9 lutego 1976, na scenie poznańskiego klubu "Aspirynka" zadebiutowałana Kora Jackowska wokalistka grupy Maanam. 24-letnia wówczas artystka wystąpiła w trio z Markiem Jackowskim i Milo Kurtisem. Z okazji wypadającego w tym roku 35-lecia scenicznej działalności Kory szykowana jest cała masa atrakcji. Jeszcze tej wiosny ukażą się reedycje wszystkich polskich studyjnych płyt Maanamu oraz solowych płyt Kory.
My z okazji Jubileuszu artystki przypominamy historię grupy, z którą odniosła swoje największe sukcesy.
ZŁE MIŁEGO POCZĄTKI
Olga "Kora" Jackowska przyszła na świat 8 czerwca 1951 roku w Krakowie jako piąte dziecko Emilii i Marcina Ostrowskich. Jej dzieciństwo naznaczone było biedą i pobytem w prowadzonym przez siostry zakonne sierocińcu. Jako nastolatka, mieszkająca w suterenie wraz z matką i uzależnionymi od alkoholu braćmi, Olga przed szarością życia zaczęła uciekać w kolorowy świat krakowskiej bohemy. Druga połowa lat 60. w Krakowie to czasy happeningów Jerzego Beresia, teatru Tadeusza Kantora i Ewy Demarczyk śpiewającej w Piwnicy pod Baranami. Młoda dziewczyna uległa magii tworzącego się w mieście ruchu hipisowskiego. W długiej spódnicy i z koralikami na szyi została jedną z pierwszych hipisek w Polsce. Wtedy też w 1968 roku na pierwszym wielkim zlocie hipisów w Łebie dostała nowe imię, odtąd śliczna dziewczyna stała się znana jako Kora.
W czasie tego intensywnego okresu, wypełnionego włóczęgą, prywatkami z muzyką Jefferson Airplane, pierwszymi próbami samobójczymi i zażywaniem fermetrazyny Kora poznała Marka Jackowskiego, muzyka psychodelizującej grupy Vox Genetix. Wzajemna fascynacja zaowocowała ślubem i synem Mateuszem. Praktykujący buddyzm Jackowski wkrótce założył kultową dla polskich hippisów formację Osjan, a po przeprowadzce młodej pary do Warszawy razem z Milo Kurtisem w 1976 roku rozpoczął tworzenie nowego zespołu, ochrzczonego zmyślonym słowem Maanam. Jeszcze tego samego roku w trakcie koncertu grupy w poznańskim klubie Aspirynka gościnnie na scenie pojawiła się Kora.
MAANAM WYCZERPUJE NAKŁADY CZARNEJ MASY
Trwające do końca lat 70. poszukiwania formuły zespołu, w którym przez chwilę śpiewał John Porter, ostatecznie zakończyły się całkowitym odejściem Maanamu od etnicznych brzmień. Do Polski wkraczał właśnie punk rock, który popchnął rozrośniętą do kwintetu grupę w kierunku bardziej drapieżnej muzyki. Maanam z krótko obciętą Korą w składzie znalazł się w forpoczcie punkowej rewolucji. Przełom nastąpił w 1980 roku. Zespół zainaugurował festiwal w Jarocinie, doprowadzając zgromadzoną tam publiczność do wrzenia. Kora tak wspomina tamten koncert:
Gdy występowaliśmy, to działy się dantejskie sceny. Pamiętam, że fani, którzy nie mogli się dostać do środka, podpalili płot.
Kilkanaście dni później zszokowana została nobliwa opolska publiczność, która zachwycona ostrą ironiczną piosenką "Boskie Buenos" i charyzmą młodej wokalistki, wywołała zespół do wielokrotnego bisowania. Na polskim firmamencie rozbłysła nowa rockowa gwiazda.
W glorii najpopularniejszej grupy gitarowej w Polsce zespół przystąpił do tworzenia swojego fonograficznego CV. Nagrana w 1981 debiutancka płyta "Maanam" i powstała już w stanie wojennym płyta "O!" rozpętały prawdziwą "maanamomanię". Z tego drugiego albumu aż trzy piosenki ("O! Nie rób tyle hałasu", "Paranoja jest goła", "Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech") dotarły do pierwszego miejsca trójkowej listy przebojów. Ciekawostką z tamtych czasów jest fakt, iż olbrzymie zapotrzebowanie na album "O!" nie mogło zostać zaspokojone ze względu na brak czarnej masy potrzebnej do tłoczenia płyty. Dzięki temu album ten stał się niezwykle cennym rarytasem kolekcjonerskim, który miał dużą wartość w kwitnącym ówcześnie handlu wymiennym.
