Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Michał Karpa 05.09.2013

Premiera "Wałęsy" w Wenecji

W czwartek wieczorem na festiwalu w Wenecji odbędzie się światowa prapremiera filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei". Przed projekcją jego reżyser Andrzej Wajda odbierze nagrodę.
Kadr z filmu Wałęsa. Człowiek z nadzieiKadr z filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei"mat. promocyjne

Lech Wałęsa jest jedną z najbardziej oczekiwanych postaci na czerwonym dywanie. Bohater filmu Andrzeja Wajdy , prezentowanego poza konkursem, przybędzie na Lido specjalnie na ten wieczorny pokaz. W południe na wspólnej konferencji prasowej na pytania kilku tysięcy dziennikarzy odpowiadać będą Andrzej Wajda oraz odtwórcy głównych ról: Agnieszka Grochowska, Robert Więckiewicz oraz Maria Rosaria Omaggio, grająca Orianę Fallaci. Filmowa opowieść o życiu przywódcy Solidarności rozpoczyna się bowiem od wywiadu, którego udzielił on w 1981 roku słynnej włoskiej reporterce.

Włoska agencja Ansa nazywa dzieło Andrzeja Wajdy "filmem-hołdem" i ważnym wydarzeniem. Media odnotowują, że to wielki powrót Wajdy, legendy polskiego kina na Lido, gdzie znów będzie mówić się o Polsce.

Przed czwartkową projekcją w czasie 70. edycji festiwalu filmowego agencja Ansa zauważa, że zbiega się ona z publikacją we Włoszech książki publicysty i wysłannika dziennika "Avvenire" Luigiego Geninazziego "Czerwona Atlantyda. Koniec komunizmu w Europie". Wstęp do niej napisał Lech Wałęsa, a rozpowszechniły go włoskie media.

Wałęsa obejrzał film Wajdy. "Ja takim bufonem nie byłem"

Były prezydent podkreślił w książce, że upadek komunizmu to zasługa Jana Pawła II, Solidarności, ówczesnego prezydenta USA Ronalda Reagana, b. kanclerza Niemiec Helmuta Kohla, b. premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher oraz - jak dodał - wielu zagranicznych dziennikarzy. Wśród nich wymienił właśnie Geninazziego, który relacjonował wydarzenia w Polsce począwszy od strajku w Stoczni Gdańskiej.

"Bez ich wspaniałej pracy nie zdołalibyśmy przezwyciężyć monopolu kłamstwa, jakiemu byliśmy poddawani" - napisał Wałęsa. Przypomniał, że to zagraniczni dziennikarze przedstawiali prawdziwy obraz wydarzeń w Polsce.

IAR/PAP/mk