Każdy genialny umysł wzbudza kontrowersje, a tym bardziej jeśli jest to geniusz artystyczny. W osobie niemieckiego kompozytora – Karlheinza Stockhausena skupiały się wszystkie elementy predestynujące go do miana genialnego rewolucjonisty muzycznego. Obdarzony wybitnym talentem, traktujący muzykę jako precyzyjną strukturę dźwięków, przesiąkniętą kosmogonicznymi ideami był twórcą niepokornym, słynącym z ekscentrycznych wypowiedzi.
Karlheinz Stockhausen zmarł 5 grudnia 2007 roku, mając 79 lat. Mawiał, że pochodzi z Syriusza, najjaśniejszej z planet. O 11 września 2001 powiedział, że było to "największe dzieło sztuki wszechczasów", za co został otrzymał naganę od twórczego środowiska. Był bardzo nieprzystępny dla drugiego człowieka, trudno było z nim porozmawiać, nie odpowiadał na pytania, tylko odsyłał do swoich olbrzymich, kilkuset stronicowych prac. Już jako młody muzyk, zachowywał się bardzo arogancko – na stwierdzenie Theodora Adorno, o tym że "wszyscy jesteśmy z tej samej materii", on odrzekł, że „on nie jest”.
Równie niecodzienny był jego wygląd – około dwóch metrów wysokości, potężna budowa ciała, od lat sześćdziesiątych ubierał się konsekwentnie na biało, potęgując tym samym wrażenie "jako tego stojącego na piedestale".
Wielkiej nonszalancji w sposobie bycia towarzyszył niezwykle chłonny intelekt. Posiadał bardzo szerokie horyzonty, oprócz kolejnych stopni wtajemniczeń muzycznych, studiował filozofię, lingwistykę, filologię, teorię informacji i komunikacji. Był poliglotą bardzo dużo podróżującym i obserwującym bacznie świat z perspektywy antropologicznej.
POSŁUCHAJ To była charyzmatyczna postać (…) ubrany na biało, można powiedzieć strój guru Fragment wypowiedzi Moniki Pasiecznik - muzykolożki, która była uczestniczką kursów prowadzonych przez Stockhausena w Kurten. (536,86 KB)
Jako kompozytor był przede wszystkim twórcą awangardowym. Eksperymentował z różnymi gatunkami muzycznymi: muzyką elektroniczną, mechaniczną, konkretną, kameralną, chóralną. Ważna była dla niego przede wszystkim struktura muzyki, dlatego też uważał się za konstruktora, architekta muzycznego. Później przesunął się w swoich muzycznych poszukiwaniach bardziej w stronę intuicji, ale to balansowanie pomiędzy postmodernistycznym myśleniem, a precyzją wykonania zawsze było odczuwalne. Do końca życia pozostał twórcą nowatorskich trendów muzycznych, co widoczne jest w jego długoletnim dziele operowym "Licht" (1977-2003). I w muzyce, tak samo jak w życiu był wielkim prowokatorem. Postać Lucyfera potrafił uczynić głównym bohaterem utworu, który był na zamówienie Kościoła i jego przewodnim motywem miał być św. Franciszek. Twierdził, że epoka folkloru i muzyki narodowej już się skończyła, teraz istnieje już tylko kultura globalna.
POSŁUCHAJ Uważam go za absolutnego geniusza, on zrobił niezwykłe rzeczy dla rozwoju historii muzyki - fragment wypowiedzi Wojciecha Blecharza – młodego kompozytora, który był również uczestnikiem kursów w Kurten (239,28 KB)
(a.k)
https:\/\/www.stockhausen.org/
https:\/\/www.lastfm.pl/music/Karlheinz+Stockhausen/