R.U.T.A. to projekt, którego główną siłą sprawczą jest założyciel Kapeli ze Wsi Warszawa, Maciek Szajkowski. Do zaśpiewania chłopskich pieśni buntowniczych zaprosił on czołowych wokalistów rocka zaangażowanego, a wszystko zostało nagrane przy pomocy tradycyjnych instrumentów - liry korbowej, fideli płockiej, suki biłgorajskiej, tradycyjnych barabanów, bębnów obręczowych, kontrabasu i piły - przez najlepszych instrumentalistów tej branży.
Powstała płyta składająca się z siedemnastu jedno-dwu minutowych muzycznych petard, od których ciśnienie krwi wzrasta w odruchu bezwarunkowym. W większości są to utwory, których temp nie powstydziłby się - pojawiający się na płycie - lider najszybszego punkowego zespołu w Europie Wschodniej, czyli Paweł Gumola z Moskwy.
Kilka słów o wokalistach. Najfajniej moim zdaniem wypada Nika z Post Regimentu (to zresztą jeden z najmniej docenianych głosów w polskim punkrocku). Dobrze jest też usłyszeć Roberta „Robala” Materę z Dezertera w nietypowym dla niego brzmieniu („Precz”). Najsłabiej wypada Hubert „Spięty” Dobaczewski z Lao Che w „Lamencie chłopskim”, który jest chyba najsłabszym i najmniej pasującym do klimatu płyty utworem.
Muzyce odpowiada zaangażowanie klasowe tekstów, opowiadających o niedoli i niesprawiedliwości, jakich przez lata doświadczali chłopi. Jak wiadomo, życie na wsi jest ciężkie, a chłop jest regularnie upokarzany. Wrogowie są zdefiniowani bardzo precyzyjnie: to pan, pleban i ekonom skarbowy. Pierwszy dlatego, że wyzyskuje i bije, drugi, że patrzy pożądliwie na dziewki i dziecięcia, trzeci, że „ludzi katuje”. Dla każdego z nich wyrok jest prosty: szubienica, a najlepszym razie zagnanie do roboty.
Jest to bez wątpienia płyta o nierównościach, która znajdzie wielu miłośników wśród szeroko rozumianych środowisk lewicowych. Zresztą zamysłem Maćka Szajkowskiego było nie tyle udokumentowanie mniej znanego nurtu muzyki ludowej (powszechnie utożsamianej z piosenkami o miłości i przyrodzie), co opisanie świata współczesnego tamtą poetyką. Na ile jest ona aktualna, każdy musi odpowiedzieć sobie sam. I czy frazy w rodzaju „cesarzu cesarzu najjaśniejszy panie, dałeś mi trzewiki, nasrałbym ci na nie” rzeczywiście odpowiadają problemom współczesnego świata.
Nie musisz być jednak radykałem, by ta płyta się przypadła ci do gustu. Ostatecznie to po prostu punkowy czad w najprostszym, akustycznym i buntowniczym wydaniu.
Radek Oryszczyszn
Posłuchaj także czwórkowego wywiadu z twórcami projektu R.U.T.A.
Album „GORE. Pieśni buntu i niedoli XV – XX w.” trafi do sklepów już w najbliższy weekend.