Premier podczas debaty z internautami zapowiedział, że rząd
będzie nadal pracować nad ustawą hazardową, ale bez części dotyczącej
Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych. Donald Tusk wyjaśnił, że ten
element wymaga dodatkowych konsultacji i będzie opracowywany po
uzyskaniu opinii - między innymi internautów.
Premier
Donald Tusk zapewnił, że rząd nie chce ograniczać poczucia wolności
internautów. Otwierając debatę z internautami szef rządu zaznaczył
jednak, że problem projektu ustawy hazardowej w części dotyczącej
internetu dotyczy milionów osób i jest niezwykle poważny.
Premier
spotkał się z przedstawicielami internautów i organizacji pozarządowych
protestujących przeciwko planom wprowadzenia Rejestru Stron i Usług
Niedozwolonych. Zdaniem sygnatariuszy listu do prezydenta, w którym
wezwali Lecha Kaczyńskiego do zawetowania przepisów wprowadzających
rejestr, plany rządu to próba wprowadzenia cenzury w internecie.
Premier Tusk podkreślał, że sprawę przepisów dotyczacych w internecie raktuje bardzo poważnie.
Premier zapewnił, że projekt ustawy nie powstał bez konsultach społecznych, co jest jednym z zarzutów internautów.
Donald
Tusk powiedział, że jeżeli ustawa hazardowa zostanie przyjęta to będzie
regulowała przepisy dotyczące hazardu także w internecie. Premier
wyraził nadzieję, że dalsze prace doprowadzą do stworzenia przepisów,
które pozwolą na ograniczenie przestępczości w internecie. Donald Tusk
zaznaczył, że jeżeli uda się znaleźć metody, które nieagresywnie wobec
ludzi przyzwoitych ograniczą przestępstwa w internecie, to zostaną one
zastosowane.
Te deklaracje ucieszyły internautów, choć jak
podkreśla prezes Fundacji Nowoczesna Polska Jarosław Lipszyc, problem
rejestru stron i usług niedozwolonych nie zniknął. Lipszyc uważa, że to
dopiero początek konsultacji społecznych, które w jego przekonaniu
powinny skończyć się odstąpienia od planów stworzenia rejestru.
Katarzyna
Szymielewicz, reprezentująca internautów podkreśla, że spotkanie z
premierem było niezwykle ważne, ponieważ podjął on otwartą debatę o
kontrowersyjnych zapisach. Podczas debaty zarówno szef rządu jak i jego
ministrowie przekonywali internautów, że wprowadzenie rejestru stron i
usług niedozwolonych nie ma na celu ograniczania wolności. Jednak te
zapewnienia nie do końca przekonały użytkowników sieci, ponieważ jak
wyjaśnia Katarzyna Szymielewicz definicja wolności internautów nie
pokrywa się z rozumieniem tego słowa przez rząd.
rk,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)