Andrzej Biernat (PO), wiceprzewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej był pytany, czy w klubie PO są osoby, które chcą, żeby sejmowa uchwała nazywała zbrodnię wołyńską ludobójstwem. O tym, że wydarzenia na Wołyniu były ludobójstwem mówiła ostatnio marszałek Sejmu Ewa Kopacz.
– Ktoś kto zajmuje się historią, miał (na tych terenach) rodzinę, być może tak myśli. Nie wierzę jednak, że posłowie zagłosują wbrew projektowi klubowemu – oświadczył Andrzej Biernat (PO). Tłumaczył, że projekt jest troszeczkę delikatniejsza formą, zapisano tam określenie ”czystka etniczna o znamionach ludobójstwa”. Biernat tłumaczył, że czasami lepiej użyć łagodniejszego określenia, by nie zaogniać relacji między oboma krajami, zwłaszcza, że dążymy do zbliżenia z Ukrainą. Przypomniał, że chcemy, aby Ukraina weszła do Unii Europejskiej.
Czy nie lepiej byłoby, żeby Sejm zrezygnował z uchwał historycznych, a pozostawił je Senatowi? Biernat odpowiedział, że takie uchwały powinny powstawać w Sejmie. – Sejm jest najważniejszą izbą, tu rodzi się prawdziwa polityka, również międzynarodowa – tłumaczył.
Wiceszef klubu jest zdania że ”nawet nie trzeba wprowadzać dyscypliny” w sprawie uchwały wołyńskiej, jego zdaniem członkowie klubu rozumieją, że jedność jest najważniejsza.
Spór o uchwałę
Określenie "znamiona ludobójstwa" w uchwale wołyńskiej popierają politycy PO i Ruchu Palikota. Pozostałe kluby sejmowe są za słowem "ludobójstwo". Podczas drugiego czytania uchwały w Sejmie nie udało się osiągnąć porozumienia, nie będzie więc przyjęta jednogłośnie. Głosowanie ma się odbyć w piątek.
Uchwala upamiętnia zamordowanie około 100 tysięcy Polaków przez nacjonalistów ukraińskich w latach 1943-1944.
Klub PO uważa, że uchwała jest istotna z punktu widzenia polityki polskiej wobec Ukrainy. Z kolei posłowie PiS, SLD i Solidarnej Polski uważają, że użycie słowa "ludobójstwo" nie wpłynęłoby negatywnie na relacje z Ukrainą.
Rozmawiała Beata Michniewicz
agkm