- Załoga panowała nad nami, nie mówiła niepotrzebnych rzeczy. Wszyscy robili to, co trzeba - opowiada piosenkarka. - Musieliśmy się przygotować, zdjąć buty na obcasach. Spakowałam dokumenty, jeden włożyłam do torby, gdyby był potrzebny przy identyfikacji.
Siostra Justyny Steczkowskiej wspomina, że stewardesy opanowanym głosem ogłaszały awaryjne lądowanie. - Dzieci nie płakały, choć było ich mnóstwo na pokładzie. Wszyscy ucichli, zrobili, co trzeba (…) Nie powiedziano nam w 100 procentach, o co chodzi. Steward powiedział, że mamy problem techniczny i będziemy musieli lądować awaryjnie.
Magda Steczkowska podkreśla, że wszystko zostało bardzo dobrze zorganizowane. - Tu ogromne podziękowanie. Dziękuję pilotom i załodze. Panowali nad nami, nie mówili niepotrzebnych rzeczy. Podziękowania też dla zaplecza, bo służby medyczne, celne, fantastycznie się nami zajęły.
TVN24/ aj