„Żona pracowała w brytyjskiej korporacji, która zgodziła się na przeniesienie jej do polskiego oddziału. Ja jestem mechanikiem, z językiem angielskim bez problemu znalazłem pracę w polskiej firmie spedycyjnej, o zasięgu europejskim. W pierwszych miesiącach po powrocie zamieszkaliśmy pod Warszawą, bo firma żony mieści się w stolicy. Jednak, kiedy okazało się, że żona może pracować zdalnie, podjęliśmy decyzję o powrocie w rodzinne strony, do Zamościa” - wyjaśnia Paweł Galan.
Wątpliwości nie było, bo jak przyznaje gość audycji „Kierunek: Polska”, powrót z emigracji był podyktowany potrzebą bycia blisko rodziny. „Nasza córka w końcu spędza realnie czas z dziadkami, a nie rozmawia z nimi tylko przez internet. Jeden dziadek jest muzykiem i uczy ją śpiewać po polsku. Drugi nauczył ją grać w szachy. Z drugiej strony to są coraz starsze osoby, więc kiedy potrzebują naszego wsparcia, mogą na nas liczyć, bo jesteśmy na miejscu. Kupiliśmy dom tuż przed Bożym Narodzeniem, teraz urządzamy nasze wspólne życie w Polsce” - mówi Polak.
O wyprawie trabantami po lepsze życie, powrocie do kraju, kupnie domu w Zamościu i wychowaniu córki wraz z dziadkami, Paweł Galan opowiedział Małgorzacie Frydrych.
Na audycję „Kierunek: Polska” zapraszamy w każdy wtorek o 17.45.