POLSKI ZESPÓŁ NA ROSKILDE
Pierwsze sukcesy i ogólnopolska popularność, ale też ogólny rozgardiasz panujący w początkach stanu wojennego umożliwił grupie wyjazd w 1982 roku na Zachód. Grający w klubach Holandii, Niemiec i Francji początkowo dla kilku osób Maanam szybko zaczął przyciągać tłumy. Zaowocowało to między innymi prestiżowym zaproszeniem na odbywający się w Danii festiwal Roskilde, koncertem dla francuskiego radia i propozycją współpracy z legendarną grupą King Crimson. Zafascynowani prezencją sceniczną Kory zagraniczni dziennikarze pisali entuzjastyczne relacje z występów. Jeden poważniejszych dzienników holenderskich "Die Volkstrant" napisał, iż "...głośne wokalistki nowofalowe Siouxie i Toyah są martwymi, drętwymi lalkami w porównaniu z Korą - drapieżną ekspresyjnie, pełną ognia i fantazji wokalistką rockową z Polski...". Przed Maanamem otwierała się szansa zrobienia kariery na Zachodzie.
MAANAM ZAKAZANY
W kraju popularność grupy osiągnęła zenit za sprawą wydanej w 1983 roku na singlu ballady "Kocham cię kochanie moje", bez której nie mogła się obejść żadna z często organizowanych w tym ponurym czasie prywatek.
W tym samym roku zespół nagrał swoje opus magnum, album "Nocny patrol", oddający paranoiczną atmosferę panującą w Polsce w trakcie stanu wojennego. W tytułowym instrumentalu "Polskie ulice" Maanam plastycznie (nad brzmieniem płyty czuwał Anglik Neil Black) zawarł grozę nocy w sparaliżowanym godziną policyjną mieście. Z kolei niemoc, bezcelowość mijających dni wyśpiewała Kora w największym przeboju na płycie, utworze "Krakowski spleen". Album, dzięki współpracy z firmą Rogot ukazał się w wersji anglojęzycznej równolegle z polską edycją w Niemczech i krajach Beneluksu, przygotowując grupie grunt pod kolejne zagraniczne eskapady.
Tymczasem w 1984 o popularną grupę upomniała się partia, składając zespołowi propozycję zagrania na zjeździe młodzieży komunistycznej w Pałacu Kultury. Pomimo nacisków Kora odmówiła, za co na Maanam posypały się sankcje. Zamrożono znajdujące się na kontach bankowych pieniądze muzyków, wprowadzono 5-letni zakaz emitowania piosenek grupy w radio i telewizji, a także pisania o niej w gazetach.
Na liście przebojów Trójki była wtedy "Simple Story". Ponieważ nasza muzyka nie mogła być puszczana w radio, lojalnie zachowała się Trójka: jak dochodziło do miejsca, na którym byliśmy, to wtedy puszczano wstęp perkusyjny do utworu "To tylko tango" i powtarzano go tak długo, jak długo trwało "Simple Story". Było to dosyć dramatyczne, bo przez 3 minuty leciała cały czas perkusja. To był znak, że tu jest właśnie grupa Maanam" – Kora
ŁABĘDZI ŚPIEW KORY W MTV
Po trzech miesiącach tego medialnego bojkotu kary zaniechano i o grupie znowu zrobiło się głośno za sprawą piosenki "Luciola" promującej nowy krążek Maanamu "Mental Cut". Płyta wzorem "Nocnego Patrolu" ukazała się w wersji anglojęzycznej na rynku niemieckim pod zmienionym tytułem "Wet Cat". Świętująca kolejny sukces artystyczno-komercyjny (zarówno "Luciola", jak i "Kreon" dotarły do pierwszego miejsca Trójkowej listy przebojów) grupa ruszyła w trasę promocyjną po Niemczech, grając wiele entuzjastycznie odbieranych koncertów i stając się częstym gościem niemieckich telewizji. Był to jednak łabędzi śpiew Maanamu. Wzajemne tarcia, rozpad małżeństwa Kory i Marka Jackowskich, a także wyeksploatowanie koncertowe, doprowadziły do tego, iż na początku 1986 roku będący u progu kariery międzynarodowej zespół zawiesił działalność. Nastąpił martwy okres w życiu grupy, znaczony nielicznymi, będącymi wypełnieniem wcześniejszych umów koncertami. Jedno z takich ustaleń zobowiązywało Maanam do nagrania płyty. W 1989 roku ukazał się album "Się ściemnia" będący najmniej znaną, jednocześnie przez wielu fanów uznawaną za najlepszą, płytą w dorobku grupy. Album ten nagrany przez Korę i Marka z pomocą sesyjnych muzyków przeszedł do historii głównie za sprawą animowanego teledysku Mariana Cholerka do tytułowego utworu, który stał się pierwszym polskim klipem wyemitowanym przez MTV.
