Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Beata Krowicka 30.01.2014

Cimoszewicz: ukraińska opozycja licytuje trochę za wysoko

Na Ukrainie zarówno władze, jak i opozycja mają bardzo radykalne nastawienie - uważa senator Włodzimierz Cimoszewicz. - Odnoszę wrażenie, że opozycja jest na fali, takiej też emocjonalnej, pewnego triumfu i licytuje bardzo wysoko, co samo w sobie może stanowić przeszkodę do rozmowy - wyjaśnił gość Trójki.
Senator Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że propozycja ukraińskiego rządu w sprawie amnestii była rozsądnaSenator Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że propozycja ukraińskiego rządu w sprawie amnestii była rozsądnaPR

Były premier i minister spraw zagranicznych nie podziela jednak zdania byłego prezydenta Ukrainy  Leonida Krawczuka, który mówił, że Ukraina stoi na skraju wojny domowej.

- To było wystąpienie w Radzie Najwyższej, po którym Rada miała zająć się bardzo trudną kwestią amnestii. Myślę, że to była taka przerysowana retoryka mająca na celu wstrząśnięcie sumieniami parlamentarzystów - wyjaśnił Włodzimierz Cimoszewicz .

Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>

Jak dodał, obie strony na Ukrainie są nastawione dość radykalnie. - Widać tu chyba strach po stronie rządowej, ale nie ma skłonności do jakichś bardzo radykalnych, wręcz kapitulanckich ustępstw, a opozycja chyba troszeczkę przelicytowuje - powiedział były szef MSZ.

Jego zdaniem trudno zrozumieć, dlaczego przyjęto ustawę, która jest uzależniona od spełnienia jakichkolwiek warunków. Cimoszewicz podkreśla, że odrzucona przez opozycję ustawa o amnestii dla demonstrantów aresztowanych podczas antyrządowych protestów nie jest taka zła, jak mówią oponenci władz. Zaznacza, że protestujący mają opuścić tylko budynki rządowe, ale mogą na przykład zostać na Majdanie. - Mam wrażenie, że to jest jakiś rodzaj kompromisu dosyć sensownego - powiedział.

Według Cimoszewicza opozycja nie powinna liczyć, że ma szansę na stuprocentowe zwycięstwo. - Wszelkie rozwiązania muszą być budowane na kompromisie, na jakimś porozumieniu i to jest piekielnie trudne. - W tej chwili odnoszę wrażenie, że opozycja jest na fali, takiej też emocjonalnej, pewnego triumfu i licytuje bardzo wysoko, co samo w sobie może stanowić przeszkodę do rozmowy - wyjaśnił gość Trójki.

Były premier zauważył, że Polska mniej angażuje się obecnie w sprawy Ukrainy niż w przeszłości. Uważa też, że znacznie więcej powinna robić Unia. - Jeśli na Ukrainie się porozumieją, to wtedy byłoby ważne, aby Unia Europejska nie zachowała się jak po "pomarańczowej rewolucji". Moim zdaniem wtedy popełniła wielki błąd braku wyobraźni, braku woli politycznej. Wtedy trzeba było przyjść do Ukraińców i powiedzieć: "porozmawiajmy o 100 konkretnych sprawach" - stwierdził. Cimoszewicz podkreślił, że teraz Bruksela powinna być na taki scenariusz przygotowana.

Były premier odniósł się także do sprawy tajnego więzienia CIA w Starych Kiejkutach. Jego zdaniem trzeba ją zostawić prokuraturze w zakresie prawnym. - To jest kwestia odpowiedzi na dosyć proste pytanie, czy przedstawiciele polskich władz wyrażający zgodę na tego typu formę współdziałania wywiadów, jak udzielenie Amerykanom jakiegoś obiektu na terytorium Polski wiedzieli lub mieli podstawy żeby wiedzieć, że Amerykanie stosują bezprawne metody przesłuchań. To jest jedyna sprawa - skomentował.

- Jeśli wierzyć publikacjom "Washington Post", Polacy nie byli dopuszczeni do przesłuchań. A ja sam nie potrafię sobie wyobrazić, żeby ci gadatliwi, głupawi Amerykanie, którzy często puszczają wielkie tajemnice w świat, chodzili i chwalili się, że tam podtapiają szejka Chalida i w związku z tym nasze władze o tym wiedziały - stwierdził. Jego zdaniem Leszek Miller powinien w tej sprawie wziąć na siebie odpowiedzialność polityczną, ale odpowiedzialność prawna to już zupełnie inna kwestia.

Włodzimierz Cimoszewicz skomentował również głośny powrót sprawy raportu Antoniego Macierewicza z likwidacji WSI. - Ja sam jestem bardzo zaskoczony zachowaniem prokuratury i tymi wielokrotnymi odmowami prokuratora generalnego, by skierować wniosek o uchylenie immunitetu do Sejmu, o co wnosili prokuratorzy prowadzący sprawę Macierewicza, ale też późniejszym szybkim postanowieniem o umorzeniu postępowania. Mnie się wydaje, że instytucja państwa nie zachowała się prawidłowo. Z tego punktu widzenia to jest sytuacja, w której kontrola parlamentarna ma uzasadnienie - wyjaśnił.

Senator potwierdził także doniesienia o swoim przejściu na polityczną emeryturę. Zaznaczył, że gdyby powstała w Polsce centrolewica, która stworzyłaby jedną listę kandydatów do Europarlamentu, mógłby zastanowić się nad wsparciem tej inicjatywy. Ponieważ jednak tak się nie stało zdecydował, że nie będzie ubiegał się o mandat europosła.

Rozmawiała Beata Michniewicz.

(bk/ei)