Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Michał Chodurski 18.08.2013

Węgrzy uczczą pamięć poległych polskich lotników

Chodzi o pilotów, którzy zginęli nad tym krajem w 1944 roku, niosąc pomoc żołnierzom Armii Krajowej.
Brytyjski czterosilnikowy ciężki samolot bombowy Handley Page HalifaxBrytyjski czterosilnikowy ciężki samolot bombowy Handley Page HalifaxWikipedia/public domain/raf.mod.uk
Posłuchaj
  • Szef Działu Historycznego w Muzeum Powstania Warszawskiego Piotr Śliwowski o lotach nad walczącą Warszawę (IAR/W. Banach)
  • Ale tamte loty były nie tylko niezwykle trudne technicznie, ale przede wszystkim emocjonalnie- wspominał kilka lat temu były pilot Włodzimierz Bernhard. (IAR/W. Banach)
Czytaj także

21 września na południu Węgier, w mieście Szentes zostanie odsłonięty pomnik, w miejscu, nad którym Niemcy zestrzelili Halifaxa pilotowanego przez polską załogę.

Konsul honorowy w mieście Szeged, Karol Biernacki wyjaśnia w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że uroczystość będzie miała niezwykłą oprawę. Prawdopodobnie nad pomnikiem przelecą węgierskie Gripeny, a miejscowy aeroklub zadeklarował już loty pokazowe podczas uroczystości. Przybędzie również delegacja ze Skierniewic, ponieważ to właśnie zestrzelony nad Węgrami Halifax dokonał zrzutu dla żołnierzy AK w okolicach tej polskiej miejscowości. W wyniku zestrzelenia maszyny 2 pilotów z 7-osobowej załogi zginęło.

Karol Bielecki podkreśla, że dla Węgrów upamiętnienie polskich pilotów jest niezwykłym wydarzeniem, czego dowiodły ubiegłoroczne uroczystości w miejscowości Ruzsa. Odnaleziono tam wrak Halifaxa, którego cała polska załoga zginęła. "Na tamte uroczystości - tłumaczy konsul Bielecki - przybyły setki Węgrów; wiele kobiet i młodych ludzi ubranych było w biało-czerwone barwy".

Szef Działu Historycznego w Muzeum Powstania Warszawskiego Piotr Śliwowski przypomina, że polscy piloci spieszący na pomoc żołnierzom AK, a w sierpniu i wrześniu 1944 roku - powstańcom warszawskim, byli nie tylko doskonale wyszkoleni, lecz także wykazywali się niezwykłą odwagą. "Loty - tłumaczy historyk - trwały ponad 10 godzin, a trasa przebiegała przez terytoria nieprzyjaciela . Piloci byli narażeni na ataki niemieckich myśliwców oraz artylerii przeciwlotniczej. Zrzutów dokonywano w nocy co wymagało niezwykłych umiejętności"- podkreśla. .

"Tamte loty były nie tylko niezwykle trudne technicznie, ale przede wszystkim emocjonalnie"- wspominał kilka lat temu były pilot Włodzimierz Bernhard. "Piloci - mówił - zdawali sobie sprawę, że zrzuty przedłużają agonię walczącej Warszawy, a widok płonącego miasta był przygnębiający".

Powstanie Warszawskie - tu zobacz więcej>>>

W operacji zrzutowej dla Powstania Warszawskiego brały udział ochotniczo załogi Polskich Sił Powietrznych, a także południowoafrykańskich i brytyjskich. W skład tych ostatnich wchodzili Australijczycy, Nowozelandczycy i Kanadyjczycy.

W czasie Powstania samoloty z pomocą latały ponad 200 razy; oprócz broni, lekarstw i pożywienia te loty dawały walczącym Polakom nadzieję. Załogi startowały z lotnisk położonych w zdobytej przez aliantów części Włoch. Trasa lotu wiodła między innymi nad terytorium Węgier, gdzie Niemcy mieli rozlokowane myśliwce i baterie przeciwlotnicze.

Zobacz serwis historyczny - II wojna światowa>>>

IAR/Witold Banach/mc