Wśród faworytów nie znaleźli się Maurice Jarre, Ennio Morricone ani John Williams. Upiekło się tylko mistrzowi ulotnych, acz mrocznych nastrojów Angelo Badalamentiemu, którego muzyka do kultowego "Miasteczka Twin Peaks" trafiła na pierwszą pozycję.
Nestorów muzyki filmowej zdystansowali klasycy rocka: Lou Reed, David Bowie, Iggy Pop czy Joy Division. Ich piosenki współkreowały klimat kultowych, często pokoleniowych obrazów w rodzaju "Uczniowskiej balangi" (2. miejsce), "Trainspoting" (3. miejsce) czy "Powrót do Garden State" (5. miejsce). Zarazem jednak wchodziły do programu najpopularniejszych składanek ostatnich kilku dekad. Sprytnie skompilowane soundtracki to świetny sposób na upieczenie dwóch pieczeni przy jednym ogniu. Ale też sztuka nie mniej trudna niż komponowanie oryginalnej ilustracyjnej muzyki symfonicznej.
Prawdziwe mistrzostwo osiągnął w tej dyscyplinie Quentin Tarantino, którego filmy pulsują rytmami zapomnianych przebojów oraz tyleż absurdalnymi, co fascynującymi przejawami współczesnego popowego kiczu. Do ścisłej dziesiątki trafili jego "Urodzeni mordercy" i "Wściekłe psy"; w pięćdziesiątce znalazła się także muzyka znana z"Kill Bill" oraz "Pulp Fiction".
Filmowa symfonika zdaje się pozostawać własnością wąskiego grona koneserów. Co, ciekawe, o wiele większe wrażenie robią na współczesnych odbiorcach twórcy popularnej elektroniki. Syntezatorowe barwy Vangelisa ("Łowca androidów" - 7. miejsce) oraz Wendy Carlos ("Mechaniczna pomarańcza" - 8 miejsce), choć dziś trącą nieco myszką, wciąż znakomicie budują niepokojącą atmosferę futurystycznych wizji Ridleya Scotta i Stanleya Kubricka.
Pełna lista 50 wyróznionych tytułów na stronie "New Musical Express"