Wokal
Uwielbiany francuski countertenor Philippe Jaroussky, znakomicie realizuje się w barokowych ariach. Jego interpretacje dzieł Nicolo Porpory, Purcella, czy J.Ch. Bacha nie znajdują konkurencji. Ten znakomity śpiewak, chyba najlepiej czuje się jednak w żywiołowych, przepełnionyc włoskim wigorem i spontanicznością dziełach Vivaldiego. Słuchając jego najnowszego albumu nagranego dla Erato „Vivaldi: Pietà” z muzyką sakralną tego barokowego mistrza, jedynie utwierdziłem się w swoje ocenie. Jego czysty, szlachetny, pełen słodyczy, ale i przejmujący głos wspaniale koresponduje z maestrią samych utworów i znakomitą grą Ensemble Artaserse. Na krażku znajdziemy kilka kantat i przede wszystkim Stabat Mater i Salve Regina – Jaroussky zna Vivaldiego od podszewki – wie jak, go prezentować i jak uchwycić całą peletę barw i emocji, które „czerwony ksiądz” chciał utrwalić w swoich dziełach .
https://www.youtube.com/watch?v=BEM3bvdNS_g
Znana przede wszyetkim z ról w operach Mozarta, gwiazda niemieckiej sopranistki Diana Damrau, już ponad dziesięć lat świeci jasno i pewnie na międzynarodowej scenie. Ostatnio jeszcze poszerzyła grono swoich fanów po tym, jak otworzyła sezon 2013/14 w Teatro alla Scala w Mediolanie, wykonując partię Violetty w La Traviata Veriego w produkcji Dmitrija Tcherniakova pod batutą Daniele’a Gatti’ego. Wykonanie to było trasmitowane na żywo w telewizjach i radiach europejskich oraz w wybranych kinach w Europie i USA. Jeśli dodamy do tego niedawną nagrodę Female Singer of the Year w Opera Awards to zobaczymy, że Diana Damrau ma powody do zadowolenia. A my wraz z nią! W szczególności szczęśliwi są ci, którzy skusili się na zakup jej ostatnich albumów – przede wszystkim zeszłorocznego „Forever”, gdzie wraz z Davidem Charlesem Albelem i Royal Liverpool Phillharmonic Orchestra odkrywała przed nami piękny wybór arii napisanych przez jej ulubionych kompozytorów, wśród których na płycie znajdziemy takie nazwiska jak: Franz Lehár, George Gershwin, Andrew Lloyd Webber, Stephen Sondheim, Leonard Bernstein, Harold Arlen, Richard Rodgers. Co ciekawe, krążek rozpoczyna „Vocaliste” naszego Wojciecha Kilara. Teraz przyszedł czas na Dionizettiego i jego „Łucję z Lammermooru”. Jeśli występuje się w otoczeniu takich gwiazd jak: Ludovic Tézier, Joseph Calleja, a nad wszystkim pieczę trzyma Jesus Lopez-Cobos, to sukces jest murowany. Wydana przez Erato płyta już cieszy się wielką popularnością wśród fanów opery i zbiera pozytywne recenzje w zachodniej prasie. Diana Damrau znów olśniewa.
Błyszczy, realizując swój wielki talent, także inna wielka postać światowej opery, francuska kontralcistka Nathalie Stutzmann. Chociaż jej repertuar jest bardzo szzeroki - od baroku po pieśni XX-wieczne i uczstnictwo w symfoniach i cyklach pieśni na orkiestrę Mahlera – to specjalizuje się ona przede wszystkim w niemieckich pieśniach. Na pierwszy rzut oka może to dziwić: jak to, francuska rozkochana w pieśniach swoich wschodnich sąsiadów? Jeśli jednak spradzimy, u kogo Nathalie pobierała nauki - Hans Hotter i Christa Ludwig - zagadka jej fascynacji szybko zostanie rozwiązana. Dlatego też wykonanie przez nią trzech najważniejszych cykli wokalnych Franciszka Schuberta jest tak dobre. Właśnie wyszedł box, który zawiera ich nagrania zarejestrowane wraz z Ingerem Sodergrenem, czyli: „Winterreise” w 2004 roku, „Schwanengesang” w 2005 roku oraz „Die schone Mullerin” w 2008 roku. Oryginalnie zostały one wydane przez francuską wytwórnię Calliope, teraz jednak ukazują się ponownie, zebrane w jedną całość przez Erato. To wspaniała wiadomość zarówno dla miłośników jej twórczości, którzy dziwnym trafem nie nabyli jeszcze tych dzieł i przede wszystkim dla tych, którzy chcą mieć te muzyczne Himalaje w jednym wydaniu.
<iframe width="663" height="364" src="https://www.youtube.com/embed/b9gK0-sVtNg" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
Kto dziś pamięta o tym, że Stanisław Moniuszko stworzył 13 oper, 7 operetek, msze, kantaty, muzykę do dramatów, do baletów, muzykę symfoniczną, kameralną i fortepianową i, co ważne w kontekście płyty „Moniuszko. Pieśni” wydanej przez (PAWLIK RELATIONS 2014), jest on autorem ponad 300 pieśni, które dziś są w większości nienagrywane, niesłuchane i nie budzą zainteresowania u artystów, mogących im przywrócić należną im chwałę. Dlatego tym większe brawa należą się mezzosopranistce Elwirze Janasik i pianistce Jolancie Pawlik za doskonały wybór jego dzieł, icj przejmujące interpretację i oddanie temu genialnemu kompozytorowi hołdu na jaki zasługuje. „Kto lubi lukrowanego Moniuszkę, ten będzie niezadowolony, a kto lubi Moniuszkę z krwi i kości będzie zachwycony” – napisała na swoim blogu młoda śpiewaczka. To prawdziwy wstyd dla dużej części jej koleżanek, że wydają się w ogóle nie zdawać sobie spawy z tego, jak duży potencjał znajduje się w tych dziełach i ile wzruszeń i przeżyć mogą dostarczyć.
Jeśli można krytykować śpiewaczki za to, że nie są zainteresowane twórczością wokalną Moniuszki, to należy być dla nich odrobinę łagodniejszym w przypadku utworów na głos i fortpian tworzonych przez Apolinarego Szeluto. Ten mało dziś znany twórca, wciąż nie może doczekać się wyjścia z cienia i nie pomagają mu w tym pojedyncze próby prezentowania jego utworów – choćby kameralistyki – o co przed kilkoma laty postarał się wielki Konstanty Kulka. Młoda mezzosopranistka Aleksandra Kamińska, w wraz z pianistką Laurą Sobolewską, prezentują, krótki, ledwie 40 minutowy wybór jego 19 pieśni. Zawierają one głównie poezję Adama Mickiewicza, choć zdarza się też Juliusz Słowacki, Oscar Wild, czy w szczególności lubiany przez kompozytora Heinrich Heine. Nagrane dla Acte Prealable pieśni nie staną się szybko popularnymi wśród polskich wykonawców. Dobrze, że jednak zaistniały, że można je posłuchać, że mogą zachęcić innych do ich wykonywania. Miejmy nadzieję, że to zmotywuje innych muzyków do odkrywania dzieł tego kompozytora. Kamińska z Sobolewską z wielką gracją, energią i pasją ukazują ich piękno i wyjątkowość.
<iframe width="663" height="364" src="https://www.youtube.com/embed/pWo6QAx10cw" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
Nie widzę też wytłumaczenia dla tych, którzy usłyszą te wykonanie, by nie sięgnąć po wydaną w tym samym roku płytę „Handel: Heroes from the Shadows”, na której nie tylko usłyszymy jej piękny głos, ale także sprawdzimy jakie postępy zrobiła w dyrygowaniu swoim zespołem Orfeo 55. Krążek ten może się okazać atrakcyjny także dla tych miłośników oper Handla, którym się wydaje, że w swoich zbiorach posiadają już wszystko. Strutzmann ma bowiem nosa do arii bohaterów, którzy rzeczywiście znajdują się w „cieniu” innych głosów. Jej wybór zachwyca i znów stawia pytanie o bogactwo twórczości tego wielkiego kompozytora.
https://www.youtube.com/watch?v=iejfFGGkoBM
Na zakończenie naszego przeglądu płytowego, warto wspomnieć o interesującym boksie wydanym przez Erato z czterema recitalami Ronaldo Villazona, które ten nagrał dla Warner Classics: "Italian Opera Arias", "Massenet & Gounod Arias", "Opera Recital" oraz "Gitano – Zarzuela arias". Jest to doskonały sposób, by zapoznać się z twórczością tego jednego z najwybitniejszych współczesnych tenorów – gdyż oprócz wielu armii włoskich i francuskich znajdują się tu też sceny z licznych oper. Warto do tego dodać, że boks jest ładnie wydany i ma bardzo atrakcyjną cenę.
