4 czerwca

Strajki w 1988 roku, czyli wiosna przemian

Ostatnia aktualizacja: 14.05.2019 09:00
W kraju pogłębiał się kryzys gospodarczy będący jeszcze konsekwencją stanu wojennego. NSZZ "Solidarność" pozostawała nielegalna, a napięcie w społeczeństwie sięgało zenitu. Była wiosna 1988 roku.
Tablica  informująca o strajku. Materiał z wystawy Huta stanęła. Strajk w Hucie im. Lenina 26 kwietnia - 5 maja 1988, Muzeum PRL w Krakowie, 2018 r.
Tablica informująca o strajku. Materiał z wystawy "Huta stanęła. Strajk w Hucie im. Lenina 26 kwietnia - 5 maja 1988", Muzeum PRL w Krakowie, 2018 r.Foto: PAP/Jacek Bednarczyk

Pierwsi zastrajkowali 25 kwietnia 1988 roku pracownicy MPK w Bydgoszczy i Inowrocławiu. Rozpoczęła się fala protestów, które przyczyniły się do podjęcia próby porozumienia między władzą a opozycją w ramach obrad Okrągłego Stołu. Strajki ogarnęły zakłady pracy w całym kraju: Hutę im. Lenina w Krakowie, Hutę w Stalowej Woli, Stocznię Gdańską czy Hutę im. Lenina w Nowej Hucie.

W Bielsku-Białej, Dąbrowie Górniczej, Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Płocku, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu na skalę niespotykaną od czasu zniesienia stanu wojennego miały miejsce pokojowe demonstracje. – Mam wrażenie, że w początkowej fazie obecnego konfliktu Solidarność nie w pełni zdawała sobie sprawę z tego, jakie może on przyjąć rozmiary – mówiła Alina Jaworska, dziennikarka Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa 29 kwietnia 1988 roku.

Skupieni we wspólnym wysiłku

W odpowiedzi na wydarzenia w kraju oświadczenie w imieniu Lecha Wałęsy na antenie Radia Wolna Europa 27 kwietnia 1988 roku telefonicznie przekazał rzecznik NSZZ "Solidarność" Janusz Onyszkiewicz.

– Od wielu miesięcy NSZZ "Solidarność" wskazuje na brak konsekwentnych działań władz PRL na rzecz poprawy sytuacji gospodarczej kraju – mówił. – Rosnące poczucie krzywdy i beznadziejności powoduje akcje strajkowe, jak na przykład trwający obecnie strajk w Hucie im. Lenina. NSZZ "Solidarność" udziela pełnego poparcia działaniom w obronie poziomu życia pracujących. Nie można zastępować niezbędnych reform przez podwyżki cen i obniżanie poziomu życia ludzi pracy. W chwili obecnej potrzebna jest nowa polityka, która w sposób całościowy odpowie na to, co gnębi życie polskich rodzin, i która przywróci społeczeństwu jego podmiotowe prawa.

Lech Wałęsa w imieniu Solidarności wzywał do podjęcia wspólnego wysiłku dla poprawienia sytuacji w kraju i wywarcia presji na rządzących, aby ci weszli na drogę rzeczywistych zmian strukturalnych.

Strajk w Nowej Hucie

– Komitet jest w tej chwili na etapie doprecyzowania postulatów strajkowych – opowiadał o sytuacji w Nowej Hucie Jan Rokita, wówczas działacz demokratycznej opozycji w Krakowie. – One nie są do końca jasne, bo lista wciąż ulega pewny modyfikacjom. Pewna jest grupa tych najważniejszych postulatów płacowych.

Drugą grupę żądań strajkujących w Nowej Hucie stanowiły postulaty dotyczące przywrócenia do pracy osób, które zostały zwolnione ze względów politycznych. Istotne było też dla protestujących zagwarantowanie bezpieczeństwa i zatrudnienia dla osób strajkujących, a także, w wymiarze ogólnopolskim, problem wzrostu nakładów finansowych na oświatę i służbę zdrowia. 27 kwietnia 1988 roku Jan Rokita podkreślał, że strajk przebiegał bez zakłóceń. Spokoju pilnowała jedynie straż zakładowa, a robotnicy skupiali się na rozmowach i przekazywaniu ręcznie pisanych ulotek.

Dwa dni w Nowej Hucie strajkowało od 12 do 17 tys. osób.

Gen. Kiszczak zagroził użycie siły 

– Lech Wałęsa opowiedział się za ogłoszeniem strajku w wypadku, gdyby władze PRL zdecydowały się na użycie siły przeciwko strajkującym hutnikom – podawał za Agencją Reutera Lechosław Gawlikowski na antenie Radia Wolna Europa.

– Udało się osiągnąć porozumienie z pracownikami komunikacji miejskiej w Bydgoszczy, od których strajku, jak wiemy, wszystko się rozpoczęło – informował z kolei za Radiem Warszawa Lechosław Gawlikowski 27 kwietnia 1988 roku. – Tym niemniej kilka agencji prasowych, powołując się na Jerzego Urbana, doniosło, że w ślad za pracownikami komunikacji miejskiej w Bydgoszczy i Inowrocławiu podwyżek płac zażądali pracownicy komunikacji w Łodzi, Toruniu i Grudziądzu.

– Władze wchodzą w rokowania, dyrektorzy idą na rozmowy, apelują przez radiowęzły, idą na ustępstwa płacowe, ale używają przy tym trików i chwytów, które powodują, że akcje protestacyjne się nie kończą – podkreślała Alina Grabowska z Radia Wolna Europa 27 kwietnia 1988 roku. – Do tych trików należą: próby zwalniania z pracy niepokornych przywódców, siania zamętu przez prowadzenie rokowań z ludźmi do tego nieupoważnionymi czy rozsiewanie nieprawdziwych informacji przez prasę, radio i telewizję.

W nocy z 5 na 6 maja specjalna brygada antyterrorystyczna dokonała brutalnej pacyfikacji zakładu w Nowej Hucie. Załogi pozostałych zakładów też podjęły pracę.

Fala strajkowa wróciła latem

10 maja 1988 roku w wyniku groźby użycia ZOMO zakończył się strajk w Stoczni Gdańskiej, który trwał od 4 maja. Najważniejsze ośrodki robotnicze uspokoiły się na krótko. 13 lipca rozpoczął się strajk w Hucie Stalowa Wola.

- Fala strajkowa wróciła jednak ze zdwojoną siłą latem, co było szyderczym komentarzem do pewności siebie rzecznika rządu Jerzego Urbana, który jeszcze pod koniec lipca twierdził, że Solidarność trwale należy do przeszłości – słyszymy w komentarzu prof. Wojciecha Roszkowskiego.

Najpierw stanęły śląskie kopalnie, potem port w Szczecinie. 22 sierpnia strajk okupacyjny rozpoczęli stoczniowcy z Gdańska. - Strajki nie rozwiążą naszych problemów, pogłębiają one trudności, rosną straty materialne. Wszelkie akcje destabilizujące i anarchizujące godzą w politykę reform - mówił spiker Polskiego Radia.

Tego samego dnia generał Czesław Kiszczak zagroził użyciem siły i oddziały ZOMO weszły do paru zakładów w Szczecinie i na Górnym Śląsku. Jerzy Urban stwierdził w wystąpieniu telewizyjnym, że nie będzie żadnych rozmów "pod pistoletem strajkowym". Ale władze bardzo szybko zmieniły zdanie. Już 26 sierpnia generał Kiszczak zaproponował rozmowy z przedstawicielami różnych środowisk społecznych przy "okrągłym stole".

im/PAP


Powrót