Euro 2024

Euro 2024. Krok do przodu, dwa wstecz. A polski kibic uwierzy we wszystko

Ostatnia aktualizacja: 22.06.2024 09:15
Polacy dostali się na turniej w kuriozalnych okolicznościach, a odpadli w zupełnie typowych dla siebie. W to, że Euro 2024 będzie dla Biało-Czerwonych przebiegać inaczej, można było wierzyć tylko przez chwilę - między dwiema porażkami, które znów dobitnie pokazały miejsce tej drużyny.
Polscy piłkarze po porażce z Austrią
Polscy piłkarze po porażce z AustriąFoto: PAP/EPA/ABEDIN TAHERKENAREH

Euro 2024. Co mieliśmy do zaoferowania?

To, że na Euro 2024 Polacy jechali bez żadnych oczekiwań, mogło być dla nich miłą odmianą. Nikt nie musiał dbać o pompowanie balonika, zapewniać o ambicjach, szansach na nawiązanie walki z potęgami, przygotowaniach pod konkretnych rywali, graniu nie na 100, ale na 200 procent. Tutaj właściwie można wpisać wszystko, bo przez lata słyszeliśmy już masę rzeczy z ust reprezentantów, selekcjonerów, ważnych ludzi polskiej piłki. Problemy zaczynają się jednak w momencie, kiedy rzeczywiście trzeba było na którymś z wielkich turniejów coś zrobić. Balonik, jeśli był napompowany, pękał błyskawicznie.

Tym razem miało być inaczej. Wszyscy mieli świadomość, że sama obecność na tym turnieju zaliczała się do rzeczy, które miały się nie wydarzyć. Awans wyszarpany w męczarniach w Cardiff, brak większego entuzjazmu, co było właściwie zrozumiałe od momentu, w którym poznaliśmy skład grupy, w której akurat czekało wolne miejsce. Czy był powód do tego, by cieszyć się wyjazdem na tę imprezę poza faktem, że jedziemy na tę imprezę? Czy mieliśmy tutaj cokolwiek do zaoferowania? Nie, oprócz wypełnienia dziury w turnieju, na którym gra dosłownie pół Europy. Właściwie zamiast Biało-Czerwonych można by wsadzić do tej grupy jakąkolwiek inną drużynę z tych, które baraży nie przeszły. 

Będziemy zapamiętani z garniturów Michała Probierza i całej otoczki wokół selekcjonera, którego wizerunkowa zmiana zasługuje na najwyższe uznanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę czas, w którym nastąpiła. Droga od "drugiego MP" do "szefa", rzucającego stylowe wyzwanie Garethowi Southgate'owi i wlewającego nadzieję w serca kibiców była błyskawiczna.

Nie będziemy zapamiętani z gry, tak drużynowej, jak indywidualnej. Nikt nie będzie tu wspominał Roberta Lewandowskiego, który miał (który już raz?) prowadzić kadrę. Do czego? Właściwie nie wiadomo, bo przecież niedawno sam zainteresowany przyznał, że nigdy nie miał szans osiągnąć z tą reprezentacją nic wielkiego. Mogliśmy więc skupić się na walce o powrót do zdrowia na kluczowy mecz z Austrią. Powrót, który zakończył się na tym, że wprowadzony na boisko Lewandowski w 90 minucie znów dawał się zauważyć gdzieś przy kole, gdzie próbował rozgrywać piłkę.  

A kibice? Ponarzekają, potem posłuchają o zalążku drużyny, świetnej atmosferze, analizach, na które przyjdzie czas. I część pewnie uwierzy w to, że już niedługo coś się zmieni. Już od lat przypominamy ludzi, którzy co jakiś czas włączają ten sam film i spodziewają się innego zakończenia. Tym razem przebiliśmy samych siebie - nadzieje na to, że uda się zaskoczyć Austrię, rozbudziła... porażka z Holandią. Porażka, w której "Oranje" stworzyli sobie tyle sytuacji, że przy lepszym wykańczaniu albo gorszej postawie Szczęsnego mogło skończyć się 1:4 albo 1:5. Nam wystarczyło to, że kilka razy zagraliśmy piłką, momentami zepchnęliśmy rywali do defensywy, pokazaliśmy coś więcej niż znana z czasów Michniewicza i Brzęczka próba przetrwania meczu, napsucia rywalom krwi i liczenia, że może "coś wpadnie".

Czytaj także:

I jeśli mamy aż tak obniżoną poprzeczkę, to w zasadzie mówi wszystko o potrzebie, by coś się zmieniło. Ci, którzy tego nie potrzebują, mogą dalej wierzyć, że z Austrią nie było przecież tak źle, długo byliśmy w grze, nie byliśmy zespołem znacząco gorszym, mieliśmy swoje szanse, walczyliśmy, biegaliśmy, staraliśmy się. I tak dalej, bo papier i kamera przyjmą wszystko. Tylko w pewnym momencie trzeba zadać sobie pytanie, czy oglądamy te same mecze, co niektórzy eksperci.

Problem, który jest oczywiście szerszy i wielowątkowy, w najprostszy sposób trzeba przedstawić tak - nie, nie zmieni się do momentu, w którym nie nastąpi prawdziwe trzęsienie ziemi, nie dojdzie do pokoleniowej wymiany, kilku bolesnych rozstań, określenia kierunku, w którym chcemy iść, cierpliwości i wyrzeczeń, które cały ten proces będzie wymagać.

A teraz możemy wrócić do tego, że "nic się nie stało" i liczenia matematycznych szans na to, że jakimś cudem uda się wyjść z grupy - a przynajmniej mogliśmy, bo zgodnie z klasycznym już schematem dla naszej kadry na wielkich turniejach, po meczu otwarcia i meczu o wszystko, pozostał nam już tylko ten o honor.

Euro 2024 w specjalnym serwisie PolskieRadio.pl/Euro 2024 i na antenach Polskiego Radia, które jest Oficjalnym Nadawcą Radiowym Euro 2024 w specjalnym serwisie PolskieRadio.pl/Euro 2024 i na antenach Polskiego Radia, które jest Oficjalnym Nadawcą Radiowym

Kiedy mecze Polaków na Euro 2024?

<<< TERMINARZ I WYNIKI EURO 2024 >>>

Polacy rozpoczęli udział w Euro 2024 od starcia z Holandią (16 czerwca, Hamburg) >>> CZYTAJ WIĘCEJ

Potem zmierzyli się z Austrią (21 czerwca, Berlin) >>> CZYTAJ WIĘCEJ

Mecz z Francją (25 czerwca, Dortmund) >>> CZYTAJ WIĘCEJ

Awans do 1/8 finału wywalczą po dwa zespoły z każdej grupy i cztery reprezentacje z trzecich miejsc.

Grupy Euro 2024
Grupy Euro 2024
     
     
Lotto baner
     
Czytaj także:

Paweł Słójkowski