Na pierwszej płycie wydawnictwa "Częstochowa1982 - 2011" znajdziemy archiwalne nagrania TLA znane z albumu "Częstochowa 1982-85" wydanego w 1995 roku, zaś na drugiej - zapis koncertów reaktywowanego TLA z 2002 i 2010 roku. Do muzyki dołączona jest płyta DVD z zarejestrowanym współcześnie występem starszych już panów próbujących fałszować jak za dawnych lat. Jest to typowe wydawnictwo kolekcjonerskie dedykowane naprawdę najbardziej zagorzałym fanom muzyki T.Love.
O ile zgromadzone na pierwszym krążku archiwalne nagrania T.Love Alternative z lat 1982-85, pomimo oczywistych defektów brzmieniowych, urzekają młodzieńczym zapałem, uroczą amatorszczyzną i szczerym fałszowaniem, o tyle nie można tego samego powiedzieć o nagraniach współczesnych. Zebranie byłej ekipy T.Love Alternative stanowiło być może wydarzenie o charakterze towarzyskim, ale słuchać się tego nie da w ogóle. O ile Muniek, tak jak nigdy nie potrafił ani grać na basie, ani śpiewać, wypada w tej "powtórce z rozrywki" dosyć autentycznie, o tyle dawni muzycy pozostawili już za sobą młodzieńczą, beztroską nieudolność starego T.Love i po prostu grają jak profesjonaliści. Słychać to chociażby w "Wild Thing". Kiedy porównamy wykonanie z lat 80-tych ("Wild Dreams") z tym współczesnym, okazuje się, że w swej naturszczykowstwie wypadają zdecydowanie lepiej jako dwudziestoletni gówniarze i nie da się wrócić do tego, co było wcześniej. Najbardziej boli zagranie klasycznego "VI Liceum" w wersji na 4 akordy, podczas gdy T.Love Alternative grało ją pierwotnie w wersji "pusta struna, próg piąty, próg siódmy".
Nagrania reaktywowanego T.Love Alternative rozczarowują (choć słychać, że publiczność i muzycy bawili się świetnie). Dużą większą wartość miałyby oryginalne wersje piosenek z lat osiemdziesiątych gdyby nie fakt, że większość z nich została wydana na krążku "Częstochowa 1982-85". Wracając więc do pierwszej części wydawnictwa, gdzie mamy wybór piosenek prawdziwego T.Love Alternative, okazuje się, że pomimo niedoskonałości warsztatowych, a może właśnie dzięki nim, Muniek i koledzy grali w tych czasach bardzo oryginalne dźwięki, łącząc nową falę ("Ogolone Kobiety") z popem ("Summer 82"), inteligentnym punk rockiem ("Dzieci śmieci", "Imperium"), rocksteady ("Radio papka"), stylem ogniskowej ballady ("Zabijanka") lub też tworząc piosenki, których nie da się włożyć do żadnej szufladki, a które brzmią tak, a nie inaczej dlatego, że chłopcy grali tak jak potrafili ("Gorączka", "IV LO 83", "Gwiazdka").
Wydawnictwo, o którym tu mowa, to posunięcie typowo koniunkturalne i nastawione na wyciągnięcie od dzieciaków kolejnych kilkudziesięciu złotych. Nie znaczy to, że niektóre fragmenty archiwalnych nagrań T.Love Alternative przywracają tęsknotę za "starym T.Love", tym sprzed okresów fascynacji Muńka Rolling Stonesami, prymitywnym czadem, britpopem, disco i czym tam jeszcze.
Radek Oryszczyszyn
Chcesz być na bieżąco - zapisz się na profil muzyka.polskieradio.pl na Facebooku.
Posłuchaj jednego z premierowych nagrań, które dołączono do płyty: