Jeszcze kilka lat temu mówiono o nim, że to cudowny dzieciak, który nada jazzowi nowe oblicze. Ale ilu było takich co się pięknie zapowiadali, a słuch po nich zaginął? Słuchając najnowszej płyty Eldara Djangirova nie trzeba się martwić o to czy ten 20 letni chłopak da sobie radę. Da. Jako dowód mojej przepowiedni niech zaświadczy jego najnowsza płyta "Re-imagination", będąca dojrzałym połączeniem klasycznego jazzu z elektroniką. Połączeniem niebezpiecznym, lecz w wypadku Eldara udanym.
Jak to często bywa w przypadku młodych artystów dobijających się do muzycznego raju, należy w recenzji, bądź zapowiedzi koncertu wymienić wpływy przynajmniej pięciu legend, które w ten czy w inny sposób oddziaływały zdaniem samego muzyka, lub zdaniem wszystkowiedzącego recenzenta, na osobę młodego – zdolnego. Tym razem zostawmy gwiazdy na firmamencie i przyjrzyjmy się Eldarowi i jego muzyce. Mamy bowiem przed sobą niezwykły album, nieprzeciętnego artystę, który dzięki wielkiemu talentowi nadał swojej trzeciej płycie niepowtarzalne brzmienie. Nie jest ona zapewne skierowana do jazzowych ascetów czy tradycjonalistów. Młody Kirgiz wybrał sobie za target swoje pokolenie muzycznie ukształtowane przez elektronikę, eklektyzm i przełamywanie barer.
Myliłby się jednak ktoś kto w Eldarze widziałby zapatrzonego w nowe trendy młodziana, który tylko zrządzeniem losu trafił za pianino, a nie na hip hopowy ring. Nic z tych rzeczy. Jego groovowe rytmy, błyskotliwe przyspieszenia, energia i ciekawe tematy to główny atut "Re-imagination". Jest tu fantazja i ta radość grania człowieka, który dopiero się rozwija. Nie jest to jednak płyta solo, za jej wydźwięk odpowiedzialny jest bowiem pokaźny zespół złożony min. z perkusisty Alego Jacksona Jr., znanego z kwintetu Wyntona Marsalisa Carlosa Henriqueza, czy D.J Logica. To właśnie zasługą tego ostatniego jest elektroniczne, drum & bassowe tło, tak ciekawie komponujące się z pierwszoplanowym fortepianem, co można usłyszeć choćby w "South Bixel" czy najlepszym na płycie "Polaris". Smaczkiem wśród kompozycji autorskich Eldara jest na pewno utwór Oscara Petersona "Place St. Henri", spokojne i melodyjne ballady, przenoszą nas na moment w melancholijne klimaty.
Z Eldarem Djangirovem rozmawia Petar Petrović
Dla tych, którzy słyszeli twoje dwa poprzednie albumy, "Re-imagination" może wydać się sporym zaskoczeniem. Jest to bardzo nowoczesna płyta, na której szeroko wykorzystujesz elektronikę.
To tylko kolejne wyzwanie by sprawdzić samego siebie. To nie jest wcale trudne by robić wciąż w kółko te same rzeczy. Nawet jeśli znajdziesz formułę na odniesienie sukcesu, ona w końcu się wyczerpie, jedyną metodą są ciągłe poszukiwania. Trzeba dużo pracy i kreatywności by na każdy album wymyślać coś kompletnie nowego i świeżego. Tak jest gdy rzucasz sam sobie wyzwanie i stawiasz sam przed sobą cel. Chcę by moje muzyka był zawsze zaskoczeniem.
Czy uważasz że jazz powinien podążać za nowymi trendami muzycznymi? Czy twoim zdaniem w ten sposób powinien adoptować się do zmieniających się czasów i gustów?
Nie wiem czy ktoś powinien ją wykorzystywać, czy nie, nie ma co do tego zasady. Wiesz to jest zupełnie co innego gdy gra się w trio, w stosunku do tego gdy gra się samemu. Ja w Melodii będę grał solo, mogę dzięki temu robić co chcę, nikt i nic nie jest mnie w stanie ograniczyć. To będzie wybuch, tak jest zawsze gdy gram w miejscach po raz pierwszy. Przechodzę wtedy przez moje kolejne albumy, nie ograniczam się tylko do utworów z ostatniej płyty. Chcę dać ludziom możliwość poznania całego spektrum zarówno moich możliwości, jak i tego co zostało już utrwalone na płytach.
Eldar Djangirov Marco Panascia Todd Strait live in Amsterdam
Słuchając twojej ostatniej płyty nie trudno zgadnąć, że oprócz jazzu słuchasz bardzo różnorodnej muzyki, także tej łączonej z elektroniką.
Miałem wielkie szczęście mieć fantastycznych rodziców. Moja mama była kwintesencją rosyjskiej szkoły pianistycznej. Moje muzyczne początki wywodzą się bowiem z muzyki klasycznej. Mój tata przedstawił mi jazz, choć płyty jazzowe były wtedy w byłym Związku Radzieckim bardzo ciężko dostępne.
To było bardzo niebezpieczne, przez takie płyty można było wiele stracić…
Tak to prawda, z jego opowiadań wiem, że prawie został z tego powodu wyrzucony z pracy. Dużo dla tej muzyki ryzykował. Od młodego słuchałem Oscara Pettersona, Chica Coreę, płyt Milesa, "Love suprime" Coltrana. Szczególnie Oscar wywarł na mnie wielkie wrażenie. Uczyłem się w tym czasie muzyki klasycznej i czułem mocną nić łączącą jego muzykę z klasyczną. Te uczucia, ten swing naprawdę do mnie przemawiały. Teraz słucham muzyki bardzo różnorodnej, ale nie na chybił trafił. W tym momencie przychodzą mi na myśl Michael Brecker, Bjork, Radiohead, słucham też dużo muzyki klasycznej. Trochę rocka, trochę hip hopu, raczej nie tych rzeczy, które najczęściej puszczają w Radio. Inspiracji raczej nie szukam w muzyce popowej z radia… (śmiech).
Jaki wpływ na twoją grę ma to, że masz wykształcenie klasyczne, a jaki to, że zamieszkałeś w Stanach.
Wykształcenie klasyczne, całkowicie ukształtowało moje podejście do instrumentu. Moja postawa wywodzi się z mojej podświadomości, ukształtowanej przez matkę. Ona uczyła mnie techniki, wrażliwości, dotyku, dyscypliny, odpowiedzialności, to wszystko ciągle jest we mnie i jestem pewien że zachowam to do końca życia. Dorastałem w Stanach, przyjechałem tam gdy byłem jeszcze dzieciakiem, miałem wtedy z dziesięć lat. Na początku trafiłem do Kansas City, tam skończyłem podstawówkę i szkołę średnią. Później pojechałem do San Diego, następnie trochę czasu spędziłem w Los Angeles, a ostatnio mieszkam w Nowym Yorku. Jak widzisz ciągle zmieniam miejsca zamieszkania, ciągle podróżuję. Będąc w trasie już czterokrotnie odwiedziłem Londyn, z trzy razy byłem w Hiszpanii, w Niemczech, teraz przyszedł czas na Polskę, potem jadę do Turcji. Wcześniej występowałem w Indonezji, Japonii, na Filipinach, w Brazylii, w Argentynie…
A jak w sumie dostałeś się do Stanów, ktoś Cię wypatrzyła?
Przyjechałem na warsztaty do Michigan, na którym zbierali się i malarze i rzeźbiarze i muzycy. W Nowosybirsku polecono mi ten warsztat, gdyż daje on szansę młodym ludziom z całego świata poszerzyć swoje możliwości, a przy tym dobrze spędzić czas. To był dla mnie pierwszy krok. Później pojechałem do Kansas City i tam spotkałem wielu fantastycznych jazzmanów, ale było tam w ogóle wiele różnorodnej muzyki. Muzyka po prostu wylewała się na ulice. Z każdego zakątka inna. Nie ma wielu takich miejsc. L.A czy San Diego na pewno takimi nie były. Dostałem wiele wsparcia od starszych kolegów i miałem szansę grać w wielu miejscach.
Zastanawiam się nad tym jaki będzie twój czwarty album…
To po prostu będzie lepsza wersja tego co robiłem wcześniej, bardziej nowoczesna, bardziej kompletna. Znajdzie się na niej to na co nie byłem gotów w przeszłości. Będzie to wszystko co chcę wyrazić.
Live at the Cutting Room
"Re - Imagination", Eldar, Sony BMG, 2007.
https:\/\/www.eldarjazz.com/
https:\/\/www.lastfm.pl/music/Eldar+Djangirov/