W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu
ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty Żaden z klubów nie zgłosił wniosku o
odrzucenie, natomiast w trakcie dyskusji zgłoszono wniosek o niezwłoczne przystąpienie
do II czytania. Wniosek ten będzie głosowany pod koniec tego posiedzenia Sejmu.
W praktyce oznacza to, że prace nad tym projektem zostaną podjęte w następnej
kadencji, gdyż projekty obywatelskie nie podlegają zasadzie dyskontynuacji.
Projekt przewiduje zniesienie obowiązku szkolnego dla
6-latków i przedszkolnego dla 5-ciolatków. Jak mówiła w Sejmie Karolina
Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznika Praw Rodziców, projekt powstał w reakcji
na nowelizację ustawy o systemie oświaty z 19 marca 2009 roku. Jego zadaniem
jest przywrócenie sytuacji sprzed reformy w tym przywrócenie nadzoru Kuratorium
nad szkołami - mówiła Elbanowska. Projekt postuluje powstrzymanie procesu
likwidacji szkół przez wprowadzenie do ustawy zapisu o konieczności ustalania
przez samorządy sieci publicznych szkół i przedszkoli w porozumieniu z
kuratorem oświaty. Autorzy projektu chcą, by wychowanie przedszkolne było
objęte subwencją oświatową – tak jak to ma miejsce w przypadku szkół.
Zdaniem Elbanowskiej w szkołach jest zbyt dużo dzieci, muszą
one uczyć się na zmiany, a lekcje WF odbywają się na korytarzach. W świetlicach
brakuje personelu, a szkole brakuje pieniędzy na zatrudnienie opiekunów. W
opinii Elbanowskiej państwo chce przerzucić koszty reformy na rodziców. Elbanowska mówiła, że nowa podstawa
programowa nie jest dostosowana do wieku młodszych dzieci. Dzieciom każe się
siedzieć w ławkach, kiedy powinno ono biegać, ruszać się – mówiła.
Podczas debaty posłowie PiS, SLD oraz PJN zdecydowanie
poparli rozwiązania zaproponowane w projekcie obywatelskim. Urszula Augustyn z
PO broniąc reformy szkolnictwa z 2009 roku przytoczyła dane z których wynika,
że w 93 procentach szkół są sześciolatki. Od wielu lat te dzieci są w szkołach –
podkreśliła. Podkreśliła, że wszystkie
5-ciolatki znalazły miejsca w przedszkolach. Są jeszcze wolne miejsca – mówiła.
Nie zgodziła się też z tezą, że
samorządom brakuje pieniędzy. Minister Edukacji Katarzyna Hall zapewniła, że
bierze pod uwagę wszystkie głosy rodziców. Przypomniała, że w PRL-u odsetek dzieci
uczęszczających do przedszkoli wynosił ok. 40 procent. Dziś ten wskaźnik wynosi
ok. 60 procent.
IAR/Danuta Zaczek/Radio Parlament