W 1999 roku Ken Vandermark otrzymał
elitarne Stypendium McArthura, zwane często po prostu "nagrodą dla
geniuszy". Określenie absolutnie na miejscu, jeśli mowa o amerykańskim
saksofoniście. Vandermark jest bowiem nie tylko jednym
z najwybitniejszych i najbardziej oryginalnych improwizatorów naszych
czasów, lecz także znakomitym kompozytorem. Jego fenomen polega przede
wszystkim na wyjątkowo syntetycznym połączeniu dwóch pozornie
sprzecznych żywiołów: intuicji oraz rozumu. Wyrafinowane i precyzyjnie
zaplanowane, acz otwarte kompozycje Vandermarka stanowią w istocie
gościnne progi dla zaprzyjaźnionych z nim improwizatorów.Co ciekawe, guru amerykańskiej awangardy jazzowej w sposób
szczególny związał się z Polską. Przełomową rolę odegrały tu "3
piątki". Otóż przed 5 laty formacja Vandermark 5 zagrała cykl 5
koncertów w Krakowskim klubie "Alchemia", które trafiły potem na
kultowy już 12-płytowy album pod tym samym tytułem. Dwa lata później
saksofonista zawitał do Krakowa ponownie z nowatorskim projektem
"Resonance". Na przestrzeni tygodnia wypełnionego otwartymi próbami,
jam-sessions i koncertami 10 znakomitych improwizatorów z USA,
Skandynawii oraz Europy Wschodniej realizowało przygotowane specjalnie
na tę okazję partytury mistrza. Klub "Alchemia" postanowił powtórzyć
niezwykłe przedsięwzięcie w październiku tego roku, zapowiadając
jednocześnie rychłe wydanie nagrań z poprzedniej edycji "Resonance".
Z tej okazji Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński rozmawiali z uczestnikami pierwszej odsłony imprezy:
Ken Vandermark opowiadał o specyfice swojej metody pracy oraz twórczym napięciem pomiędzy kompozytorem i improwizatorami.
Saksofonista Mikołaj Trzaska - jedyny polski przyczółek na
"Resonance" - podjął próbę wyjaśnienia fenomenu Vandermarka oraz
specyfiki narodowych scen jazzowych.
Amerykański puzonista Steve Swell wskazał na zaskakujące związki
łączące współczesną awangardę jazzową z tradycyjnym Dixielandem z
początków minionego stulecia.