MAANAM: REAKTYWACJA
Na nowo odzyskany czas i wolność niezwykle popularna Kora wykorzystała na odbudowę swojego życia rodzinnego. Związała się wtedy ze swoim wieloletnim przyjacielem Kamilem Sipowiczem. Nie zaniedbywała również poletka artystycznego. Wzięła udział w przedsięwzięciu upamiętniającym postać tragicznie zmarłego poety i malarza Piotra Marka, nagrywając z Pudelsami płytę "Bela Pupa" opartą na tekstach Marka. Z udziałem braci Pospieszalskich nagrała płytę "Ja pana w podróż zabiorę" zawierającą nowe aranżacje piosenek Kabaretu Starszych Panów. W końcu o bezrobotną gwiazdę upomniała się telewizja. Korę można było zobaczyć na ekranach w programie "Amory Kory", w którym prezentowała swoich ulubionych twórców. Ciągle jednak w pamięci fanów pozostawała przede wszystkim Korą z Maanamu. Liczne prośby o reaktywację odniosły skutek na początku lat 90., gdy zaproszona do USA na serię koncertów Kora odnowiła współpracę z Markiem Jackowskim. Do formującej się na nowo grupy dołączyli starzy muzycy Maanamu: Bogdan Kowalewski na basie, Ryszard Olesiński na gitarze solowej i Paweł Markowski na perkusji. Zespół w komplecie po długiej przerwie przywitał fanów w 1991 roku udanym albumem "Derwisz i anioł", na którym znalazły się takie przeboje jak "Wyjątkowo zimny maj" i "Złote tango, złoty deszcz". Jednak prawdziwy powrót wielkiego Maanamu nastąpił za sprawą wydanej w 1994 roku płyty "Róża", która przyniosła grupie nowe wspaniałe utwory. Piosenka tytułowa oraz piosenka "Zapatrzenie" po dziesięciu latach sprawiły, że prezenter Marek Niedźwiecki znów wyczytywał Maanamowi "jedynkę" na trójkowej liście przebojów. Wypełniona spokojnym, bardziej balladowym graniem "Róża" pokryła się potrójną warstwą platyny, za co zespół odebrał nagrodę w 1995 w czasie koncertu w sopockiej Operze Leśnej.
GODNA STAROŚĆ
Kolejne lata wypełniły trasy koncertowe i solidne płyty, dorzucające do maanamowego skarbczyka przebojów kolejne szlagiery. Jednym z nich stał się pochodzący z płyty "Łóżko" utwór "Po prostu bądź". Klip do tej piosenki ukazywał nową, przywiezioną przez Korę z Meksyku malarską fascynację Madonnami. Obraz Mariusza Grzegórzka zdobył główną nagrodę Yach Festiwalu, a także został uznany teledyskiem 5-lecia.
Sukces gonił sukces. Zespół niezależnie od tego, czy grał dla starszej publiczności benefisowe, wyprzedane do ostatniego miejsca koncerty w Sali Kongresowej, czy prezentował wiązankę swoich hitów młodemu pokoleniu na organizowanym przez Jerzego Owsiaka Przystanku Woodstock, wszędzie przyjmowany był entuzjastycznie. Szczęśliwie również przebiegały próby odświeżenia brzmienia zespołu na nieco eksperymentalnych albumach "Hotel Nirvana" i "Znaki szczególne", umiejętnie łączących klasyczny styl melodii i tekstów grupy z nowymi prądami w muzyce. Maanam wraz ze swoją ikoniczną wokalistką starzał się z godnością, nie rozmieniając wypracowanej przez lata marki na drobne.
ŚMIERTELNY WYPADEK MAANAMU
Krytycznym punktem, który zakończył działalność grupy okazał się wypadek Marka Jackowskiego. W listopadzie 2007 roku muzyk spadł ze sceny łamiąc sobie aż trzy kości. Maanam by wywiązać się ze zobowiązań, grał przez jakiś czas bez swojego założyciela. W tym czasie w prasie zaczęły ukazywać się artykuły pokazujące, iż w zespole od dłuższego czasu nie działo się najlepiej. Liderzy Maanamu praktycznie ze sobą nie współpracowali. Wypadek stał się pretekstem by ostatecznie zerwać więzi. - Kora nie chciała mnie już w zespole - mówił w jednym z wywiadów Jackowski. Po serii złośliwości, które muzycy wymienili ze sobą na łamach prasy 31 grudnia 2008 roku Kora i Jackowski wydali wspólne oświadczenie o zawieszeniu działalności zespołu. Od tego czasu Kora wykonuje swój solowy repertuar i piosenki Maanamu jako KORA, Jackowski występuje z grupą The Goodboys.
(bch)