Poseł Arłukowicz podkreślił, że nie ma zamiaru zdradzać szczegółów przesłuchania Wassermanna, jednak jest zaskoczony brakiem profesjonalizmu swoich kolegów. Polityk SLD dodał, że sam miał przygotowane jedno pytanie, na które otrzymał wyczerpującą odpowiedź.
Komisja przesłuchała we wtorek także drugiego posła PiS-u, Beatę Kempę. Bartosz Arłukowicz powiedział, że przesłuchanie Kempy uświadomiło mu, że prace komisji przebiegają w złym kierunku. Jego zdaniem źle dzieje się z polską demokracją, skoro w aferze, którą wywołali politycy koalicji, przesłuchuje się najpierw polityków opozycji.
Polityk SLD nie wierzy, że komisja śledcza przyspieszy prace. Plan przesłuchań zaproponowany przez przewodniczącego komisji zakłada, że w najbliższych dniach zostaną przesłuchani główni świadkowie afery hazardowej. Tymczasem - co przypomniał poseł Arłukowicz - tylko przesłuchanie dwóch posłów PiS zajęło miesiąc.
Najwięcej pytań będzie do posłów Drzewieckiego, Chlebowskiego, byłego wicepremiera Schetyny oraz premiera Donalda Tuska - przypomniał poseł Arłukowicz. To oznacza, że ich przesłuchanie będzie trwało znacznie dłużej niż dotychczasowych świadków - zaznaczył Arłukowicz.
Na razie nie wiadomo, czy do komisji śledczej wrócą posłowie PiS-u Zbigniew Wassermann i Beata Kempa. Obydwoje zostali wykluczeni ze składu komisji, ponieważ większość składu uznała, że powinni zostać przez nią przesłuchani. PiS odmówił wskazania następców Kempy i Wassermanna i domaga się ponownego wybrania ich do składu.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)