Urodzony 1983 roku kompozytor Tomasz Jakub Opałka, jak sam pisze, odżegnuje się „zarówno od konceptualizmu, jak i postmodernizmu” i tworzy dzieła, które znajdują swoje fundamenty w historii muzyki. Na jego krążku „Emerge”, pierwszym monograficznym, znajdziemy cztery kompozycje napisanymi w latach 2007-2014 r. na duże składy instrumentalne: "Collisions of the Matter", "Emerge", "D.N.A." oraz "Quadra". W przypadku Opałki każdy utwór to inne odniesienia, źródła inspiracji, a często bardzo trudne dla amatora-słuchacza - struktury.
Jego muzyka częściej niż tylko miejscami jest mroczna, przepełniona tajemniczością, teatralnością czy poczuciem grozy. ''Collisions of the Matter'' oparte jest na zderzaniu się figur rytmicznych, harmonicznych i melodycznych, Symphony no. 2 ''Emerge'' (2014) dedykowana kompozytorowi Władysławowi Słowińskiemu, ma dużo z muzyki filmowej, a na uwagę zasługuje rozbudowana warstwa perkusyjna, ''D.N.A. Bass Clarinet Concerto'' nawiązuje do „Łańcucha” Lutosławskiego, a kończąca krążek ''Quadra'', to mocne uderzenie.
Linus Roth potrafi zaskakiwać! Do tej pory myślałem o nim przede wszystkim jako o świetnym interpretatorze i promotorze muzyki Mieczysława Weinberga. Można powiedzieć, że obok Gidona Kremera, jeżeli chodzi o dzieła na skrzypce, nikt inny nie zrobił więcej, by przybliżyć jego twórczość. Komplet sonat skrzypcowych, koncert skrzypcowy, concertino, dzieła solo na ten instrument - Linus Roth świetnie rozumie tę muzykę, nie gorzej radzi sobie też z innymi kompozytorami tworzącymi na terytorium Rosji. Jego ostatnia płyta to dwie klasyczne pozycje w repertuarze: drugi koncert Szostakowicza, jedna z najwybitniejszych XX-wiecznych pozycji, a także chyba najpopularniejszy obok Mendelssohna koncert Czajkowskiego na skrzypce i orkiestrę. Ale, i tu zaskoczenie, utwór ten usłyszymy tutaj w premierowej, oryginalnej wersji! Nie chcę psuć słuchaczom zabawy w odnajdywaniu różnic – ale, już teraz mogę podkreślić – warto poświęcić czas, by usłyszeć go w wykonaniu młodego Niemca, którego wspiera London Symphony Orchestra pod batutą Thomasa Sanderlinga.
Olśniewające! Jak inaczej można nazwać to, co widzimy i słyszymy na filmie „The Planets – A Figure Skating and Modern Dance Fantasia” Barbary Willis Sweete. Znakomita interpretacja epokowego dzieła Gustava Holsta – „Planets” dokonana przez Montreal Symphony Orchestra pod wodzą Charlesa Dutoita – to wystarczający powód, by zakupić tę płytę DVD. Jednak gdy ją odpalimy, ujrzymy jeszcze inne oblicze tego dzieła, nie, nie w formie baletu, ale baletu na łyżwach. Fantastyczne występy łyżwiarskich mistrzów świata Paula i Isabelli Duchesnay, czy byłego mistrza Briana Orsera, przyprawiają o zawrót głowy. Ponad 50 minutowy pokaz olśniewających popisów zarówno solo, jak i grupowanych udowadnia jak wielowymiarowe, wielobarwe i z możliwością różnego zastosowania są „Planety” Holsta.
Antonii Wit, jeden z największych promotorów polskiej kultury na świecie nie przestaje zadziwiać. Wraz z Warszawką Orkiestrą Kameralną prezentował niedawno szereg uwertur Stanisława Moniuszki, z których tylko kilka, przede wszystkim z Halki i Strasznego Dworu, są jako tako znane polskiej publiczności, a teraz kontynuuje swoją podróż i zanurza się jeszcze głębiej w twórczość tego kompozytora. Właśnie ukazała się – oczywiście dla Naxosu, z którym od lat jest związany – kolejna płyta z muzyką symfoniczną Moniuszki, na której znajdziemy zarówno fragmenty z jego oper, ale już nie uwertury, jak i żyjące własnym życiem utwory na orkiestrę. Oczywiście, na krążku musiało się znaleźć miejsce na Mazurek ze Strasznego Dworu czy Tańce góralskie z Halki. Prawdziwą jednak przyjemnością jest słuchanie jego mniej znanych dzieł, śpiewnych, melodyjnych, przepełnionych folkowymi nutami. Antonii Wit ukazuje magię i nieprzemijające piękno tej muzyki.
Paweł Gusnar na swojej płycie „Saxophone Varie vol. 2” udowadnia dwie rzeczy. Niedowiarki, które uważają, że instrument ten należy jednoznacznie do świata jazzu, mogą się porządnie zdziwić, słysząc co solista z nim wyczynia w utworach muzyki poważnej, ci zaś, którzy uważają, że zostało na niego napisanych bardzo mało dzieł, więc nie warto sobie zawracać głowy, też mogą się porządnie zdziwić. „Saxophone Varie vol. 2” do duety – wspaniali pianiści m.in Krzysztof Herdzin i skrzypaczka Joanna Kawalla. Wszystkie dzieła są współczesne, najstarsze powstało w 2008 roku, najmłodsze w zeszłym roku. Do gustu najbardziej mi przypadły utwory Pawła Łukaszewskiego – znanego przede wszystkim z tworzenia cudownej muzyki sakralnej. Jego rozpoczynające krążek Trinity Concertino na saksofon sopranowy i fortepian i krótka Aria na saksofon sopranowy i fortepian pokazują, jak bardzo szerokie są jego muzyczne horyzonty, jak bardzo nie chce się ograniczać. Paweł Gusnar wykonał kawał dobrej roboty.
Płyta młodych muzyków z trio im. Wiłkomirskich, poświęconych dwóch triom fortepianowym Antona Areńskiego – to dzieło, w którym oddają oni hołd zarówno niezwykle uzdolnionemu rodzeństwu, których nazwisko zapisało się złotymi literami w historii polskiej kultury, ale też ważnemu, choć stojącemu w cieniu popularniejszych kompozytorów z jego epoki, rosyjskiemu twórcy. Kazimierz, Michał i Maria Wilkomirscy przyszyli na świat w początkach XX wieku w Moskwie i tam zdobywali muzyczne szlify. Debiutancka płyta tria ich imienia wypełniona jest muzyką, która w czasie ich występów cieszyła się popularnością. Dziś przede wszystkim pierwsze trio można usłyszeć co jakiś czas na koncertach, drugie, napisane przez Areńskiego w okresie, gdy już tracił siły twórcze – już nie jest na tak wysokim poziomie, gdyż zgubne dla artysty okazało się połączenie alkoholu z hazardem. Chociaż ten uczeń Rimskiego-Korsakova i nauczyciel Rachmaninova miał wszelkie możliwości, by osiągnąć więcej, to jednak ludzkie słabości negatywnie odbiły się na jego twórczości. Pierwsze trio – dobrze zagrane, tak jak to zrobiła młodzież z trio im. Wilkomirskich - niczym nie ustępuje triom Czajkowskiego, Rachmaninova i Szostakowicza – jest jednką z perełek rosyjskiej kultury. Jest to pokaz pełni jego mocy twórczych – dzieło wciągające, nie pozwalające na wytchnienie, przepełnione inspirującymi kontrastami.
Mieczysław Burski