Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
migracja
migrator migrator 09.03.2009

Europejski oryginał

Vaclav Klaus swoimi wypowiedziami mąci spokój w Brukseli.

Prezydent Czech nie widzi możliwości dalszej integracji Unii Europejskiej. Pytanie tylko czy powodem jego sceptycyzmu jest obawa przed nadmierną centralizacją władzy w Brukseli czy powstaniem w Europie zbyt silnej opozycji wobec Moskwy.

Vaclav Klaus. Źr. Wikipedia

Vaclav Klaus jest obecnie najbardziej nielubianym politykiem w Unii Europejskiej. Brukselskich dyplomatów o gorączkę przyprawia fakt, że głowa państwa pełniącego obecnie prezydencję w UE, przy każdej nadarzającej się okazji, deklaruje swoją niechęć do obecnej formy działania Wspólnoty.

Klaus zapewne zrealizuje swoją wcześniejszą zapowiedź i będzie zwlekał z podpisaniem Traktatu Lizbońskiego do czasu drugiego referendum w Irlandii, mimo że izba wyższa czeskiego parlamentu już niebawem prawdopodobnie dokument ratyfikuje.

Ratyfikację Traktatu, który utknął w Senacie, z całych sił popiera premier Mirek Topolanek. Szefowi  rządu udało się wyjść z impasu podpisując tak zwany „specjalny mandat”. Wyklucza on możliwość przekazywania Unii Europejskiej uprawnień narodowych bez zgody czeskiego parlamentu – czego żądali zarówno senatorowie jak i prezydent.

Vaclav Kalus w wywiadzie udzielonym czeskiej telewizji "NOVA" uznał akceptację Traktatu Lizbońskiego przez deputowanych izby niższej za " tragiczną pomyłkę". Nie wiadomo jak zareaguje głowa państwa na przyjęcie dokumentu przez Senat.

Persona non grata w Brukseli

Vaclav Klaus skorzystał ostatnio za sposobności, którą daje mu przewodnictwo Czech w UE, i przedstawił swoje stanowisko na forum Parlamentu Europejskiego. Wystąpienie głowy państwa rozpoczęło się od zapewnienia, że Czechy nie widzą innej drogi dla siebie niż członkostwo w Unii Europejskiej. Klaus zastrzegł jednak, że obecnie Wspólnota nie działa w duchu ojców założycieli i odczuwa się w jej strukturach „deficyt demokracji”. – Mamy do czynienia z błędnym dogmatem o słuszności modelu UE i zakazem jego krytykowania. A przecież Unia w obecnym kształcie przeczy dwóm tysiącom lat własnej historii i zdrowemu rozsądkowi – powiedział.

Prezydent zakwestionował przekonanie, że przyszłością UE jest jej głębsza integracja i zrugał Unię za brak wewnętrznej dyskusji. Przekonywał, że w parlamentach narodowych zawsze są ugrupowania prorządowe i opozycja i taki układ jest podstawą demokracji. Tymczasem w Parlamencie Europejskim nie ma takiego podziału, a każdy krytyk obowiązujących rozwiązań instytucjonalnych uważany jest za wroga europejskiej integracji. Porównał tę sytuację do komunizmu, w którym nie było opozycji i nie było też wolności.

Komunizm w klimacie

Komentarze posłów PE po wystąpienia Vaclava Klausa w PE 25 lutego 2009 roku. Komentują Daniel Hannan i Nigel Farage.

Podczas dyskusji na temat ograniczenia emisji CO2 w Europie, jesienią 2008 roku, Klaus przyznał, że planowane zmniejszenie emisji zielonych gazów do 2050 roku przypomina mu centralnie planowane „pięciolatki”, które nigdy nie były realizowane.

Czeski prezydent jest jednym z najgorętszych przeciwników teorii zgubnego wpływu działalności człowieka na środowisko. Klaus uważa, że komunizm został obecnie zastąpiony przez „environmentalizm”. Zdaniem Klausa społeczeństwa padają ofiarami spisku environmentalistów, dla których ochrona środowiska jest tylko przykrywką dla szerzenia ideologii antywolnościowych, w których zawierają się komunizm czy faszyzm.

Tylko pro-rosyjski?

Stanowisko Klausa zarówno w sprawie prowadzonej przez UE polityki integracyjnej jak i prób walki z emisją CO2 stawia prezydenta Czech w szeregu największych krytyków przyjętego planu rozwoju Wspólnoty. Sceptycyzm Klausa echem odbija się w Moskwie, dla której prezydent Czech jest doskonałym pomocnikiem w rozbijaniu europejskiej jedności. Tak było w przypadku ataku Rosji na Gruzję w sierpniu 2008 roku. Klaus, jako jedyny przywódca, bronił stanowiska Kremla. Zdaniem prezydenta Czech nie można było wówczas mówić, że „Gruzja jest złota, a Rosja zła". To - jego zdaniem - uproszczone widzenie świata. Klaus podkreślił, że nie postrzega sytuacji na Kaukazie tak, jak prezydenci krajów bałtyckich, Ukrainy i Polski.

Również kiedy premier Mirek Topolanek finalizował porozumienie z USA o budowie radaru na terytorium Czech, a w reakcji na to Rosja przykręciła kurki z ropą płynącą do Czech, Klaus odmówił oficjalnego komentarza do tej sprawy. Później zapewnił jedynie Kreml, że tarcza nigdy nie będzie wymierzona w Rosję. Wzmacniając stanowisko Kremla Klaus nie poparł również ogłaszającego niepodległość Kosowa.

Vaclav Klaus jest człowiekiem, który swoimi wypowiedziami mąci spokój w Brukseli. Dla tych, którzy popierają działania prezydenta Czech, bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie czy jego działania mają ma celu walkę z poprawnością unijnej myśli politycznej czy może wprowadzenie do Europy zamętu, na którym zależy Rosji.

Rafał Kowalczyk

Treści publikowane w dziale Opinie wyrażają poglądy autorów i nie są stanowiskiem Polskiego Radia.