Andrzej Bogucki, były prezes polskiego oddziału współpracującej z
Totalizatorem Sportowym firmy GTech, powiedział w czwartek przed
hazardową komisją śledczą, że kierowana przez niego spółka nigdy nie
starała się wpływać na kształt ustawy hazardowej.
Bogucki pytany, czy od 2003 roku kierowana przez niego spółka
podejmowała jakieś rozmowy w celu zmniejszenia zapisanych w ustawie
hazardowej obciążeń podatkowych dotyczących wideoloterii, odparł:
"jeżeli, to tylko i wyłącznie z Totalizatorem, dlatego że to jest firma,
która funkcjonuje na tym rynku; firma, która należy do Skarbu Państwa w
związku z tym ta firma powinna być zainteresowana urealnieniem
(obciążeń podatkowych wideoloterii)".
"Ale nigdy nie były to
formalne rozmowy; nigdy nie staraliśmy się w jakikolwiek sposobów
wpływać na kształt ustawy hazardowej" - zaznaczył. Podkreślił, że GTech
nie podejmował żadnych - ani formalnych ani nieformalnych - prób zmiany
zapisów tej ustawy.
GTech: Central European Consulting nie wpływał na ustawę
Powiedział też, że nic mu nie wiadomo, by GTech wynajmował
jakieś inne firmy, aby w jego imieniu wpływały na proces legislacyjny
prawa hazardowego. Jak zeznał, nie zna firmy lobbingowej Central
European Consulting, która na zlecenie GTech miała próbować wpływać na
kształt ustawy hazardowej. Sama spółka CEC w oświadczeniu przesłanym w
połowie listopada zapewniła, że jej działania lobbystyczne - w ramach
pracy dla GTech - były jawne i zgodne z przepisami prawa.
Bogucki
pytany, jaka firma reprezentowała interesy GTech w Polsce odparł, że
żadna.
Zaznaczył, że nic mu nie wiadomo, by GTech inspirował TS
do prób wpłynięcia na zmiany zapisów ustawy hazardowej dotyczące
wideoloterii. Dodał, że całe zaangażowanie w proces legislacyjny ustawy
hazardowej GTech-u polegało na ewentualnych - jeżeli pojawiały się takie
prośby ze strony jakichś podmiotów - konsultacjach.
Firma chciała wideoloterii, ale "nie podjęła kroków"
Powiedział też, że za jego kierownictwa GTech nie proponował TS
uruchomienia wideoloterii. Potwierdził jednak, że firma chciała wówczas
wprowadzenia wideoloterii, ale nie podjęła w tym kierunku żadnych
kroków. Jak zaznaczył, GTech czekał na ruch Totalizatora Sportowego i
ewentualne zmiany w prawodawstwie. Jego zdaniem we wprowadzeniu
wideoloterii GTechowi "przeszkadzała wówczas definicja gry, jak i sposób
jej opodatkowania". Nie odpowiedział jednak, jaki poziom opodatkowania
umożliwiłby wprowadzenie na rynek wideoloterii.
Bogucki
poinformował, że w 2001 roku jako szef oddziału firmy GTech na Europę
Wschodnią podpisał umowę z Totalizatorem Sportowym. Pytany, czy w
świetle tej umowy interesy TS oraz GTech-u były tożsame, zaznaczył, że
"charakter tego typu umów jest taki, że interesy usługodawcy i
usługobiorcy są tożsame".
"Umowa spełniała oczekiwania obu stron"
Jak mówił Bogucki, współpraca kierowanej przez niego firmy z
kolejnymi zarządami TS układa się dobrze. "Razem graliśmy - przynajmniej
za moich czasów - w jednej drużynie" - powiedział. "Umowa, która była
podpisana w 2001 roku wypełniała oczekiwania TS, jak również musiała
wypełniać oczekiwania GTech-u, bo inaczej nie byłaby podpisana" -
zaznaczył Bogucki.
Bogucki jest obecnie członkiem zarządu spółki
PL2012. Zeznał, że ze spółką Grytek - nazwa używana początkowo przez
GTech na terenie Polski - jest związany od 1995 roku.
Firma GTech
zajmuje się m.in. dostarczaniem oprogramowania, urządzeń i systemów do
gier hazardowych. Spółka przywoływana jest w zeznaniach wielu świadków
zeznających przed komisją; występuje też w dokumentach CBA, przekazanych
sejmowym śledczym.
CBA: na zmianie ustawy skorzystałby GTech
W analizie CBA z 2007 r. na temat prac nad ustawą hazardową w
czasie rządów PiS napisano, że na zmianach w ustawie o grach, które
umożliwiłyby Totalizatorowi organizowanie wideoloterii, najbardziej
skorzystałby właśnie GTech. Według autora tego dokumentu, wynikać to
miało z zapisów niejawnej umowy między tą spółką a TS, w świetle których
państwowy monopolista byłby zmuszony do korzystania z oprogramowania i
urządzeń dostarczanych przez GTech.
Wideoloterie są podobne do
gier na tzw. jednorękich bandytach, z tym że dzięki połączeniu urządzeń w
sieć dają one możliwość wygrania skumulowanej sumy, znacznie wyższej
niż na zwykłym automacie o niskich wygranych.
Ten rodzaj gier
został wprowadzony do ustawy hazardowej na mocy nowelizacji z 2003 r.
Monopol na ich prowadzenie miał Totalizator, jednak duże obciążenie
podatkowe (45 proc.) sprawiło, że gra ta nigdy nie została uruchomiona.
Każdy kolejny zarząd TS stawał przed kwestią uruchomienia wideoloterii i
w niektórych okresach były podejmowane działania na rzecz takich zmian w
prawie - głównie zmniejszenia obciążeń podatkowych - aby prowadzenie
wideoloterii było możliwe w praktyce.
ag, PAP