Plan meczów na poniedziałek 14 czerwca:
Szkocja - Czechy (gr. D) - godzina 15.00
Polska - Słowacja (gr. E) - godzina 18.00
Hiszpania - Szwecja (gr. E) - godzina 21.00
TERMINARZ EURO
Na transmisję meczu Polska - Słowacja zapraszamy do radiowej Jedynki. Sprawozdawcami spotkania będą Andrzej Janisz i Filip Jastrzębski.
Euro 2020 - SERWIS SPECJALNY
Wypatrzony za młodu
Ondrej Duda jest w Polsce postacią dobrze rozpoznawalną z uwagi na udane występy w barwach Legii Warszawa. Na Łazienkowską trafił ostatniego dnia lutego 2014 r. W tym momencie większość warszawskich fanów usłyszała o nim po raz pierwszy. I nic w tym dziwnego, bo Duda był postacią anonimową nie tylko dla nich.
Urodził się 5 grudnia 1994 roku w miejscowości Snina – siedzibie najdalej na wschód wysuniętego powiatu Słowacji. Niecałe pół godziny drogi samochodem od granicy z Ukrainą. Rodzinne, niespełna 20-tysięczne miasteczko nie miało klubu piłkarskiego z prawdziwego zdarzenia. Seniorską karierę Duda rozpoczynał w oddalonym o 100 km. FC Koszyce.
Bardzo szybko wypatrzyła go tam Legia. Niespełna 20-letni pomocnik przeniósł się do Warszawy po zaledwie trzech rundach w słowackiej ekstraklasie. Za naprawdę udaną można było uznać tylko ostatnią z nich. W tym przypadku należy szczerze pogratulować „nosa” skautom z Łazienkowskiej. Zwłaszcza, że nowy nabytek kosztował zaledwie 200 tys. euro, które wkrótce miało się okazać świetną inwestycją.
Wspomnienia z Glasgow
W Warszawie szybko stał się wiodącą postacią. Pierwszy, niepełny sezon zakończył zdobyciem mistrzostwa Polski. To otworzyło drogę do eliminacji Ligi Mistrzów, z którymi Słowaka łączą szczególne wspomnienia:
- Najlepiej wspominam mecz u siebie z Celtikiem. Z wielu powodów: poziomu naszej gry, otoczki, wyniku. Czułem wtedy coś niesamowitego. Występując już w Premier League ponownie zmierzyłem się z Virgilem van Dijkiem. Jest bardzo trudnym rywalem, w tej chwili to najlepszy obrońca na świecie. Pamiętam, jak Miroslav Radović kręcił Holendrem we wszystkie strony, a Michał Kucharczyk wymienił się z nim koszulkami. Z mistrzem Szkocji mam również te najsmutniejsze wspomnienie. Siedzieliśmy w samolocie, były dwie godziny po meczu. Trafiła do nas informacja, że prawdopodobnie zostaniemy ukarani walkowerem. Trudno wyrzucić z pamięci takie obrazki – mówił w wywiadzie dla Legia.com.
Przypomnijmy – Legia w ostatniej rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów rozbiła Celtic Glasgow 4:1 u siebie i 2:0 na wyjeździe. Świętującej awans ekipie humor popsuła informacja o tym, że wprowadzony na trzy ostatnie minuty rewanżu Bartosz Bereszyński nie był uprawniony do gry. Występ zupełnie nieistotny w rozstrzygniętej już rywalizacji, ale przepisy okazały się nieugięte. I okrutne – Legia została ukarana walkowerem, co eliminowało ją z rozgrywek. Istne kuriozum, zwłaszcza, że Celtic – przy porażce 1:4 w Warszawie i „wygranej” walkowerem 3:0 u siebie, awansował dzięki większej liczbie zdobytych goli na wyjeździe.
Wspomniany Bereszyński jest zaś jedynym powołanym przez Paulo Sousę na Euro 2020 kadrowiczem, który w ówczesnej Legii dzielił szatnię ze Słowakiem.
