Gidon Kremer "Hymns and Prayers", ECM 2010
Gidon Kremer i jego Kremerata Baltica nie przestają zachwycać. Na „Hymns and Prayers" prezentują dwie nowe, i jedną XIX w. kompozycję. Kwintet fortepianowy f-moll Césara Francka brzmi dla mnie trochę zbyt obco, na tle dwóch współczesnych, wyciszonych, wschodnioeuropejskich dzieł. Wykonanie utworu na pewno zostanie wysoko ocenione przez speców, którzy będą bawić się w rozbieranie na części pierwsze tej interpretacji i porównywać ją do wcześniej zarejestrowanych. Mnie bardziej zaciekawiło Osiem Hymnów poświeconych pamięci i twórczości reżysera Andreja Tarkowskiego, powołanych do życia przez węgierskiego kompozytora Stevana Kovacsa Tickmayera. Warto przyjrzeć się bliżej twórczości tego muzyka, gdyż piękno, które wyłania się z tej kompozycji na skrzypce, fortepian i wibrafon, na długo przykuwa uwagę. Kolejnym czarującym utworem jest Silent Prayer Gruzina Giya Kanchelliego, który zdobył już sobie reputację stałego autora wydawnictw sygnowanych przez ECM. Co więcej jest to dzieło dedykowane samemu Kremerowi. Obaj kompozytorzy wykorzystują minimalizm, lubują się w kreowaniu sakralnej atmosfery, są skorzy do inspirowania słuchaczy, nakłaniają ich do wycieszenia i zadumy. Choć dzieli ich trzydzieści lat różnicy wiekowej, to wydają się eksplorować podobne obszary nieznanego. (Tomasz Skóra)
Rinko Kobayashi "Paderewski. Utwory Fortepianowe", Polskie Nagrania 2010
Choć liczba utworów na fortepian solo skomponowanych przez Ignacego Paderewskiego na pewno nie zachwyca, to jednak ich wartość jest godna zauważania. "Menuet G-dur", "Nokturn B-dur" i "Krakowia fantastyczny" wymieniane są jednym tchem, wśród najbardziej znanych jego dzieł, tuż za koncertem fortepianowym, Symfonią "Polonica", "Fantazją polską" i operą Manru. Utwory fortepianowe jeden z Ojców naszej niepodległości pisał przez cały okres swojej kompozytorskiej działalności. Najlepsze z nich odznaczają się wieloźródłową stylizacją i inspiracją muzyką dawną. Stąd te wszystkie menuety czy sarabandy. Zależało mu na tym, by słuchacz wyczuwał aluzje i miał skojarzenia z geniuszami przeszłości, jak Bach czy Mozart. Bez problemu da się też w nich wyczuć inspiracje muzyką ludową, choćby w "Krakowiaku fantastycznym", czy w cyklu utworów czerpiących z podhalańskich pieśni. Pod palcami Japonki Rinko Kobayashi, muzyka Paderewskiego jest żywiołowa, wirtuozerska i lśni się niuansami. Pianistka jako pierwsza w Polsce, za płytę na fortepian solo, otrzymała "Platynową Płytę". Szkoda, że ten krążek ma małe szanse na to, by być taką nagrodą wyróżniony, ale wierzę, że spotka się z gorącym przyjęciem. Nie tylko przecież z Chopina czy Szymanowskiego możemy być dumni! A że Paderewskiego nie gra się zbyt często zagranicą, no cóż, może mi być tylko żal, że tamtejsza publika traci taką przyjemność. (Mieczysław Burski)
Krzysztof Herdzin – "Symphonicum", Universal Music Polska, 2010
Załóżmy, że nigdy nie słuchaliśmy płyty "Fantazja na tematy IV Kwartetu Smyczkowego Grażyny Bacewicz". Powiedzmy, że nie trafiła do nas informacja o tym, że Krzysztof Herdzin aranżował muzykę Jana A. P. Kaczmarka do filmu "Marzyciel". Dodajmy, że jego współpraca z Marią Schneider także jest nam niezbyt znana. Biorąc z takim stanem wiedzy do ręki jego "Symphonicum", możemy zadać sobie pytanie "co u diaska?”. Jazzman, który bawi się w dyrygenta, kompozytora muzyki współczesnej? Po co to, na co to komu? Część fanów muzyki improwizowanej nie znajdzie na niej nic swojsko brzmiącego, co więcej krążek ten nie ma nic wspólnego z awangardą. Powiedziałbym, że to neoklasycyzm, efekt fascynacji symfoniką Haydna i Mozarta, czerpanie z Gershwina i jazzu lat 40. i początku lat 50. Nie brak tu też odwołań do słowiańskiej nuty, co nadaje niektórym utworom znamiona zwiewności i sentymentalizmu. Zaskoczenie, rozczarowanie, zachwyt. Wszystko zależy od tego, czy obok jazzu fascynujemy się muzyką poważną lub chociaż filmową. Bez tego ciężko liczyć na docenienie talentu kompozytorskiego Herdzina, który realizuje swoje zamysły na wielu muzycznych polach. Czterdziesta rocznica urodzin i wydanie takiego albumu mówi chyba aż nad to, o preferencjach muzycznych autora. Przygotował sobie i swoim fanom apetyczny prezent, który pomogli mu zapakować saksofoniści Piotr Baron i Jerzy Główczewski, pianista Waldemar Malicki i przede wszystkim Sinfonia Varsovia. (Mieczysław Burski)
Roman Lasocki "Skrzypce", Polskie Nagrania, 2010
No, nareszcie! Chciałoby się rzec trzymając w ręku "Skrzypce" Romana Lasockiego. Ponad dwadzieścia lat trzeba było czekać na cyfrową reedycję nagrań IV Sonata i VII koncertu Grażyny Bacewicz i koncertu Krzysztofa Mayera. Solista też jak się patrzy – jeden z największych naszych skrzypków. Jeśli dodamy do tego Wielką Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach, występującą pod batutą Karola Stryja, to możemy już śmiało mówić o krążku, który powinien zostać zauważony przez rodzimych miłośników muzyki poważnej. Tym bardziej, że utworów tych szukać można ze świecą. A każdy z nich, przy odpowiedniej promocji, mógłby się śmiało bić o pozytywne głosy krytyki zagranicą. Samo wydanie opatrzone jest "słowem od wykonawcy", tekstem z którego dowiadujemy się, że dobór twórców, jak i ich dzieł, był daleki od przypadkowego. Przyjaźń z prof. Kiejstutem Bacewiczem dawała Lasockiemu możliwość wielokrotnego grania IV Sonaty, rozmów na jej temat, dyskusji nad jej odpowiednią interpretacją. "(…) Zainspirował mnie do przedstawienia wyraźnego planu architektonicznego tego klasycznie zbudowanego dzieła, ale i do nasycenia go bardzo dużą ilością emocji" – wspominał skrzypek. Podobnie omawiali też podejście do VII Koncertu skrzypcowego i doszli do wniosku, że lepiej nie "przerysowywać" tego utworu. "Wydaje się godnym następców koncertów Bacha, Brahmsa, a z bliższych nam czasów – Bartoka” – tak pisze o koncercie skrzypcowym op.12 Mayera. Tutaj rad udzielał mu sam twórca, Lasocki zaś odwdzięczył mu się wielokrotnym wykonywaniem go zarówno w kraju jak i zagranicą. W efekcie otrzymujemy mocny, gęsty, pełen emocji krążek, stanowiący ważny punkt w utrwalaniu i propagowaniu osiągnięć polskich współczesnych kompozytorów. (Tomasz Skóra)