Redakcja Polska

Willa Jodła w Wiśle. „Dom w Polsce, o którym marzyliśmy”

30.07.2022 19:28
Zawsze wiedzieliśmy, że wrócimy do Polski. Planowaliśmy wspólne życie, chcieliśmy mieć dom i czworo dzieci. Trzeba było na nasze marzenia zarobić. Kilkuletni wyjazd zarobkowy za granicę wydawał się dobrym, praktycznym rozwiązaniem. Kiedy urodziło się nam pierwsze dziecko wiedzieliśmy, że mamy sześć lat do powrotu do kraju, zanim pójdzie do szkoły - wspominają Justyna i Paweł Wisełkowie, właściciele Willi Jodły w Wiśle.
Audio
  • Justyna i Paweł Wisełkowie, właściciele Willi Jodły w Wiśle, o emigracji do Norwegii, budowaniu rodziny na obczyźnie, planowaniu przyszłości oraz marzeniach o domu po powrocie do Polski, opowiedzieli Małgorzacie Frydrych.
Willa Jodła w Wiśle
Willa Jodła w WiśleFoto: Justyna i Paweł Wisełkowie

Kochamy góry, mąż pochodzi z Wisły. Przyjeżdżaliśmy tu z Norwegii na urlopy, które zawsze były za krótkie. Rodzinne spotkania i szybka kawa z przyjaciółmi, lekarz, dentysta i fryzjer. Chcieliśmy jeszcze wyskoczyć chociaż na dwa dni na szlak, przespać się w schronisku, poczuć klimat gór. Zawsze żal nam było wyjeżdżać. Dlatego byliśmy pewni, że po powrocie z emigracji osiądziemy w górach, w Wiśle” - mówi Justyna Wisełka. „Około dwóch lat przed naszym wyjazdem z Norwegii, Willę Jodłę wystawiono na sprzedaż. W dniu naszego powrotu nadal była do kupienia. Odczytaliśmy to jako dobry znak. Dziś jest naszym domem w Polsce, o którym marzyliśmy” - zaznacza Paweł Wisełka.

Termin naszego powrotu do kraju wyznaczył początek edukacji naszej najstarszej córki. Chcieliśmy, żeby nasze dzieci chodziły od początku do polskiej szkoły. Drugim aspektem, który zdecydował o powrocie była praca. Mąż jest inżynierem i nie miał problemów ze znalezieniem dobrej pracy. Ja, mimo wyższego wykształcenia i znajomości trzech języków, nie dostawałam atrakcyjnych ofert pracy. Choć musimy docenić, że rynek pracy w Norwegii odpowiada za powołanie na świat trojga naszych dzieci w tak krótkim czasie. Gdybym pracowała, zapewne nasze dzieci urodziłyby się w większych odstępach czasu” - przyznaje z uśmiechem właścicielka agroturystyki.

Za prowadzeniem pensjonatu przemawiała nasza sytuacja rodzinna. Wracaliśmy z małymi dziećmi. Propozycje pracy w branży turystycznej, jakie otrzymała moja żona w Polsce po powrocie, to było zatrudnienie na pełny etat, z dyżurami w weekendy, wakacje i święta. W Willi Jodle pracę rozkładamy tak, żeby mieć czas dla siebie i dzieci. Nie przyjmujemy gości w święta, bo w tym czasie przyjeżdża do nas cała rodzina i wspólnie spędzamy czas. To była dobra decyzja. A właściwie obie: powrót do Polski i pensjonat w Wiśle” - dodaje gość audycji „Kierunek Polska”.

Justyna i Paweł Wisełkowie, właściciele Willi Jodły w Wiśle, o emigracji do Norwegii, budowaniu rodziny na obczyźnie, planowaniu przyszłości oraz marzeniach o domu po powrocie do Polski, opowiedzieli Małgorzacie Frydrych.