Prezydent Bronisław Komorowski zawetował ustawę o
nasiennictwie. Uchwalona przez Sejm i przyjęta przez Senat, wzbudziła
ogromne kontrowersje z powodu możliwości rejestracji nasion genetycznie
modyfikowanych w Polsce.
Na konferencji w Belwederze prezydent
uzasadniał, że nie dochowano należytej staranności przy pracach nad
ustawą w Sejmie i jest ona niezgodna z prawem Unii Europejskiej.
Prezydent
przyznał, że jego główne zastrzeżenia dotyczą zapisów o żywności
genetycznie zmodyfikowanej. Bronisław Komorowski dodał, że nie podziela
obaw co do GMO, jednak - jego zdaniem - trzeba uwzględnić obawy opinii
publicznej w tej sprawie. Dlatego - w jego opinii - należałoby raczej
już po wyborach zgłosić nowy projekt, dotyczący tylko GMO.
Tymczasem
w Sejmie od półtora roku z dużym trudem toczą się prace nad ustawą o
genetycznie modyfikowanych organizmach - mówi Magda Sikorska,
rzeczniczka Ministerstwa Środowiska, autora ustawy.
Prawo unijne
nie zabrania stosowania GMO, ale w Polsce stosunek rządu do niego jest
niechętny, a społeczeństwo w większości nie życzy sobie upraw tych
organizmów w naszym kraju. Dlatego Ministerstwo Środowiska zachowuje
daleko idącą ostrożność wobec GMO - podkreśla Magda Sikorska. Dopuszcza
na przykład zakładanie lokalnych związków obszarów wolnych od GMO dla
rolników, producentów żywności ekologicznych lub konwencjonalnych.
To
bardzo ważne, bo nie ma podstaw prawnych do całkowitego zakazu GMO na
terenie państw członkowskich Unii Europejskiej - dodaje rzecznik prasowa
Ministerstwa Środowiska. Rządowy projekt został notyfikowany przez
Komisję Europejską. Zdaniem Ministerstwa Środowiska, to z jednej strony
oznacza, że nie on jest niezgodny z prawem europejskim, z drugiej - że
jest korzystny dla Polaków.
Według Macieja Muskata, dyrektora
Greenpeace Polska rządowy projekt ma kilka fundamentalnych wad. Znacznie
ogranicza zakres odpowiedzialności w przypadku zanieczyszczenia GMO.
Tymczasem właściciele upraw konwencjonalnych czy ekologicznych, na które
przesiały się GMO, powinni dostać całkowitą rekompensatę za usunięcie
GMO z ich pól oraz odszkodowanie za utratę rynków.
To nie tylko
rząd powinien mieć uprawnienia do wytaczania procesów osobom,
uprawiającym GMO, gdy dojdzie do zanieczyszczenia - mówi Muskat. Jego
zdaniem, takie prawo powinny mieć osoby prywatne i organizacje
pozarządowe. Greenpeace uważa także, że przy tak rozdrobnionym
rolnictwie, strefy buforowe są za małe. Dodaje, że według ekspertów,
polskie rolnictwo nie jest czymś wstecznym. W obecnej sytuacji na
świecie, to właśnie małe gospodarstwa, gwarantujące różnorodność
biologiczną mają szansę na przyszłość.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Aleksandra Tycnera/ab