Kontuzje na drodze
Tak grającego mistrza Polski nie widzieliśmy od lat. Dokładnie od osiemnastu, czyli ostatniego występu w Lidze Mistrzów. Legia, a z nią nowy lider Ondrej Duda zostali zesłani do Ligi Europejskiej. Tam Słowak w fazie grupowej zdobył dwie bramki przyczyniając się do awansu z pierwszego miejsca.
Niestety to występ z Ajaxem przyczynił się do zastopowania kariery pomocnika. Cztery dni przed pierwszym spotkanie rundy pucharowej Ligi Europy Duda doznał kontuzji w ligowym starciu z Jagiellonią Białystok. Z uwagi na wagę spotkania z Holendrami, tak dla Legii, jak i dla niego samego, wystąpił w nim mimo urazu. To była fatalna decyzja. Ondrej szybko opuścił murawę, w rewanżu, przegranym 0:3 nie wystąpił, a niezaleczona kontuzja kolana wielokrotnie będzie o sobie przypominać w przyszłości.
Krok od Interu
M.in. z tego powodu końcówka sezonu 2014/15 była w jego wykonaniu słabsza. Brakowało liczb, a według warszawskich kibiców, także zaangażowania. Powodem miał być pewny już transfer do Interu Mediolan. W sprawę mocno zaangażował się ojciec, również były piłkarz:
- Negocjacje są na ostatniej prostej. Legia puści syna do klubu, który zapłaci więcej pieniędzy. Oni patrzą na największy zysk. Nam z kolei zależy, żeby w nowym klubie Ondrej grał, a nie siedział na ławce rezerwowych – mówił Ondrej Duda senior.
Na ostatniej prostej odpadł HSV Hamburg, a Inter....finalnie nie zdecydował się na transakcję. Słowacki pomocnik pozostał na Łazienkowskiej i najpierw musiał udowodnić, że wciąż ma serce do gry w Legii.
Udało mu się to z pomocą dobrej gry, która pomogła stołecznym odzyskać mistrzostwo kraju. I choć jego liczby nie zachwycały – polski epizod zamknął na 16 bramkach w 101 spotkaniach – to już styl i wizja gry jak najbardziej.
Polskie sentymenty
Ondrej do dziś podkreśla swój sentyment do Warszawy:
- To była dla mnie trampolina do kariery.
Wskazuje na swój szacunek do klubowej legendy – Lucjana Brychczego, ma w Polsce wielu znajomych i mówi w naszym języku. Co może tez nieco zaskakiwać, wyżej ceni sobie treningi ze Stanislawem Czerczesowem i Henningiem Bergiem, z którymi współpracował przy Łazienkowskiej, niż późniejsze w Bundeslidze.
Duda bardzo chwalił sobie mieszkanie w bogatej dzielnicy Warszawy – Wilanowie. W Polsce spotkał tez muzyczne inspiracje – słuchał Kamila Bednarka, a do dziś jest fanem Taco Hemingwaya.
Mimo wszystko pod koniec sezonu 2015/16 widać było, że Słowak myślami jest już w mocniejszej lidze. Odszedł za 4,2 mln. euro do Herthy Berlin. Legia zagwarantowała sobie 10 procent od kolejnego transferu swojej gwiazdy, przeczuwając, że na berlińskim klubie jego kariera się nie skończy
Trudne początki w Berlinie
Do Bundesligi przeniósł się jednak z niezaleczonym urazem, który nie pozwalał mu także w pełni rozwinąć skrzydeł w ostatnich meczach w Polsce. Efektem tego ledwie trzy niepełne występy i 67 minut w pierwszym sezonie spędzonym w Hercie. W drugim lepiej, ale głównie dlatego, że gorzej być już nie mogło – 17 meczów, większość w niepełnym wymiarze i jeden gol – z Bayernem Monachium.
