Były pracownik Totalizatora Sportowego Marek Przybyłowicz
powiedział w piątek przed hazardową komisją śledczą, że on oraz jego
działalność zostały wykorzystane do przykrycia ewentualnego przecieku o
akcji CBA, która doprowadziła do wybuchu tzw. afery hazardowej.
Przybyłowicz powiedział w swobodnej wypowiedzi przed komisją, że
ze zdziwieniem przyjął sytuację, w której on i jego działalność
"została wykorzystana do przykrycia ewentualnego przecieku".
Były
szef CBA Mariusz Kamiński nie wykluczył, zeznając przed komisją, że to
premier Donald Tusk lub sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek
Cichocki mogli powiedzieć ministrowi sportu Mirosławowi Drzewieckiemu o
działaniach CBA ws. tzw. afery hazardowej. Drzewiecki mógł - według
Kamińskiego - przekazać tę informację szefowi swojego gabinetu
politycznego Marcinowi Rosołowi, a ten 24 sierpnia w warszawskiej
restauracji "Pędzący królik" miał o akcji CBA powiedzieć córce Ryszarda
Sobiesiaka, Magdalenie.
Według b. szefa CBA, "logika wydarzeń
jednoznacznie wskazuje, że przełomowym momentem, jeśli chodzi o
przeciek" było spotkanie Rosoła z Magdaleną Sobiesiak. Kamiński
przywoływał też m.in. stenogram rozmowy Sobiesiaka z Janem Koskiem z 27
sierpnia, gdy ten mówił: "wycofałem Magdę, bo tam KGB, CBA - jak się
spotkamy to ci powiem - donosów było tyle, że k... wiesz.. ze względu na
mnie oczywiście".
Następnego dnia po spotkaniu z Rosołem
Magdalena Sobiesiak wycofała swoją kandydaturę z konkursu na członka
zarządu TS. Jak powiedziała w lutym przed komisją, Rosół poinformował ją
24 sierpnia, że jej kandydowanie na członka zarządu TS "może uruchomić
kampanię negatywną i donosy także w mediach". Oświadczyła, że Rosół miał
jej powiedzieć, iż bez względu na to, że ma kwalifikacje, Przybyłowicz
"zrobi wszystko", żeby podważyć jej kandydaturę do objęcia posady w
zarządzie TS.
Przybyłowicz podkreślił w piątek, że
"przysłuchując się zeznaniom Magdaleny Sobiesiak, abstrahując od jej
nazwiska rodowego, z wielką radością by ją widział w zarządzie TS w
sytuacji, kiedy do tej pory nie było nikogo, kto miałby jakiekolwiek
kwalifikacje związane z rynkiem hazardu". Jak dodał, "oczywiście
podtekst związany z jej nazwiskiem rodowym jest piętnem, które się
odbija i odbijać będzie".
"Z jednej strony są podjęte starania
zdyskredytowania mojej osoby - niewiarygodny, donosiciel, połączenie KGB
z CBA - a z drugiej strony, jak słyszę ze zdumieniem, moje pisma są
odbierane jako pretekst do podjęcia działań związanych z wycofaniem
kandydatury (Magdaleny Sobiesiak)" - zaznaczył Przybyłowicz, zeznając
przed komisją.
"Zbigniew Chlebowski wyjątkowo interesował się TS"
Marek Przybyłowicz podważył przed hazardową komisją śledczą
zeznania Zbigniewa Chlebowskiego. Według niego Chlebowski - wbrew temu,
co twierdził - w nadzwyczajny sposób interesował się Totalizatorem
Sportowym.
Były szef klubu PO odpowiadając w styczniu na pytanie
śledczych, czy interesował się sytuacją w Totalizatorze Sportowym będąc
jeszcze wiceszefem komisji finansów publicznych (zanim Platforma doszła
do władzy) mówił, że starał się "nie sięgać w obszary, które nie były w
jego kompetencjach i w jego zakresie pracy parlamentarnej".
"Oświadczam
przed komisją, że pan Zbigniew Chlebowski wyjątkowo interesował się
Totalizatorem Sportowym" - mówił w piątek Przybyłowicz. Poinformował, że
odbył z nim, gdy jeszcze pracował w tej spółce, co najmniej trzy
spotkania, które dotyczyły nieprawidłowości w TS. Zaznaczył, że
osobiście przekazywał Chlebowskiemu segregatory z dokumentacją w tej
sprawie.
"Pan przewodniczący Chlebowski wyraźnie dał mi do
zrozumienia, że jak dojdzie do władzy i będzie ministrem finansów zrobi
porządek z tym wszystkim" - stwierdził Przybyłowicz. Według niego
polityk PO interesował się wszystkimi sprawami związanymi z TS. Przyznał
jednak, że po dojściu do władzy Platformy jego zainteresowanie
skończyło się nagle.
Przybyłowicz zeznał ponadto, że wielokrotnie
rozmawiał z Chlebowskim telefonicznie. Jak powiedział, informował go,
że to, co się dzieje w spółce już po objęciu władzy przez koalicję
PO-PSL, jest nieprawidłowe i może się zakończyć wybuchem afery
hazardowej. "Mówiłem to rok wcześniej, nikt nie chciał mnie słuchać,
nikt nie reagował na nic" - ubolewał.
W latach 1998 - 2001
Przybyłowicz był prezesem spółki Służewiec Tory Wyścigów Konnych, a
następnie pełnił funkcję doradcy prezesa Totalizatora Sportowego.
kg,PAP