Członkowie komisji hazardowej uważają, że przesłuchanie
Mirosława Drzewieckiego wniosło kilka nowych, ciekawych wątków do
sprawy.
Beatę Kempę z PiS najbardziej zainteresował
ten dotyczący spotkania z premierem 18 sierpnia 2009 roku. Wcześniej w
żadnych sprawozdaniach nie było mowy o tym spotkaniu. Posłanka zwróciła
uwagę, że spotkanie odbyło się w cztery oczy. Przypomniała, że zaledwie
kilka dni wcześniej, 14 sierpnia, ówczesny szef CBA prosił o szczególną
ostrożność i dyskrecję w sprawie śledztwa Biura, badającego proces
legislacyjny ustawy hazardowej. Po tym zdarzeniu premier rozmawiał w
pierwszej kolejności z Mirosławem Drzewieckim - jak twierdzi były
minister - o stadionach i dopłatach - zauważa Kempa.
Z
kolei Bartosz Arłukowicz z Lewicy nie wierzy w to, że pismo z 30
czerwca jest wynikiem pomyłki. Autorem tego dokumentu miał być Dyrektor
Departamentu Prawno-Kontrolnego Rafał Wosik. Miał on źle zinterpretować
intencje Mirosława Drzewieckiego i przygotował pismo mówiące o zmianie
przepisów skracających czas obowiązywania dopłat do gier.
Ministrowi
chodziło tylko zmianę uzasadnienia utrzymania tych dopłat. "To wygląda
jak odrabianie pracy domowej bez przeczytania, co było zadane" - uważa
Arłukowicz.
Przewodniczący Mirosław Sekuła powiedział, że
komisję czeka teraz ciężka praca. Będzie musiała wyciągnąć prawdę z 3
najważniejszych zeznań - byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, byłego
przewodniczącego klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego i właśnie
Drzewieckiego. Wszyscy interpretowali te same fakty w zupełnie inny
sposób - zauważa Sekuła.
W piatek komisja wznowi posiedzenia o godzinie 9:00. Przesłuchiwani mają być Adam Szejnfeld i Paweł Szałamacha.
mch, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), Kamil Szwarbuła