Odpalił na początku trzeciego sezonu w „Starej Damie”. Po pierwszej styczniowej kolejce miał na koncie dziewięć goli – tylko o dwa mniej od Roberta Lewandowskiego, a jest przecież pomocnikiem. Skończył z dorobkiem 11 trafień i wydawało się, że kolejną kampanię rozpocznie jako pewniak w składzie Jurgena Klinsmanna. Kilka słabszych spotkań i spowodowane pęczniejącą klubową kasą wzmocnienia szybko zmieniły status Ondreja. Od kiedy w szóstej kolejce usiadł na ławce rezerwowych już się w niej właściwie nie podnosił. Trener zarzucał mu braki kondycyjne i za małe zaangażowanie w defensywę.
W tej sytuacji, w trosce o miejsce w kadrze przed zbliżającymi się – tak się przed wtedy wydawało – finałami Euro 2020 – Duda postanowił spróbować sił na zasadzie wypożyczenia w Norwich – ostatniej drużynie angielskiej Premiership.
Anglia nie była dobrym miejscem do rozwoju dla technicznie usposobionego gracza. Choć zazwyczaj mieścił się w wyjściowej jedenastce, to nie zaliczył gola ani asysty, nie pomógł też Kanarkom w opuszczeniu ligowego dna.
Wypożyczenie się skończyło i coś z tym fantem trzeba było zrobić. We wzmocnionej, mającej walczyć o puchary, Hercie nie było dla Słowaka miejsca. Za 7 mln. euro przeszedł więc do FC Koeln. Legia, choć miała zagwarantowany procent od kolejnej sprzedaży, nie zarobiła nic – okazało się, że zapis nie obowiązuję przy przejściu do innego zespołu Bundesligi.
Euro 2020. "Nasi są gotowi zaskoczyć przeciwników". Słowackie media przed meczem z Polską
Pierwszy sezon w barwach Kozłów zwieńczył 32 występami przy 7 golach i 6 asystach. Przede wszystkim miał jednak pewne miejsce w składzie, ustabilizował formę i uniknął urazów.
Człowiek- orkiestra ratuje życie
Ondrej Duda rozegrał do tej pory 44 mecze w kadrze Słowacji i zdobył dla niej pięć bramek. Zarówno pierwszy występ jak i gola zaliczył grając jeszcze w Legii. Najbardziej pamiętne jest z pewnością jego trafienie z finałów Euro 2016 z Walią – pierwsze w historii słowackiego futbolu na tym turnieju.
Ważniejsze, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń, jest jednak jego zachowanie z towarzyskiego spotkania z Tajlandią w marcu 2018 roku. Wtedy szybką interwencją uratował życie koledze z reprezentacji – Martinowi Skrtelowi, który stracił przytomność i mógł zadławić się językiem. To Duda, podobnie, jak Simon Kjaer Christianowi Eriksenowi, udzielił pierwszej pomocy, zanim mogły to zrobić służby medyczne.
W tym spotkaniu były gracz Legii strzelił też gola i zaliczył asystę, Człowiek – orkiestra.
Polacy mają pecha na Euro? Trzy mecze, po których kibice długo nie mogli pogodzić się z wynikiem
Lider do zatrzymania
Dziś Ondrej to jeden z liderów odmłodzonej kadry Słowacji. Sam mówi, że odnajduje się w tej roli i rozumie spoczywającą na nim odpowiedzialność. Dawnych walorów – techniki, przeglądu pola, strzału z dystansu – nie zapomniał, ale skoro w czasach gry w Polskiej Ekstraklasie potrafił być skutecznie wyłączony przez Paulusa Ajauriego z Lecha Poznań, to i naszym reprezentacyjnym defensorom może się to udać.
W kolejnych meczach gr. B Polacy zagrają 19 czerwca w Sewilli z Hiszpanią i 23 czerwca w Sankt Petersburgu ze Szwecją.
Czytaj także: