fot. EMI Music Poland
Jedna z legend głosi, iż zmęczone mało kreatywną pracą dla Świętego Mikołaja elfy opuściły Laponię i ukryły się na Islandii. Tam wybranych przez siebie ludzi posypują gwiezdnym pyłem, który sprawia, że wyzwala się u nich ogromny potencjał i silna potrzeba tworzenia nadprzyrodzonej sztuki. Inaczej ciężko wytłumaczyć to, że ta mała, odsunięta od wielkiej cywilizacji wysepka, zamieszkała przez zaledwie 300 tysięcy ludzi (i dwa razy tyle owiec), których głównym zajęciem jest rybołówstwo, wydała tak wielu oryginalnych, znaczących dla świata muzyki, filmu i literatury artystów, z Sigur Rós i Björk na czele.
Fakty zaś mówią, iż w 1994 roku 19-letni wokalista i gitarzysta Jon "Jónsi" Thor Birgisson zapragnął założyć własny zespół. Udało mu się tego dokonać wraz z dwójką kolegów, basistą Georgem Holmem oraz perkusistą Agustem Aevar Gunnarssonem. W tym samym czasie na świat przyszła siostra Jona, uznał on więc, że chwalebne imię dziewczynki, Sigurrós (Róża Zwycięstwa) symbolicznie posłuży za nazwę nowo narodzonego projektu muzycznego. Ich pierwszym utworem "Fljugdu" zainteresował się lokalny label Bad Taste, nakładem którego trzy lata później ukazał się debiutancki krążek "Von" (Hope). O tym, że młodzieńcy byli bardzo zdeterminowani i pełni wiary w siebie świadczy, iż z braku pieniędzy na studio postanowili zaproponować wydawcy, że w zamian za udostępnienie im pomieszczeń pomalują ściany całej wytwórni.
Większość materiału na "Von" wypełniała muzyka instrumentalna, jednak w tytułowym utworze Jonsi, chcąc użyć swojego głosu jako kolejnego instrumentu, wyśpiewywał pozbawione sensu zlepki sylab, co wkrótce otrzymało swoją nazwę - Vonlenska (Hopelandic) i do dziś stanowi jeden z elementów charakteryzujących grupę. W 1998 roku ukazała się kolejna płyta, "Von brigði", będąca jednak zremiksowaną wersją poprzedniczki. W międzyczasie do grupy dołączył grający na keyboardzie Kjartan Sveinsson, który jako jedyny w kwartecie posiada formalne wykształcenie muzyczne.
"Svefn-g-englar"
Prawdziwy przełom dla Sigur Rós nastąpił rok później, wraz z ukazaniem się "Ágætis byrjun" (An Alright Start). W tym czasie rockowa chluba Brytyjczyków, Radiohead, pracowała nad swoim, klasycznym dziś, "Kid A". Gitarzysta Ed O’Brien relacjonował w internecie postępy kapeli w rejestrowaniu materiału, umieścił również ogłoszenie dla nowych zespołów, by przysyłały swoje dema, obiecując, że najlepszym z nich pomoże w podpisaniu profesjonalnego kontraktu. Wśród wielu chętnych znalazło się i nietypowe, islandzkojęzyczne Sigur Rós, które zachwyciło nie tylko Eda, ale i Thoma Yorke’a, którego słowa tak wtedy, jak i dziś przyjmowano niemalże za proroctwo. Tym samym w 2000 r. "Ágætis byrjun" ukazało się w Wielkiej Brytanii, a Islandczycy zaczęli koncertować w Europie u boku Godspeed You! Black Emperor i Radiohead.
[----- Podzial strony -----]
Po tym jak Stary Kontynent zwariował na ich punkcie, nadszedł czas na Stany Zjednoczone i resztę świata, z głodną egzotycznych doznań Japonią na czele. Sukces przerósł najśmielsze oczekiwania kwartetu - zwłaszcza perkusisty Augusta, który wkrótce postanowił opuścić grupę. Zastąpił go Orri Páll DýRason i w takim składzie Sigur Rós gra do dziś. Sam krążek oprócz wielu skrajnie entuzjastycznych recenzji zebrał także kilka istotnych nagród, a nawet nadano mu miano najlepszej islandzkiej płyty stulecia. Świetnym dopełnieniem natchnionej muzyki okazały się teledyski do singlowych "Svefn-g-englar" i "Viðrar vel til loftárása", będące niemalże krótkometrażowymi filmami. Ponadto Sigur Rós niejednokrotnie trafiał na ścieżki dźwiękowe produkcji kinowych, co by wspomnieć tylko głośne "Vanilla Sky" czy "Angels Of The Universe".
Posłuchaj wywiadu Agnieszki Szydłowkiej z Georgiem Hólmem z Sigur Rós Program_3 21 sierpien 2008 20_08_24.mp3 (9,29 MB)
Na kolejne wydawnictwo trzeba było poczekać do 2002 roku. Okazało się ono o tyle nietypowe, iż album, jak i poszczególne na nim utwory nie otrzymały tytułów. Podzielony został na dwie odmienne stylistycznie części, odseparowane 36-sekundową ciszą. Nastąpił także wyraźny powrót Hopelandic, obecny we wszystkich śpiewanych kawałkach. Mimo ciepłego przyjęcia wśród fanów, "( )" nie zdobył jednak tak wielkiej przychylności krytyków jak klasyczne już dziś "Ágætis byrjun". Nie udało się to również kolejnemu, często niedocenianemu krążkowi, "Takk…" (Thanks…). W 2007 roku ukazało się dwupłytowe "Hvarf/Heim", będące kompilacją wcześniej niewydanego materiału oraz akustycznych wersji piosenek znanych z poprzednich płyt. Miało ono skrócić i umilić fanom oczekiwanie na piąty studyjny krążek "Með suð í eyrum við spilum endalaust" (With a Buzz in Our Ears We Play Endlessly).
"Glósóli"
O muzyce Sigur Rós mówi się, iż jak mało która na świecie elementami niezwykłości i cudowności przyciąga wielkie zastępy śmiertelników. Tym bardziej muzycy czują się zobowiązani, by magiczną atmosferę ze swoich płyt jak najlepiej przenieść na koncertowe przestrzenie. Polscy fani byli świadkami ich muzyczno-wizualnej metafizyki w 2006 roku, podczas festiwalu Heineken Open’er. Wkrótce okazja się powtórzy, bowiem 20 sierpnia Sigur Rós wystąpi w Warszawie.
(nk)
https:\/\/www.sigur-ros.co.uk/
https:\/\/www.myspace.com/sigurros
https:\/\/www.lastfm.pl/music/Sigur+Rós/