X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Muzyka

Ribot Marc

Ostatnia aktualizacja: 09.06.2008 09:50
Marc Ribot to jeden z najważniejszych dziś awangardowych gitarzystów. Być może bardziej znany jest jako sideman Toma Waitsa czy Elvisa Costello niż z autorskich projektów.
Źródło: Wikipedia

Jednak to sygnowane jego nazwiskiem płyty w charyzmatyczny sposób oddawały ducha niezależnej nowojorskiej sceny lat 90., a w nowym wieku rozwijały jej poszczególne wątki. Śledzenie poczynań artysty tak wielowymiarowego i nieprzewidywalnego to prawdziwa przygoda.

Undergroundowa scena Wielkiego Jabłka w latach 80. stała się istnym tyglem, napędzanym energią wyzwoloną przez rewolucję no wave – radykalną, nihilistyczną gitarową estetykę (może raczej antyestetykę?), redukującą muzykę do rozkrzyczanych, zgrzytliwych paroksyzmów.
Jej pierwsza, najbardziej ekstremalna fala szybko się jednak wypaliła i otworzyło drogę dla nowych form, przewartościowujących zastane kanony. Tak oto jęły się mieszać: punk, gitarowy noise, jazz, pop, funk, etno, a nawet minimal music. Stan ten kilka lat później doprowadził do wykształcenia się nowojorskiej postmoderny. 

Jedną z węzłowych postaci tej sceny jest Marc Ribot. Zapewne nie najbardziej eksponowaną, ale świetnie oddającą jej wielowymiarowość i bezkompromisowość. Urodzony w 1954 roku artysta przybył z New Jersey do Nowego Jorku w 1978 roku. Już wtedy miał za sobą naukę u pochodzącego z Haiti gitarzysty – Franza Casseusa i praktykę w garażowych formacjach. Po przeprowadzce grywał jazz, rocka i soul. W 1984 roku dołączył do Lounge Lizard, rewelacyjnej, prowadzonej przez Johna Luriego grupy - początkowo przekładającej wywiedzione zarówno od Monka, jak i poetyki knajpianego jazzu tematy, na drapieżne, a przy tym groteskowe miniaturki, potem ewoluującej w kierunku nieco bardziej złożonych form. Tom Waits, urzeczony grą Ribota w tej formacji, zaprosił go do udziału w jednej z swych najlepszych płyt - "Rain Dogs", a potem gitarzysta regularnie pojawiał się na jego kolejnych wydawnictwach. Marc ma na koncie także dłuższą współpracę z Elvisem Costello i występy u boku wielu indywidualności. Chętnie angażowali go muzycy kreujący swój autorski, unikatowy świat, potrzebujący gitarzysty niestandardowego. Stąd Ribot współpracował z artystami tak rożnymi, jak choćby Marianne Faithful, Laurie Anderson, Tricky czy John Zorn (od połowy lat 90. udziela się w wielu jego przedsięwzięciach). Po rozstaniu z Lounge Lizard związał się z inną ważną formacją - Jazz Passengers i tym samym znalazł się w centrum tzw. sceny downtown (czyli jazzowego odłamu nowojorskiej postmoderny), skupionej wokół klubu Knitting Factory. W latach 90. grywa z całą plejadą improwizatorów – od legendarnej Sun Ra Arkestry, po proroków nowoczesnego groove jazzu – trio Medeski, Martin & Wood. 

Marc Ribot y los Cubanos Postizos - "Aurora en Pekin"

Własne projekty prowadzi od początku ostatniej dekady minionego wieku. Na albumach "Roostless Cosmopolitams" (1999) i  "Requiem For What's His Name" (1992) przedstawił wyśmienitą muzykę łączącą harmolodykę (czy też free funk) z tradycji Jamesa "Blooda" Ulmera z punkową zadziornością oraz zaczerpniętą od Lounge Lizards przewrotnością. Estetykę również sięgającą do tamtych obszarów, zdecydowanie jednak bardziej gwałtowną, silniej natchnioną ludycznym free jazzem Alberta Aylera, prezentowała powołana przez Ribota formacja Shrek, która zostawiła po sobie jedną studyjną, wydaną w 1994 roku płytę, a 5 lat później ukazał się jej koncertowy krążek, pt. "Yo I Killed Your God". Z połowy lat 90. pochodzi album "Bon't Blame Me" - tu artysta, w solowym programie, ujawnia swe inspiracje. Mamy swobodnie zinterpretowane covery zarówno z obszaru muzyki popularnej, jazzowych standardów, jak i jazzowej awangardy. Z kolei "Shoe String Symphonettes" z 1997 roku zwiera barwne miniaturki napisane do filmów, mieszające kameralistykę, jazz, muzykę ludowa i typowo rozrywkową. Pod koniec dekady, z nowym projektem, Los Cubanos Postizos, Ribot na dobre zagłębił się w tradycję kubańską – czego owcem płyty "The Prosthetic Cubans" (1998) i "Muy Divertido!" (2000) 

Wymienione powyżej, kluczowe dla artysty projekty wyznaczyły pole jego zainteresowań. W bieżącej dekadzie wyśmienicie rozwinął szereg zarysowanych na nich tropów. Trzeba tu wspomnieć kolejny album z solowymi odczytaniami utworów mistrzów gitarzysty – Saints (2001), którego repertuar sięga od spiriualsów, przez Beatlesów, po tuzów free jazzu; czy płytę "Spiritual Unity" (2005), na której rozprawił się wyłącznie z utworami Aylera, w towarzystwie jednych z najbardziej twórczych mistrzów swoich instrumentów, z różnych pokoleń – Henry'ego Grimesa (bas), Roya Campbella (trąbka) i Chada Taylora (perkusja). Mieliśmy też odważniejszą wyprawę na obszar kameralistyki (zderzonej jednak z całym bagażem muzycznych doświadczeń Ribota) - "Scelsi Morning" (2003) oraz dalszy ciąg filmowych peregrynacji, "Soundtracks, vol. 2" (2003), czyli granie zniewalające kapryśnym eklektyzmem, fantazyjnością, momentami egzotycznym posmakiem, a przy tym bardziej klimatyczne niż karkołomne gatunkowe żonglerki prezentowane na analogicznych produkcjach Zorna. Z muzyką tego ostatniego, w zaskakująco hałaśliwej, rockowej formie zmierzył się na albumie "Asmodeus: The Book of Angels, Vol. 7" (2007). W tym roku już zdążyły się ukazać: płyta "Exercises In Futility" i znów ostro brzmiący, tkwiący fundamentami w ciężkim bluesie krążek "Ceramic Dog". Ponadto Ribot pojawił się na wydanej w kwietniu płycie młodego, rewitazlizującego korzennego bluesa, duetu Black Keys, pt. "Attack & Release".  Zapewne to nie koniec tej fascynującej przygody! 

Łukasz Iwasiński

https:\/\/www.marcribot.com/
https:\/\/www.lastfm.pl/music/Marc+Ribot/