fot. Scape/genevievecaron.com
Pierwsze zetknięcie z muzyką to dla młodego Scotta śpiewanie w kościelnym chórze. Szybko jednak za sprawą brata poznał świat garażowych kapel grających tylko sobie znane industrialne odmiany rocka. Połknął bakcyla i wkrótce słuchał tylko zespołów Throbbing Gate, Skinny Puppy czy Front 242. Zaraził się także projektem Psychic TV – grupą ludzi zajmującą się sztuką wideo i łączeniem psychodelicznego punka z elektroniką. Żeby było ciekawiej, sam przyznaje, że w dzieciństwie słuchał też dużo Boba Marleya czy duetu Simon & Garfunkel. Mimo że to artyści dalecy od dzisiejszych upodobań Scotta, to w jego przypadku znajduje zastosowanie powiedzenie: "czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". Że krąg muzycznych zainteresowań Kanadyjczyka jest szeroki, świadczy fakt, że jego ulubionym albumem jest "It Takes A Nation Of Millions To Hold Us Back" Public Enemy, z którego pochodzi jeden z najważniejszych dla Scotta utworów "Louder Than A Bomb". Utwór ten otworzył 12-letniemu chłopcu oczy. Zrozumiał, a właściwie doszedł do wniosku, że muzykę można tworzyć z rzeczy, które jej w ogóle nie przypominają, szumów, brzdęków, odgłosów otaczających nas na co dzień. Idealnie obrazuje to podejście Kanadyjczyka do tworzenia. Uważa on, że sprzęt, narzędzia są rzeczą absolutnie drugorzędną.
Jako piętnasto-, szesnastolatek zaczął wymykać się na weekendy do Toronto, gdzie poznał swoich późniejszych współpracowników, didżejów Mike’a Shannona i Jeffa Milligana. Około roku 1995 zaczął próbować własnych sił jako didżej. Na początku grał głównie ambient i dub/techno. Po przekroczeniu magicznej osiemnastki w poszukiwaniu nowych doznań przeprowadził się do Toronto.
Tam jeden z jego współlokatorów, fan reggae, nie mogąc znieść mechanicznej elektroniki, którą puszczał Scott, wprowadził go w świat klasyki muzyki jamajskiej. Tym sposobem Scott przepadł, zakochując się w dubie.
Niedługo potem stał się integralną częścią sceny montrealskiej. Współpracował z Timem Heckerem i Akufenem. Wraz ze Steve’em Beaupre (teraz współpracują pod nazwą Crackhaus) organizowali imprezy, z których wyrósł Mutek Festival - jeden z ciekawszych festiwali muzyki elektronicznej i twórczości cyfrowej.
W latach 1999-2003 pracował dla Applied Acoustics Systems (AAS), firmy produkującej software muzyczny. Praca przy powstawaniu, budowaniu zupełnie nowych instrumentów utwierdziła Scotta w przekonaniu, że dla niego najważniejszy w muzyce jest ludzki pierwiastek. Sprawiający, że to, co tworzy, jest w pełni jego autorskim dziełem. "Nie używam żadnego hardware'u poza midi i nie sądzę, żeby to się zmieniło" – powiedział.
Scott Monteith od swojego długogrającego debiutu "Intr_version" z 2000 roku, zarówno pod pseudonimem Deadbeat, jak i w duecie Crackhaus nagrywał dla wielu wytwórni: Hautec, Force Inc. Music Works, Onitor, Fabric, Wagon Repair czy wreszcie ~Scape. Często jego twórczość różni się w zależności od wytwórni, w której daną rzecz publikuje. Zakres gatunkowy płyt Scotta jest dość szeroki – rozciąga się od techno, przez minimal, idm, glitch, aż po dub.
W tym roku wydał swój czwarty album "Journeyman’s Annual" nagrany dla niemieckiej wytwórni ~Scape. Obecnie mieszka i tworzy w Berlinie. Już niedługo będziemy mieli okazję posłuchać jego eksperymentów muzycznych wykraczających poza definicyjny dub czy minimal podczas festiwalu Nowej Muzyki w Cieszynie pod koniec czerwca.
(tk)
https:\/\/www.myspace.com/deadbeatcomputermusic