Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Artur Jaryczewski 10.04.2014

Pomnik Lecha Kaczyńskiego? Politycy: tak, ale...

W rocznicę katastrofy smoleńskiej ponownie pojawiają się pomysły, aby postawić pomnik Lechowi Kaczyńskiemu. Paweł Kowal i Janusz Zemke mówili w Trójce o tym, w jaki sposób upamiętnić tragicznie zmarłego prezydenta.
Katastrofa smoleńska wciąż dzieli politykówKatastrofa smoleńska wciąż dzieli politykówPAP/Wojciech Pacewicz

Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>

Paweł Kowal apeluje o zgodę ponad partyjnymi podziałami w sprawie pomnika Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. - Jeżeli ginie prezydent, to powinniśmy prędzej czy później znaleźć w sobie taką dojrzałość, żeby po prostu postawić mu pomnik. Zamknąć pewien okres i patrzeć do przodu. (…) Jeśli ginie najwyższy urzędnik państwa, w trakcie służby, to nawet jeśli się z nim nie zgadzaliśmy, to powinniśmy szanować państwo i urząd. Nam brakło takiego symbolicznego aktu uszanowania. (…) Nawet jeśli ktoś dzisiaj powie nie, albo się skrzywi, to jestem przekonamy, że za kilka lat wiele osób przyzna mi rację - zaznaczył europoseł Polski Razem.

- Oczywiście należy uczcić prezydenta państwa, który rzeczywiście zginął na służbie, ale pamiętajmy o kilku rzeczach. Trzeba szukać takiego porozumienia, żeby to nie było miejsce, które będzie miejscem permanentnych walk między Polakami, okładania się - mówił w "Pulsie Trójki" Janusz Zemke.

Europoseł SLD przypomina, że w katastrofie smoleńskiej oprócz prezydenta zginęło także 95 innych osób. - Mnie się marzy, żeby powstał taki wspólny pomnik przypominający to, że ci ludzie tak tragicznie zginęli. Jeżeli to by był pomnik tylko prezydenta, to bardzo się boję, że będą tacy prawicowi politycy, którzy z tego miejsca zrobią kolejne miejsce kultu, konfliktu, podziału. Nie chciałbym, żeby pomniki służyły do tego - podkreślił polityk Sojuszu.

Więcej interesujących dyskusji znaleźć można na stronach audycji  "Salon polityczny Trójki", "Komentatorzy", "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce".

10 kwietnia 2010 roku o godz. 8.41 pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja udawała się do Katynia na uroczystości związane z 70. rocznicą zamordowania tam polskich oficerów przez radzieckie NKWD. W katastrofie, do której doszło w pobliżu lotniska Smoleńsk-Północny zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.

Rozmawiał Damian Kwiek.

(aj/mp)