Decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie afery
hazardowej stawia pytanie o przyszłość polityczną jej bohaterów.
Mirosław Drzewiecki po wybuchu afery stracił swoje stanowisko, a
Zbigniew Chlebowski przestał pełnić funkcję szefa klubu PO. Chlebowski
jest także zawieszony w prawach członka partii i klubu Platformy
Obywatelskiej.
Wiceszef klubu PO Rafał Grupiński
nie chce rozstrzygać o politycznej przyszłości partyjnych kolegów, bo
żaden z nich nie zadeklarował jeszcze chęci startu w wyborach
parlamentarnych. Przyznał jednak, że łatwiej byłoby mu podjąć decyzję w
sprawie Mirosława Drzewieckiego, który nie uczestniczył w tajnych
rozmowach, a jedynie podpisywał jeden z urzędowych dokumentów.
Wiceszefowa klubu PO Iwona Śledzińska-Katarasińska jest zadowolona z
decyzji prokuratury i daje szanse na start swojemu łódzkiemu koledze
Mirosławowi Drzewieckiemu.
Tymczasem
Zbigniew Chlebowski zabrał głos w sprawie decyzji prokuratury. W liście
przesłanym dziennikarzom pisze, że prawda się obroniła i podkreśla, że
został oczyszczony z zarzutów. "Nie mogło być inaczej, bo nigdy nie
wywierałem żadnych nacisków na urzędników i funkcjonariuszy publicznych"
- pisze poseł. Dodaje, że jako były szef Komisji Finansów Publicznych w
Sejmie zawsze dbał o to, by przyjmowane przez parlament ustawy były
dobre dla ogółu społeczeństwa, a nie określonych grup biznesowych czy
zawodowych. "Jestem człowiekiem uczciwym, miałem i mam czyste sumienie" -
pisze Chlebowski.
Kilka tygodniu temu
premier Donald Tusk pytany o start w wyborach Mirosława Drzewieckiego i
Zbigniewa Chlebowskiego powiedział, że na listach PO nie powinno być
osób "obciążonych dwuznacznościami". Szef rządu zaznaczył, że nie ma
wątpliwości co do osobistej uczciwości Mirosława Drzewieckiego.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)