22 sierpnia 2019 roku w wyniku uderzenia piorunów w kopułę Giewontu zginęły cztery osoby, a ponad 150 zostało rannych. To wydarzenie wspomina Sylweriusz Kosiński ratownik i naczelny lekarz TOPR-u. – Było to jedno z największych wyładowań na terenie Tatr polskich. Natężenie prądu tego pioruna wynosiło w przybliżeniu 150 tys. amperów Jest to naprawdę ogromna moc. Ilość poszkodowanych również. Największy wpływ na to, co się stało, miało nasilenie ruchu turystycznego i duża ilość osób, które były w rejonie kopuły szczytowej, a które nie powinny się tam znaleźć. Były objawy poprzedzające, było wiadomo, że zbliża się burza. W takiej sytuacji należy po prostu zrobić odwrót – przestrzega.
Tragiczna burza w Tatrach. Szlak na Giewont zamknięty do odwołania
– Sam po sobie wiem, po całodziennej wycieczce ciężko jest odwrócić się na pięcie i zejść, gdy brakuje nam dosłownie kilkudziesięciu metrów. Góry są niebezpieczne ze względu na wysokość, na warunki. Jeżeli dochodzą do tego dodatkowe zagrożenia w postaci piorunów, decyduje przede wszystkim nasz rozsądek. W takiej sytuacji absolutnie zalecamy wczesne zejście i kontynuację wycieczki wtedy, gdy pozwalają na to warunki – apeluje ratownik.
Patrzeć w niebo, nie w telefon
Jakie są podstawowe zasady zachowywania się podczas górskich wycieczek? – Bardzo ważne jest to, żeby zwracać uwagę na to, co dzieje się dookoła, czyli patrzeć w niebo, a nie w telefon komórkowy. Ostrzeżenie zawsze dociera z opóźnieniem. Jeżeli ktoś decyduje się na wycieczkę w góry, musi cały czas sam kontrolować sytuację i wyciągać właściwe wnioski z tego, co dzieje się dookoła – podkreśla Sylweriusz Kosiński.
Jak zadbać o bezpieczeństwo w górach podczas burz? "Unikajmy cieków wodnych i stania pod drzewem"
***
Tytuł audycji: Zapraszamy do Trójki – ranek
Prowadzi: Piotr Łodej
Autor materiału reporterskiego: Przemysław Bolechowski
Data emisji: 21.05.2020
Godzina emisji: 7.14
kr