Napięcia w relacjach Warszawy i Kijowa
Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk uważa, że zaproszenie polskiego ambasadora Bartosza Cichockiego do ministerstwa spraw zagranicznych Ukrainy było dyplomatycznym błędem.
Wiceminister dodał, że to bardzo ostry środek reakcji w relacjach dwustronnych. Zaznaczył, że naturalną odpowiedzią musiało być zaproszenie ukraińskiego ambasadora Wasyla Zwarycza do polskiego resortu spraw zagranicznych.
Piotr Wawrzyk przypomniał, że po inwazji Rosji na Ukrainę Bartosz Cichocki jako jedyny z ambasadorów pozostał w Kijowie.
Wiceminister spraw zagranicznych przypomniał, że w dyplomacji obowiązuje zasada wzajemności, dlatego polski MSZ zaprosił do siebie ambasadora Ukrainy. W związku z jego nieobecnością w Warszawie, do resortu przyjechał jego zastępca.
Z kolei były ambasador Polski na Ukrainie Jan Piekło studzi emocje twierdząc, że zaproszenie ambasadora w Kijowie Bartosza Cichockiego do ukraińskiego MSZ to standardowa procedura.
Dyplomata podkreślił, że zaproszenie na rozmowę przedstawiciela ukraińskiej ambasady to odpowiedź Warszawy na wezwanie polskiego ambasadora w Kijowie, a nie eskalacja konfliktu.
Zaproszenie polskiego ambasadora na spotkanie w ukraińskim resorcie spraw zagranicznych dotyczyło reakcji władz ukraińskich na słowa prezydenckiego ministra Marcina Przydacza. Zasugerował on, że Ukraina powinna zacząć okazywać więcej wdzięczności za pomoc, jaką jej przekazaliśmy i przekazujemy.
Polska i Litwa będą wspólnie chronić granicę z Białorusią, aby najemnicy z Grupy Wagnera nie zagrozili bezpieczeństwu krajów NATO
Takie zapewnienie padło w Suwałkach podczas spotkania premiera Mateusza Morawieckiego i prezydenta Litwy Gitanasa Nausedy, w trakcie wizyty na kluczowym dla NATO Przesmyku Suwalskim.
Szef polskiego rządu wyliczał, że na terytorium Białorusi przebywać może nawet kilka tysięcy wagnerowców. Mogą oni, zdaniem premiera, próbować przedostać się do Polski.
"Grupa najemników Wagnera może być dużą pokusą dla Łukaszenki i Putina, aby ich wykorzystać do prowokacji przeciw państwom NATO" - powiedział w Suwałkach prezydent Litwy Gitanas Nauseda. "Widzimy, że Białoruś w dalszym ciągu realizuje oczywiste plany rozmieszczenia taktycznej broni jądrowej na swoim terytorium. Widzimy, że używa agresywnej retoryki wobec swoich sąsiadów oraz że otworzyła drugi reaktor elektrowni atomowej w Ostrowcu."
W Białymstoku odbyła się z kolei odprawa ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka z żołnierzami strzegącymi granicy. Odprawa została zwołana po tym, jak we wtorek w okolicach Białowieży dwa białoruskie śmigłowce naruszyły przestrzeń powietrzną Polski.
To celowa prowokacja, której celem jest destabilizacja sytuacji w Polsce - ocenia minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
Polskie służby dyplomatyczne w trybie pilnym wezwały na rozmowę przedstawiciela białoruskiej ambasady w Warszawie i przekazały mu protest w związku z incydentem na granicy.
Rozpoczęta w ubiegłym roku agresja Kremla na Ukrainę spowodowała kryzys w globalnym systemie żywnościowym
Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken oskarżył Rosję o atak na światowy system żywnościowy. Podczas Rady Bezpieczeństwa ONZ zarzucił Moskwie szantaż po wycofaniu się z umowy zbożowej: "Musimy przeciwstawić się rosyjskiej agresji na Ukrainie i atakowi na globalny system żywnościowy. W ubiegłym roku umowa zbożowa pozwoliła na eksport 32 milionów ton ukraińskiej żywności".
Sytuację - zdaniem Blinkena - pogłębiło wycofanie się Rosji z porozumienia zbożowego. Sekretarz stanu USA dodał, że Rosja wykorzystuje Morze Czarne jako szantaż, by wywrzeć wpływ na Zachód.
Również podsekretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych Wojciech Gerwel zarzucił Rosji wykorzystywanie żywności jako broni. Podczas debaty na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ wiceminister podkreślił konieczność wzmacniania lokalnych systemów żywnościowych.
Na magazyn Mija Tydzień zaprasza Katarzyna Semaan.