Po studiach wiedziałam, że proste prace dla studentki nie są dla mnie satysfakcjonujące, zapisałam się więc na intensywny kurs języka angielskiego w Nowym Jorku, by później móc zrobić dyplom w USA i podjąć pracę adekwatną do moich kompetencji i wykształcenia. To mi się udało. Wpadłam w rytm dorosłego życia, robienia kariery a lata mijały. Do Polski przyjeżdżałam co roku na dwa lub trzy tygodnie. Dużo się wówczas działo, odwiedziny, spotkania z rodziną i znajomymi, nie było czasu na refleksję. Dopiero pandemia obnażyła odległość dzielącą mnie od bliskich, od domu i ojczyzny – przyznaje Justyna Elżbieta Wincko.
Kiedy już można było ruszyć się z miejsca po pandemii, przyjechałam do Polski na sześć tygodni. Pamiętam jak siedząc w ogrodzie u znajomych pomyślałam, że chciałabym tak żyć. Potem przyszła kolejna myśl, dlaczego nie rzucić wszystkiego i nie wyjechać z Nowego Jorku. W Polsce czekała na mnie rodzina i dom w Białymstoku. Wyzwaniem było odnalezienie się na polskim rynku pracy, zwłaszcza, że chciałam nieco zmienić branżę, co polskim pracodawcom nie przypadło do gustu. Po chwilowym zawahaniu podjęłam decyzję o prowadzeniu własnej działalności gospodarczej. I to był bardzo trafiony pomysł – mówi gość audycji Kierunek Polska.
Z Justyną Elżbietą Wincko o powrocie do rodziny i domu z Nowego Jorku rozmawiała Małgorzata Frydrych.
Na audycję „Kierunek: Polska” zapraszamy w każdy wtorek o 17.45.