Wyclef Jean chce wystartować w wyścigu do przyzydenckiego fotela Haiti. Piosenkarz ma ogłosić decyzję w czwartek - w popularnym programie Larrego Kinga.
Nasz amerykański korespondent nie ma wątpliwości - w tych wyborach wszystko się może zdarzyć. - To nieprzewidywalny kraj - powiedział w Jedynce Marek Wałkuski. Jego zdaniem Haiti ma małe doświadczenie w stosowaniu demokratycznych zasad. Mało się też mówi o wyborach.
- Tu plotka ma duże znaczenie - wyjaśnił Wałkuski. Dziennikarz przypomniał też korzystne i niekorzystne wątki z życia Wyclefa Jeana, które mogą mieć znaczenie w jego walce o fotel prezydenta.
- Na plus działa jego charytatywna działalność na rzecz Haiti. Jego fundacja "Yele" zebrała w tym roku 9 milionów dolarów po tragicznym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło kraj. Ale przy zbiórce zdarzyły się duże wpadki. Fundacja została oskarżona o nieprawidłowości przy rozliczaniu ze zbiórki. - To może zadziałać na niekorzyść Wyclefa Jeana - powiedział Marek Wałkuski.
Dziennikarz przypomniał, że Wyclef może się nie spodobać Haitańczykom także z innego powodu - od wielu lat nie mieszka w ojczystym kraju. 29 lat temu wyemigrował do USA. To może skomplikować też sprawę rejestracji Wyclefa jako kandydata na urząd prezydenta.
Wałkuski przypomniał, że w 2008 roku Wyclef Jean wydał płytę: "If Y was president".
(mk)