Działacz PiS, współorganizator demonstracji Michał Stróżyk mówił, że 4 czerwca 1992 r. to "data wielkiej hańby i zdrady narodowej". - Rząd Jana Olszewskiego, który mógł zmienić kraj na lepsze, został w niedemokratyczny sposób obalony. Konsekwencje tamtego wydarzenia, za którym stał Lech Wałęsa, mamy do dziś - ludzie odpowiedzialni za zbrodnie w poprzednim systemie nie ponieśli żadnej kary - zaznaczył Stróżyk.
W czasie protestu Wałęsy nie było w domu. Pojechał do Warszawy na uroczystość wręczenia Nagrody Wolności Słowa Międzynarodowego Stowarzyszenia Press Clubów. Demonstrujący mieli ze sobą transparenty z takimi napisami jak: "Nocna zmiana. Wałęsa. 4.VI.1992", "Sprawa TW Bolek - kłamstwo węgielne III RP - republiki kolesi".
Manifestanci przynieśli też prezenty dla Wałęsy: "worek judaszowych srebrników" oraz drewniane liczydło, które miałoby - w ich intencji - pomóc byłemu prezydentowi w rozliczeniu własnej przeszłości. Wśród protestujących byli działacze Ligi Obrony Suwerenności oraz członkowie klubu "Gazety Polskiej".
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP/aj