Na lipcowym szczycie NATO powinny zapaść decyzje o zwiększeniu obecności Sojuszu na jego wschodniej flance
Tak zgodnie stwierdzili prezydenci państw Bukaresztańskiej Dziewiątki. W poniedziałek w Bratysławie rozmawiali również o zagrożeniu ze strony Białorusi i perspektywie członkostwa Ukrainy w Sojuszu Północnoatlantyckim.
Prezydent Andrzej Duda powiedział, że batalionowe grupy NATO na wschodniej flance powinny zostać zwiększone do brygad, a ich obecność powinna mieć stały charakter. Przedstawił też postulat umieszczenia na wschodnim skrzydle magazynów uzbrojenia NATO i podkreślił potrzebę zwiększenia wydatków obronnych.
„W Wilnie NATO musi zasygnalizować gotowość do obrony od pierwszej minuty” - powiedział prezydent Litwy Gitanas Nauseda. Jak zauważył, od ubiegłorocznego szczytu Sojuszu w Madrycie sytuacja bezpieczeństwa w regionie bałtyckim pogorszyła się: "Co więcej, Rosja przerzuca taktyczną broń jądrową na terytorium Białorusi. To kolejny dowód na to, że nasza postawa musi zostać wzmocniona pod każdym względem. Oznacza to, że nowe plany obronne, również regionalne, zyskują znaczenie egzystencjalne, bo zagrożenie ze strony Rosji wciąż istnieje."
Prezydent Litwy dodał, że nowe plany obronne powinny zostać zaakceptowane jeszcze przed szczytem w Wilnie i być gotowe do wdrożenia do końca roku. Za jeden z priorytetów uznał wzmocnienie obrony przeciwlotniczej na wschodniej granicy NATO.
W szczycie Bukaresztańskiej Dziewiątki w Bratysławie wziął udział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Z uczestnikami spotkania połączył się również prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Wojska rosyjskie wysadziły tamę na Dnieprze w Nowej Kachowce na południu Ukrainy
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że po wysadzeniu przez Rosjan tamy w Nowej Kachowce potrzebna jest pomoc organizacji międzynarodowych przy likwidacji szkód i ratowaniu dotkniętych powodzią. W wieczornym wystąpieniu Wołodymyr Zełenski mówił, że najbardziej poszkodowani zostali mieszkańcy okupowanego brzegu Dniepru, których rosyjskie wojsko pozostawiło bez pomocy.
Ukraiński przywódca skrytykował bezczynność organizacji pomocowych oraz podkreślił ogrom potrzeb Ukrainy po zniszczeniu tamy na Dnieprze: "Międzynarodowe organizacje, takie jak Czerwony Krzyż, powinny natychmiast dołączyć się do akcji ratunkowej i pomogły ludziom na okupowanych obszarach Chersońszczyzny. Każda ofiara to wyrok na międzynarodowy ład. Jeśli międzynarodowe organizacje zapomniały ratować życia i nie ma ich w miejscu katastrofy, to znaczy, że w ogóle ich nie ma, że są niezdolne do działania."
Kijów informuje na bieżąco międzynarodowe organizacje o sytuacji na zalanych terytoriach, mimo to przedstawiciele tych instytucji nie przyjechali na miejsce katastrofy. Jak podkreśla sztab ukraińskiego prezydenta, do chwili obecnej nie ma tam przedstawicieli ONZ, podobnie, jak i przedstawicieli Czerwonego Krzyża, który, jak zaznaczają, powinni tam być jako pierwsi i pomagać w ewakuacji Ukraińców.
Wołodymy Zełenski dodał, że osoby na zalanych terenach potrzebują żywności, wody i opieki zdrowotnej. Jak powiedział, ukraińskie wojska i służby starają się prowadzić akcję ratunkową pomimo rosyjskiego ostrzału.
Tymczasem kolejne kraje spieszą z pomocą Ukrainie. Do Polski, Niemiec i Austrii dołączyły Czechy, Dania, oraz Finlandia.
Woda zalała 600 kilometrów kwadratowych terenów w obwodzie chersońskim.
Wicepremier, minister obrony narodowej złozył wizytę w Korei Południowej
Ostatniego dnia szef MON wziął udział w prezentacji pierwszego samolotu szkolno-bojowego dla Polski. W trakcie tak zwanego rollout'u, czyli wyprowadzenia maszyny z linii produkcyjnej, minister powiedział, że to ważny dla polskich sił powietrznych moment. Całkowicie rezygnujemy bowiem z uzbrojenia poradzieckiego takiego, jak MIG-29 i Su-22.
Wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak dodał, że umowa z Koreą obejmuje także pakiet logistyczny i szkoleniowy, w tym trenażery oraz symulatory.
Wicepremier Mariusz Błaszczak ostatniego dnia pobytu w Korei wziął udział także w ćwiczeniu wojskowym z wykorzystaniem sprzętu, którym dysponuje koreańska armia, a który wchodzi również na wyposażenie naszego wojska. Zaprezentowano m.in. możliwości wyrzutni artyleryjskich Chunmoo, które w sierpniu trafią do Polski. Minister obrony zwrócił przy tej okazji uwagę na model współpracy, jaki prezentują Koreańczycy w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi.
Ostatni dzień wizyty szefa MON w Korei to także podpisanie Memorandum o Porozumieniu (MOU), na podstawie którego zostanie powołany organ koordynujący współpracę polsko-koreańską. W ramach tego gremium powstanie sześć zespołów roboczych. Będą odpowiadały za wdrażanie zamówionego uzbrojenia oraz za wymianę doświadczeń z dziedziny kształcenia wojskowego i wspólne projekty naukowo-badawcze.
Na magazyn Mija Tydzień zaprasza Katarzyna Semaan.