Pierwszym spotkaniem Euro 2020 będzie pojedynek Włochy - Turcja. Początek w piątek 11 czerwca o godzinie 21.00. Na relację z tego meczu zapraszamy do radiowej Jedynki oraz na stronę polskieradio24.pl.
Eksperci i bukmacherzy nie mają wątpliwości - zdecydowanym faworytem w tym meczu będzie „Squadra Azzura”.
Immobile, Jorginho i spółka z pewnością mogą powalczyć o najwyższe cele w tegorocznym Euro i wiele wskazuje na to, że rozpoczną je od zgarnięcia 3 punktów, jednak warto zwrócić uwagę na ich rywala.
Doświadczczenie i młodość
Turcy, będący najmłodszą reprezentacją turnieju (średnia wieku zawodników to 24,96 lat), są drużyną nieprzewidywalną i z pewnością bardzo groźną.
Euro 2020 - SERWIS SPECJALNY
Bramkę zabezpieczać będą doświadczony Caglar Soyuncu z Leicester City oraz Merih Demiral z Juventusu. W środku pola i na skrzydle należy zwrócić uwagę na Hakana Calhanoglu z Milanu, a także Yusufa Yazici, który odegrał jedną z głównych ról w mistrzowskim Lille z tego sezonu. Atakiem przewodził będzie kolejny piłkarz mistrza Francji, Burak Yilmaz. 35-letni napastnik zdobył w tym sezonie 16 bramek w 28 meczach.
Jeszcze kilka lat temu wydawać się mogło, że zmierza w kierunku piłkarskiej emerytury, przechodząc w 2016 roku do ligi chińskiej. Po dwóch sezonach powrócił jednak do kraju, gdzie rozegrał cztery udane sezony (po dwa dla Trabzonsporu i Besiktasu), by ostatecznie podpisać kontrakt z Lille.
Reprezentacja Turcji lubi sprawiać niespodzianki. Ostatnio doszło do takiej w marcu, kiedy po hat-tricku Yilmaza udało się pokonać Holendrów 4:2 w eliminacjach do mistrzostw świata. W ostatnich trzech wielkich imprezach Turcy dwukrotnie dochodzili do półfinału, wielu kibiców pamięta mundial w 2002 roku oraz sensacyjne 3 miejsce, a także wyrównany bój z Niemcami o wejście do finału Euro 2008.
W 2016 roku natomiast rozczarowali, kończąc swoją przygodę na fazie grupowej. Czy w tym roku podopieczni Senola Gunesa także mogą doprowadzić do sensacji? Po części odpowiedź na to pytanie padnie już dziś. Po spotkaniu z Włochami Turków czekają starcia z Walią oraz Szwajcarią.
Ostatnia szansa Duńczyków
Na początku 1992 roku duńscy piłkarze spodziewali się czerwcowych wakacji, jednak wskutek wyrzucenia z Mistrzostw Europy reprezentacji Jugosławii, to właśnie drużyna Danii pojechała na turniej, który, jak się później okazało, wygrała. Od czasu tamtej niespodzianki w europejskich zmaganiach nie udało się osiągnąć niczego więcej niż ćwierćfinał.
Do sobotniego meczu z Finlandią podopieczni Kaspera Hjulmanda podejdą jednak z optymizmem. Kwalifikacje do Mistrzostw Świata rozpoczęli w idealnym stylu, zdobywając komplet punktów w trzech meczach oraz strzelając 14 bramek, przy czym nie stracili żadnej. Niedawno udało im się też zatrzymać Niemców w meczu towarzyskim, remisując 1:1.
Patrząc na reprezentację Danii, można ujrzeć kolektyw oraz ogromne doświadczenie. W każdej z formacji dysponuje solidnymi piłkarzami z najlepszych europejskich lig. Bramki strzeże Kasper Schmeichel, który z pewnością marzy o osiągnięciu ojca, jakim jest sięgnięcie po Puchar Europy. Sytuacjom podbramkowym będą zapobiegali tacy piłkarze, jak Christansen z Chelsea , Vestergaard z Southamptonu czy Kjaer, obrońca Milanu.
Dużą jakość ma też druga linia Duńczyków. Doświadczony tercet Eriksen-Hojbjerg-Delaney może sprawić wiele kłopotów rywalom.
W ataku można spodziewać się Martina Braithwaite. Choć zawodnik Barcelony rzadko znajdował się w wyjściowym składzie, to wciąż potrafi dołożyć do gry wiele jakości i skuteczności, co pokazał, zdobywając bramkę z Bośnią i Hercegowiną w meczu sparingowym. Gdy jednak tej skuteczności zabraknie, z pomocą przyjdzie Yussuf Poulsen z RB Lipsk, a także młody Andreas Skov Olssen, piłkarz Bolonii.
Dania ma odpowiednie narzędzia, by zdominować przeciwnika i wyszarpać 3 punkty. Dla tego doświadczonego zespołu tegoroczny turniej może być ostatnią szansą na osiągnięcie sukcesu na Euro, ponieważ za 4 lata zawodnicy, tworzący kręgosłup drużyny, prawdopodobnie znajdą się na piłkarskiej emeryturze. Tegoroczne wyniki mogą napawać duńskich kibiców optymizmem, co może przełożyć się na zastrzyk dodatkowej formy podczas turnieju. W grupie B, oprócz Finlandii, Duńczycy będą rywalizować z Belgią i Rosją.
Ukraina zaskoczy?
W niedzielę Ukraina zmierzy się w Amsterdamie z Holandią. Nasi sąsiedzi nie wspominają dobrze zmagań w ramach Euro. W ostatnich pięciu meczach w ramach tych rozgrywek nie udało im się strzelić żadnej bramki, co stanowi najdłuższą serię w historii turnieju. Ostatnie trafienie dla „Żółto-błękitnych” zaliczył Andrij Szewczenko podczas turnieju w 2012 roku, kiedy to po jego dublecie udało się pokonać Szwedów.
Zdobywanie bramek było piętą achillesową Ukraińców, jednak w ostatnim czasie na ten problem pojawiła się odpowiedź – Roman Yaremchuk. Napastnik Gent zaliczył aż 20 trafień w lidze belgijskiej, a ostatnio dołożył jedno w towarzyskim starciu z Cyprem, wygranym przez Ukrainę 4:0. Absolutnie kluczowym elementem zespołu będzie Ruslan Malinowsky. Pomocnik Atalanty rozegrał świetny sezon w Serie A, strzelając 8 goli oraz dokładając 12 asyst. Rozgrywający zaliczył również 57 kluczowych podań (więcej miał tylko Luis Alberto z Lazio – 59), co jest imponującym wynikiem, biorąc pod uwagę, że wychodził na boisko od pierwszej minuty jedynie 22 razy.
W kreowaniu sytuacji podbramkowych Malinowsky będzie wspierany przez Oleksandra Zichenko z Manchesteru City. Razem mogą sprawić kibicom wiele powodów do radości. Ukraina zmierzy się w grupie z Holandią, Austrią i Macedonią Północną.
Czytaj także:
JK