02.04.2011 (IAR) - Politycy PSL i PJN zaprzeczają, jakoby
mieli startować w najbliższych wyborach parlamentarnych ze wspólnych
list. Informację taką podał tygodnik "Wprost" powołując się na anonimowe
rozmowy z jednym z liderów Ludowców.
Z ustaleń
"Wprost" wynika, że jeśli Polska Jest Najważniejsza nie bedzię w stanie
zarejestrować własnych list wyborczych, to posłowie tej partii będą
mogli wystartować z list Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Jarosław
Kalinowski z PSL pytany o taki scenariusz powiedział, że nie ma takiej
możliwości, a poza tym nawet gdyby ktoś rozważał taki pomysł w jego
partii, z pewnością by o tym wiedział. Kalinowski tłumaczył, że jego
ugrupowanie ma złe doświadczenia w kwestii "przygarniania" osób z
drobnych środowisk politycznych. Jako przykład podał posłów Grabowskiego
i Zielińskiego. Kalinowski przypomniał, że obaj panowie szybko z PSL
odeszli po takim "transferze".
Z kolei
Elżbieta Jakubiak z PJN powiedziała IAR, że jej ugrupowanie jest tak
dalekie ideowo od PSL, że nawet przy dobrych chęciach, wspólne listy
wyborcze nie są możliwe. "To są po prostu dwa różne światy" - dodała
Jakubiak.
Zdaniem liderki PJN Ludowcy są partią konserwatywną, która nie nadąża za zmianami, a PJN "nie stać na marnowanie czasu".
"PSL
jest partią konserwującą taką niemoc, a nas nie stać na taką niemoc.
Przez najbliższe 10 lat musimy być lampartami, tygrysami, orłami - po
prostu bardzo drapieżni na zmiany" - podkreśliła Elżbnieta Jakubiak.
Tygodni
"Wprost" sugeruje w swojej publikacji, że wspólny start w wyborach
parlamentarnych PSL i PJN miałby polegać na tym, że Ludowcy gwarantują
przekroczenie 5-procentowego progu wyborczego, a PJN daje znane twarze,
co dodatkowo winduje wynik.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/Agnieszka Drążkiewicz/kry