Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Katarzyna Pyssa 08.03.2022

Kreml chce nami manipulować. Felieton Miłosza Manasterskiego

Mówi się, że głównym produktem eksportowym Rosji są surowce, a nie złożone wytwory człowieka. Tymczasem Rosja jest światowym producentem nr 1 fake newsów, które "kupują" miliony ludzi poza jej granicami.

Rosyjska wojna z Ukrainą toczy się na wielu frontach. Wśród nich jednym z najważniejszych jest ten, który przebiega w infosferze i dotyka nas wszystkich. Kreml za pomocą mediów usiłuje kontrolować świadomość własnych obywateli. Cenzura po rosyjsku to już nie tylko blokada publikacji, ale i zsyłka do kolonii karnej dla jej autorów. Rosyjski parlament zatwierdził niebywale restrykcyjną ustawę zakładającą kary więzienia za "rozpowszechnianie fałszywych informacji o rosyjskich siłach zbrojnych". To w praktyce oznacza, że za każdą publikację informacji o tym, co naprawdę dzieje się na Ukrainie, można trafić za kraty nawet na 15 lat. Oficjalnie rosyjski ustawodawca mówi o walce z "fake newsami".

W Rosji prawda jest fake newsem, dla reszty świata rosyjski fake news ma być prawdą

Obraz świata w mainstreamowych mediach rosyjskich od dawna bardzo mocno różnił od rzeczywistości. Teraz zamilknąć muszą ostatnie niezależne media. Rosjanie mają nie poznać prawdy o spektakularnych porażkach rosyjskiego wojska ani o zbrodniach, jakich dopuszczają się żołnierze Federacji Rosyjskiej na "bratnim narodzie ukraińskim". W rosyjskich mediach obowiązuje przekaz, że armia atakuje tylko "infrastrukturę wojskową i wojsko ukraińskie", a na Ukrainie prowadzona jest "specjalna operacja wojskowa". Z tej samej przyczyny państwo rosyjskie nie zajmuje się sprowadzaniem z Ukrainy zwłok swoich poległych (a jest ich na ten moment ponad 11 tys. według ukraińskiego MON). Wykreowanej przez rosyjskie media wizji rzeczywistości trzeba podporządkować nawet sposób prowadzenia wojny.

Niestety media rosyjskie nie ograniczają się do działalności propagandowej na terenie Federacji Rosyjskiej. Do tej pory tubą Kremla była Russia Today nadawana z wielkim rozmachem w kilku językach obcych oraz m.in. serwisy informacyjne Sputnik. Z ich pomocą Kreml tworzył przekazy na potrzeby kształtowania europejskiej i amerykańskiej opinii publicznej. Jednak oprócz kanałów przekazu oficjalnych powstało wiele nieoficjalnych, które aktywizują się dopiero się wtedy, kiedy rosyjski "nadawca" zgłasza taką potrzebę.

>>> ROSYJSKA INWAZJA NA UKRAINĘ - zobacz serwis specjalny <<<

Dezinformacja społeczeństw zachodnich trwa - następuje tylko zmiana narzędzi

W związku z sankcjami medialnymi nałożonymi przez większość krajów na Russia Today telewizja ta przestaje odgrywać istotną rolę w polityce dezinformacyjnej Kremla. Zresztą w dniach wojny, kiedy media wolnego świata pokazują barbarzyńskie działania Rosji na Ukrainie, trudno by RT było w stanie odwrócić ten komunikat, pokazując Rosję w dobrym świetle. Misja Russia Today w tym momencie prawdopodobnie zostanie zakończona, co oczywiście nie oznacza, że Kreml się poddał. Wręcz przeciwnie - zmienia tylko metody walki informacyjnej. Dlatego nasz wzrok powinien podążać za dziennikarzami światowych redakcji Russia Today, za tym, gdzie będą teraz pracować. Od dawno wiadomo, że osoby odpowiadające za tworzenie "dobrego klimatu dla Rosji" funkcjonują w mediach amerykańskich i europejskich. Mogą dołączyć do nich odchodzący pracownicy RT.

Nie zawsze misją "medialnych agentów Kremla" jest bezpośrednie ocieplanie wizerunku Putina, jak próbował to wiele razy robić pewien polskojęzyczny niemiecki portal. Dużo cenniejsze jest uderzenie w tych, którzy przeciwstawiają się "nowemu ruskiemu mirowi". Na celowniku reżimu od wielu lat jest Polska, szczególnie, od kiedy w naszym kraju rządzi Zjednoczona Prawica, która od zawsze określała się jako antyputinowska i proamerykańska. Ogromna fala kłamstw i manipulacji przelała się przez media niepubliczne w Polsce w ubiegłym roku w związku z obroną granicy polsko-białoruskiej. Teraz Kreml maczał palce w wielu medialnych komunikatach ukazujących Polskę jako kraj antysemicki i rasistowski w ogóle. Ostatni taki przekaz, który wyszedł z BBC, sam przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel określił jako rosyjską manipulację. Czy materiał był tylko zainspirowany, czy też wyprodukowany przez ludzi Moskwy w Londynie, to już pytanie do brytyjskiego M6, które miejmy nadzieję sprawę zbada.

