Dona Cherry'ego uważa się dziś przede wszystkim za pioniera etno jazzu oraz World Music. W globalnej wiosce XXI wieku połączenie amerykańskiej improwizacji z muzycznymi tradycjami Afryki Zachodniej, Bliskiego Wschodu czy Indii nikogo już nie dziwi. Na przełomie lat 60. i 70. eklektyczna i mulitkulturowa wizja wybitnego trębacza była jednak wyjątkowo rewolucyjna i atrakcyjna.
Każdy chciał wtedy zagrać z Donem Cherrym, nie wyłączając... Krzysztofa Pendereckiego. Dla prowadzonej przez amerykańskiego trębacza New Eternal Rhythm Orchestra polski kompozytor napisał jedyny jazzowy utwór w swojej karierze. "Actions" Pendereckiego oraz "Humus" Cherry'ego trafiły na płytę, którą dziś uważa się za kamień milowy w dialogu pomiędzy awangardowym jazzem i muzyką współczesną.
Uważny odbiorca odnajdzie na liście muzyków New Eternal Rhythm Orchestra gitarzystę o tyleż dziarsko, co znajomo brzmiącym nazwisku Eagle-Eye Cherry. Tak naprawdę syn Dona poznał "wujka Pendereckiego" w wieku zaledwie kilku lat i raczej wtedy plumkał niż faktycznie grał na podarowanym mu przez ojca pierwszym strunowcu.
Ciekawe, czy to niezwykłe doświadczenie pomogło mu ćwierć wieku później wspiąć się na piąte miejsce listy Billboardu z singlem "Save Tonight". To był początek błyskotliwej kariery "Bystrookiego", która po dziś dzień przyniosła siedem znakomitych albumów utrzymanych w chwytliwej pop-rockowej stylistyce.
Eagle-Eye urodził się w 1971 roku w Sztokholmie. Co ciekawe, Don Cherry, choć w swojej burzliwej karierze odwiedził najbardziej egzotyczne zakątki świata, za wieloletnią siedzibę obrał sobie właśnie mroźną Skandynawię. Także w Szwecji przyszli na świat jego muzykalni synowie: Eagle-Eye oraz mniej znany David.
O tym, że większe znaczenie miało tu wychowanie niż geny, przekonują spektakularne, międzynarodowe sukcesy przybranych szwedzkich córek wybitnego trębacza. Dziś niewielu Polaków pamięta zapewne Titiyo Yambalu Felicia Jah (albo po prostu Titiyo), ale w 2001 roku wszyscy bujaliśmy się do jej największego przeboju "Come Along".
Nikomu nie trzeba natomiast przypominać Neneh Cherry, która w połowie lat dziewięćdziesiątych stała się jedną z najpopularniejszych diw czarnego popu. Sławę przyniosła jej zwłaszcza chwytliwa, choć minorowa ballada "7 Seconds", nagrana wspólnie ze słynnym senegalskim śpiewakiem Youssou N'Dourem. Warto także pamiętać, że wcześniej Neneh Cherry należała do pionierów włączania elementów hip hopu do muzycznego mainstreamu. Jej pochodzący z 1988 roku przebój "Bufallo Stance" w ogóle się nie zestarzał, skoro do programu swojego debiutanckiego albumu włączyła go (jako "Playa Boi") wschodząca gwiazda brytyjskiego popu, Cher Lloyd.