Pierwsze kroki stawiała na scenie jeszcze jako dziecko występując w brzeskim klubie garnizonowym. - Spędziłam na niej 12 lat życia, zanim zdecydowała się zdawać do szkoły teatralnej - wspomina Emilia Komarnicka. - Gdybym mogła jednak cofnąć czas, to chyba zrealizowałabym swoje marzenie i została pilotem. A już na pewno podróżnikiem.
Na razie jednak rozmówczyni Uli Kaczyńskiej musiała marzenia o podróży dookoła świata odłożyć na później, bo jest bardzo zapracowana. Na co dzień występuje w serialu "Na dobre i na złe", a ostatnio także w teatrze Ateneum, w spektaklu "Niech no tylko zakwitną jabłonie". Sztuka autorstwa Agnieszki Osieckiej powstała przed pół wiekiem. Składają się nań słynne już piosenki samej Osieckiej, ale i innych autorów, opowiadające o warszawiakach różnych generacji, przedwojennych i powojennych. Ale przede wszystkim jest to przedstawienie o pewnym znanym nam kraju, w którym radość z "nowego" miesza się z sentymentem do "starego", polskie z zachodnim, sentymentalne z refleksyjnym, śmieszne z poważnym. Jego szczególnym atutem jest siła młodości, która potrafi przezwyciężyć każde głupstwo i każdy nonsens zafundowany niegdyś przez socjalizm.
- Moja bohaterka to kobieta, która wymyśliła całą siebie i każdy lok - opowiada aktorka w "Ex Magazine". - W ostatniej scenie jest zaś taką cwaniarą spod bloku, która walczy o swoich kumpli na przesłuchaniu. Jestem bardzo dumna z tego, co zespołowo wykonaliśmy. Wyszedł nam kawał dobrej roboty.
(kul,tj)