4 czerwca

Kartka wyborcza. Śmiertelny cios dla systemu komunistycznego

Ostatnia aktualizacja: 13.05.2019 15:00
4 czerwca 1989 roku, podczas pierwszej tury kontraktowych wyborów, miliony Polaków zagłosowało przeciwko komunistycznej dyktaturze. 
4 czerwca 1989 odbyły się wybory parlamentarne, do których - po raz pierwszy od 1947 roku - została dopuszczona opozycja. W ten sposób został złamany monopol władzy PZPR. Kierowana przez Lecha Wałęsę Solidarność odniosła spektakularne zwycięstwo nad PZPR i jej politycznymi satelitami - ZSL i SD.
4 czerwca 1989 odbyły się wybory parlamentarne, do których - po raz pierwszy od 1947 roku - została dopuszczona opozycja. W ten sposób został złamany monopol władzy PZPR. Kierowana przez Lecha Wałęsę "Solidarność" odniosła spektakularne zwycięstwo nad PZPR i jej politycznymi satelitami - ZSL i SD. Foto: PAP/Janusz Mazur

7 kwietnia 1989 roku Sejm uchwalił "Ustawę o zmianie Konstytucji PRL", wprowadzającą m.in. zapisy o Senacie, urzędzie prezydenta oraz ordynacjach wyborczych do Sejmu i Senatu. 13 kwietnia Rada Państwa wyznaczyła termin wyborów na 4 i 18 czerwca 1989 roku.

17 kwietnia 1989 roku ponownie zarejestrowano Solidarność. 20 kwietnia zalegalizowano NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność".

Setki ludzi w Komitetach Obywatelskich

Zgodnie z wolą Krajowej Komisji Wykonawczej NSZZ "Solidarność" kierownictwo kampanii wyborczej do parlamentu powierzone zostało Komitetowi Obywatelskiemu "S". 23 kwietnia na jego pierwszym posiedzeniu z przedstawicielami regionalnych komitetów obywatelskich zatwierdzono listy wyborcze do Sejmu i Senatu oraz przyjęto program wyborczy.

Związek, idący do wyborów pod szyldem Komitetów Obywatelskich, musiał w szybkim tempie zorganizować skuteczną kampanię. Celem było zachęcenie Polaków do oddania głosu na ludzi z drużyny Lecha Wałęsy. Kraj pokryły plakaty ze zdjęciami kandydatów z szefem Solidarności – jej jedyną powszechnie rozpoznawaną twarzą.

Kampanii wyborczej, podobnie jak wszystkim wydarzeniom polskiego 1989 roku, towarzyszyła wyraźna dwoistość. Z jednej strony skala poruszenia społecznego była bez porównania mniejsza niż w roku 1980. Z drugiej: poprzez lokalne Komitety Obywatelskie udało się - do pewnego stopnia - odbudować poczucie wspólnoty z czasów pierwszej Solidarności.

Bardzo krótka kampania

Przez krótki czas trwania kampanii wyborczej społeczeństwu trzeba było uświadomić, że tym razem, inaczej niż w całej powojennej praktyce, jego głos naprawdę coś znaczy, coś może zmienić. Wbrew takim założeniom do bojkotu wyborów wezwały niektóre środowiska opozycyjne, jak Polska Partia Socjalistyczna – Rewolucja Demokratyczna oraz Solidarność Walcząca. Uważały one kompromis z komunistami za niedopuszczalny, a kontrakt Okrągłego Stołu za niedemokratyczny i legitymizujący PZPR.

Słabością Komitetu Obywatelskiego był ograniczony dostęp do środków masowego przekazu, który jednak potrafiono wykorzystać w bardzo zręczny sposób. Audycje telewizyjne "Solidarności", po raz pierwszy wyemitowane dopiero 9 maja, zostały przygotowane w sposób profesjonalny i cieszyły się ogromnym zainteresowaniem widzów. Z kolei dla prasowej akcji propagandowej Solidarności najistotniejsze znaczenie miało ukazanie się 8 maja, w nakładzie 150 tys. egzemplarzy, pierwszego numeru "Gazety Wyborczej".

PZPR była bezsilna

PZPR z kolei, znalazłszy się w sytuacji uczciwej konkurencji i konfrontacji ze społecznymi oczekiwaniami, obnażała coraz większą własną bezsilność.

Sytuację obozu władzy w czasie kampanii wyborczej tak przedstawiał ówczesny premier Mieczysław Rakowski we fragmentach prowadzonego dziennika:

"16 maja. Narada z udziałem wojewodów. Główny temat: wybory. Jest źle. W wielu miejscowościach Kościół stanął jednoznacznie po stronie opozycji, ta zaś nie przebiera w środkach. Atakuje całe 40-lecie oraz wszystko, co obecnie robimy. Dość powszechnie opozycja nawołuje do skreślenia listy krajowej. Inna rzecz, że są na niej nazwiska, które w partii nie budzą zachwytu - Barcikowski, Czyrek, Ciosek. Ciekaw jestem, jak wyjdziemy z tej opresji. Jeśli 10 mln ludzi posłucha wezwań opozycji, to wszyscy przepadniemy. 18 maja. W terenie atakują nas bez pardonu. W istocie rzeczy mamy do czynienia z walką o władzę. A co na to partia? Partia jest nadal w defensywie. Nie ulega już dziś wątpliwości, że nie jest przygotowana do walki. Złożyło się na to wiele przyczyn. 45 lat sprawowania władzy bez opozycji rozleniwiło PZPR. Inna przyczyną jest brak wiary w jej przyszłość, a gruncie rzeczy w socjalizm. Osłabła także dyscyplina wewnątrz partii". (Mieczysław F. Rakowski, "Jak to się stało")

Wyniki wyborów

W niedzielę 4 czerwca 1989 roku odbyła się pierwsza tura wyborów do Sejmu i Senatu. Wzięło w niej udział 62 proc. uprawnionych do głosowania. W wyborach do Senatu kandydaci Komitetu Obywatelskiego "Solidarność" uzyskali 92 mandaty, strona koalicyjna ani jednego.

Z kolei w wyborach do Sejmu Solidarność zdobyła 160 ze 161 możliwych do zdobycia miejsc. Kandydaci koalicyjni z 299 przysługujących im mandatów uzyskali zaledwie trzy. Natomiast na 35 kandydatów z listy krajowej, na której znajdowali się czołowi przedstawiciele koalicji rządowej, tylko dwaj (Mikołaj Kozakiewicz i Adam Zieliński) otrzymali ponad 50 proc. głosów, co zgodnie z ordynacją oznaczało, że pozostali zostali wyeliminowani, a 33 mandaty poselskie będą nieobsadzone.

Wybory zakończyły się wielkim zwycięstwem Solidarności. Jego rozmiary zaskoczyły nie tylko komunistów, ale także stronę solidarnościowo-opozycyjną.

Ostatecznie kandydaci Komitetu Obywatelskiego "Solidarność" uzyskali w wyborach 260 miejsc w 560-osobowym Zgromadzeniu Narodowym.

im/PAP


Powrót