Ten znakomity śpiewak, chyba najlepiej czuje się jednak w żywiołowych, przepełnionych włoskim wigorem i spontanicznością dziełach Vivaldiego. Słuchając jego najnowszego albumu nagranego dla Erato „Vivaldi: Pietà” z muzyką sakralną tego barokowego mistrza, jedynie utwierdziłem się w swoje ocenie. Jego czysty, szlachetny, pełen słodyczy, ale i przejmujący głos wspaniale koresponduje z maestrią samych utworów i znakomitą grą Ensemble Artaserse. Na krażku znajdziemy kilka kantat i przede wszystkim Stabat Mater i Salve Regina – Philippe Jaroussky zna Vivaldiego od podszewki – wie jak, go prezentować i jak uchwycić całą paletę barw i emocji, które „czerwony ksiądz” chciał utrwalić w swoich dziełach.
Znana przede wszystkim z ról w operach Mozarta, gwiazda niemieckiej sopranistki Diana Damrau, już ponad dziesięć lat świeci jasno i pewnie na międzynarodowej scenie. Ostatnio jeszcze poszerzyła grono swoich fanów po tym, jak otworzyła sezon 2013/14 w Teatro alla Scala w Mediolanie, wykonując partię Violetty w La Traviata Veriego w produkcji Dmitrija Tcherniakova pod batutą Daniele’a Gatti’ego. Wykonanie to było trasmitowane na żywo w telewizjach i radiach europejskich oraz w wybranych kinach w Europie i USA. Jeśli dodamy do tego niedawną nagrodę Female Singer of the Year w Opera Awards to zobaczymy, że Diana Damrau ma powody do zadowolenia. A my wraz z nią! W szczególności szczęśliwi są ci, którzy skusili się na zakup jej ostatnich albumów – przede wszystkim zeszłorocznego „Forever”, gdzie wraz z Davidem Charlesem Albelem i Royal Liverpool Phillharmonic Orchestra odkrywała przed nami piękny wybór arii napisanych przez jej ulubionych kompozytorów, wśród których na płycie znajdziemy takie nazwiska jak: Franz Lehár, George Gershwin, Andrew Lloyd Webber, Stephen Sondheim, Leonard Bernstein, Harold Arlen, Richard Rodgers. Co ciekawe, krążek rozpoczyna „Vocaliste” naszego Wojciecha Kilara. Teraz przyszedł czas na Dionizettiego i jego „Łucję z Lammermooru”. Jeśli występuje się w otoczeniu takich gwiazd jak: Ludovic Tézier, Joseph Calleja, a nad wszystkim pieczę trzyma Jesus Lopez-Cobos, to sukces jest murowany. Wydana przez Erato płyta już cieszy się wielką popularnością wśród fanów opery i zbiera pozytywne recenzje w zachodniej prasie. DianDamrau znów olśniewa.
Błyszczy, realizując swój wielki talent, także inna wielka postać światowej opery, francuska kontralcistka Nathalie Stutzmann. Chociaż jej repertuar jest bardzo szeroki - od baroku po pieśni XX-wieczne i uczestnictwo w symfoniach i cyklach pieśni na orkiestrę Mahlera – to specjalizuje się ona przede wszystkim w niemieckich pieśniach. Na pierwszy rzut oka może to dziwić: jak to, francuska rozkochana w pieśniach swoich wschodnich sąsiadów? Jeśli jednak sprawdzimy, u kogo Nathalie pobierała nauki - Hans Hotter i Christa Ludwig - zagadka jej fascynacji szybko zostanie rozwiązana. Dlatego też wykonanie przez nią trzech najważniejszych cykli wokalnych Franciszka Schuberta jest tak dobre. Właśnie wyszedł box, który zawiera ich nagrania zarejestrowane wraz z Ingerem Sodergrenem, czyli: „Winterreise” w 2004 roku, „Schwanengesang” w 2005 roku oraz „Die schone Mullerin” w 2008 roku. Oryginalnie zostały one wydane przez francuską wytwórnię Calliope, teraz jednak ukazują się ponownie, zebrane w jedną całość przez Erato. To wspaniała wiadomość zarówno dla miłośników jej twórczości, którzy dziwnym trafem nie nabyli jeszcze tych dzieł i przede wszystkim dla tych, którzy chcą mieć te muzyczne Himalaje w jednym wydaniu.