"Polski rasizm, antysemityzm i ksenofobia" to stały repertuar propagandy Kremla

Nie jest przypadkiem, że kiedy w Polsce znalazło się ponad milion uchodźców z Ukrainy, media francuskie dwukrotnie udawały, że Warszawa nie pomaga w żaden sposób Kijowowi. O głębokości penetracji mediów zachodnich przez agentów Moskwy zapewne więcej mógłby nam opowiedzieć zatrzymany w Polsce przez ABW rosyjski szpieg działający jako hiszpański dziennikarz.

Od momentu coraz skuteczniejszego zablokowania oficjalnych kanałów przekazu nasilają się działania ludzi Putina, by kształtować narrację europejskich i amerykańskich mediów. Nie mogą zamazać obrazu rosyjskiej agresji, będą więc starały się odciągać od niego uwagę i podważać zaufanie do Polski jako kluczowego sojusznika Ukrainy. Wszelkie płynące od ukraińskich polityków (zasłużone!!!) podziękowania pod adresem polskich przywódców, podwójnie motywują działania dezinformacyjne Kremla.

Dwa tysiące agentów Kremla w Niemczech, ilu w Polsce?

W tych dniach "Bild" podał informację, że w samych Niemczech rosyjskich agentów może być co najmniej dwa tysiące. Nie łudźmy się, że w Polsce liczba ta jest dużo mniejsza. Warto dostrzec fakt, że w przeciwieństwie do wielu krajów zachodnich środki na dezinformację w naszym kraju nigdy nie zostały oficjalnie wykorzystane na rzecz polskojęzycznej stacji Russia Today. Kreml doskonale wie, że do skutecznego budowania swoich przekazów w Polsce potrzebuje mediów umocowanych nad Wisłą. Choć nie muszą być to media z polskim kapitałem…

Wśród narzędzi, którymi Kreml posługuje się na masową skalę, są media społecznościowe. Działanie w internecie jest dużo mniej kosztowne - dezinformatorzy pracują w Rosji i działają stamtąd w sposób doskonale zorganizowany. Są to całe, liczne redakcje profesjonalistów wdrożonych do tego, by obsługiwać dziesiątki tysięcy fałszywych profili w mediach społecznościowych, generujących setki tysięcy wpisów. Nie wszystkie z nich mają bezpośredni związek z propagandą Kremla. Dla uwiarygodnienia trolle mogą przez długi czas (nawet latami!) trzymać się neutralnych tematów, by w decydującym momencie uruchomić odgórnie zlecony przekaz. Doskonałym przykładem są namierzone ostatnio konta "mediów lokalnych" w Polsce, które aktywizowano w celu tworzenia antyuchodźczej narracji. Inne miejsce licznego działania trolli to systemy komentarzy pod artykułami redakcyjnymi portali. Bywa, że połowa lub więcej komentarzy na ważny temat powstaje na farmie. Chodzi o wytworzenie przekonania o masowym sprzeciwie albo uzyskanie licznego potwierdzenia najdziwniejszej nawet teorii spiskowej.

Rosyjska inwazja w internecie trwa, ale możemy się przed nią skutecznie bronić

Dziś to dezinformacja szerzona przez trolle jest większym zagrożeniem dla odbiorcy niż spotkanie z oficjalnym przekazem Sputnika czy RT. Nawet łatwiej nam wzruszyć ramionami na temat sensacji BBC czy AFP, które nieraz już na temat Polski (na zlecenie lub nie) różne głupoty potrafiły powiedzieć. Trudniej jednak oswoić się z myślą, że osoba, którą być może mamy w znajomych na Facebooku od wielu lat, albo od miesięcy obserwujemy jej wpisy na Twitterze czy Instagramie, w rzeczywistości jest fikcją stworzoną na zlecenie Władimira Putina. Czasem trolle zdradza jakiś rusycyzm, niepoprawna polszczyzna, uwrażliwionemu internaucie włączająca sygnał alarmowy. Jednak niestety trolle uczą się i są coraz lepsze w udawaniu kogoś, kim nie są.

Jak walczyć z dezinformacją w mediach? Korzystać ze źródeł sprawdzonych i pewnych - zawsze weryfikować sensacje z mediów prywatnych w mediach publicznych - Polskim Radiu, Telewizji Polskiej, serwisach PAP. Omijać szerokim internetowym łukiem portale, które już zasłynęły fake newsami i powtarzaniem rosyjskiej propagandy. W sieciach społecznościowych dzielić na dwa każdą informację. A przede wszystkim obracać się w kręgu realnych znajomych i osób publicznych o potwierdzonych kontach. Pamiętając o tym, że hakerzy mogą także na jakiś czas je przejąć i wykorzystać do swoich celów. Mając tego świadomość - a także wiedząc o ogromnym nasileniu działań dezinformacyjnych Kremla - nie damy się rosyjskiej manipulacji wywieźć w pole.

Miłosz Manasterski