Nie widzę też wytłumaczenia dla tych, którzy usłyszą te wykonanie, by nie sięgnąć po wydaną w tym samym roku płytę „Handel: Heroes from the Shadows”, na której nie tylko usłyszymy jej piękny głos, ale także sprawdzimy jakie postępy zrobiła w dyrygowaniu swoim zespołem Orfeo 55. Krążek ten może się okazać atrakcyjny także dla tych miłośników oper Handla, którym się wydaje, że w swoich zbiorach posiadają już wszystko. Strutzmann ma bowiem nosa do arii bohaterów, którzy rzeczywiście znajdują się w „cieniu” innych głosów. Jej wybór zachwyca i znów stawia pytanie o bogactwo twórczości tego wielkiego kompozytora.
Kto dziś pamięta o tym, że Stanisław Moniuszko stworzył 13 oper, 7 operetek, msze, kantaty, muzykę do dramatów, do baletów, muzykę symfoniczną, kameralną i fortepianową i, co ważne w kontekście płyty „Moniuszko. Pieśni” wydanej przez (PAWLIK RELATIONS 2014), jest on autorem ponad 300 pieśni, które dziś są w większości nienagrywane, niesłuchane i nie budzą zainteresowania u artystów, mogących im przywrócić należną im chwałę. Dlatego tym większe brawa należą się mezzosopranistce Elwirze Janasik i pianistce Jolancie Pawlik za doskonały wybór jego dzieł, ich przejmujące interpretację i oddanie temu genialnemu kompozytorowi hołdu na jaki zasługuje. „Kto lubi lukrowanego Moniuszkę, ten będzie niezadowolony, a kto lubi Moniuszkę z krwi i kości będzie zachwycony” – napisała na swoim blogu młoda śpiewaczka.
To prawdziwy wstyd dla dużej części jej koleżanek, że wydają się w ogóle nie zdawać sobie sprawy z tego, jak duży potencjał znajduje się w tych dziełach i ile wzruszeń i przeżyć mogą dostarczyć.Jeśli można krytykować śpiewaczki za to, że nie są zainteresowane twórczością wokalną Moniuszki, to należy być dla nich odrobinę łagodniejszym w przypadku utworów na głos i fortpian tworzonych przez Apolinarego Szeluto. Ten mało dziś znany twórca, wciąż nie może doczekać się wyjścia z cienia i nie pomagają mu w tym pojedyncze próby prezentowania jego utworów – choćby kameralistyki – o co przed kilkoma laty postarał się wielki Konstanty Kulka. Młoda mezzosopranistka Aleksandra Kamińska, w wraz z pianistką Laurą Sobolewską, prezentują, krótki, ledwie 40 minutowy wybór jego 19 pieśni.
Zawierają one głównie poezję Adama Mickiewicza, choć zdarza się też Juliusz Słowacki, Oscar Wild, czy w szczególności lubiany przez kompozytora Heinrich Heine. Nagrane dla Acte Prealable pieśni nie staną się szybko popularnymi wśród polskich wykonawców. Dobrze, że jednak zaistniały, że można je posłuchać, że mogą zachęcić innych do ich wykonywania. Miejmy nadzieję, że to zmotywuje innych muzyków do odkrywania dzieł tego kompozytora. Kamińska z Sobolewską z wielką gracją, energią i pasją ukazują ich piękno i wyjątkowość.
Na zakończenie naszego przeglądu płytowego, warto wspomnieć o interesującym boksie wydanym przez Erato z czterema recitalami Ronaldo Villazona, które ten nagrał dla Warner Classics: "Italian Opera Arias", "Massenet & Gounod Arias", "Opera Recital" oraz "Gitano – Zarzuela arias". Jest to doskonały sposób, by zapoznać się z twórczością tego jednego z najwybitniejszych współczesnych tenorów – gdyż oprócz wielu armii włoskich i francuskich znajdują się tu też sceny z licznych oper. Warto do tego dodać, że boks jest ładnie wydany i ma bardzo atrakcyjną cenę.
Mieczysław Burski