Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 17.04.2010

W polskiej polityce nic się nie zmieni

Wyborcy oczekują spektaklu, a nie pogłębionej refleksji. Więc za jakiś czas znów wrócą spory i ostry język.

Tragedia z 10 kwietnia jest w historii Polski wydarzeniem bez precedensu. Trudno znaleźć porównanie do tego, co stało się w Smoleńsku - mówi w "Sygnałach Dnia" marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Według niego, choć katastrofa pod Smoleńskiem będzie mieć wpływ na życie społeczeństwa, to jednak wiele rzeczy niedługo wróci do normy - w tym spory polityczne.

Katastrofa paradoksalnie poprawiła stosunki między Warszawą a Moskwą. W ocenie marszałka, będzie miała dalekosiężne skutki w stosunkach z Rosją. - Pracowaliśmy nad tym od dłuższego czasu - mówi Bogdan Borusewicz. Wyniki tego ocieplenia już widać, chociażby po tym jak Rosjanie współpracują z Polakami na miejscu katastrofy. Borusewicz podkreślił, że jesteśmy świadkami historycznych wydarzeń, które będą mieć wpływ na nasze przyszłe relacje

Za to w polityce krajowej nic się nie zmieni. - W polskiej polityce pozostanie wyrwa - ocenia rozmówca "Sygnałów Dnia". Ale za miesiąc, może trochę dłużej lub krócej, wszystko wróci do starego - prognozuje marszałek. Zwraca uwagę, że nawet teraz niektórzy ludzie nie szanują żałoby.

Bogdan Borusewicz uważa, że ma na to również wpływ postawa zarówno wyborców, jak i dziennikarzy. Po krótkiej refleksji i wyciszeniu prawdopodobnie wróci to, do czego mieliśmy okazję w ciągu ostatnich lat się przyzwyczaić - uważa marszałek Senatu.

Sposób, w jaki rozmawiają politycy często zależy od mediów. - Wyborcy często oczekują spektaklu, a nie pogłębionej refleksji - mówi marszałek. Marszałek Senatu pochwalił Polskie Radio i Program Pierwszy za to, że wyróżniają się w tej dziedzinie na tle innych.

*

  • Jakub Urlich: Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Dzień dobry.

    Bogdan Borusewicz: Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.

    Grzegorz Ślubowski: Panie marszałku, za kilka godzin uroczystości żałobne na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Jutro pogrzeb na Wawelu. Można powiedzieć takie wydarzenia bez precedensu w historii Polski, jakbyśmy szukali analogii do tego, z czym to można porównać.

    B.B.: Tak. A potem pogrzeby...

    G.S.: Kolejnych ofiar.

    B.B.: ...kolejnych osób. Trudno znaleźć porównanie, jednak prezydencka para rzadko ginie, w zasadzie w naszej historii tylko prezydent Narutowicz w wyniku zamachu zginął, a tu do tego jeszcze posłowie z wszystkich najważniejszych partii politycznych, całe dowództwo poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, szefowie tych rodzajów sił zbrojnych, więc... no i szefowie ważnych instytucji, większość ministrów z Kancelarii Prezydenta. Więc trudno znaleźć takie porównanie oczywiście do okresu powojennego. Oczywiście mieliśmy także okresy tragiczne w czasie powojennym, no ale nie było sytuacji, w której akurat tyle ofiar byłoby na takim szczeblu. Bo to nie tylko przecież chodzi o to, że tyle ofiar, ale także o funkcje zajmowane przez tych, którzy zginęli.

    G.S.: Jaki to pana zdaniem będzie miało skutek na świadomość Polaków? Jest taki okres totalnej mobilizacji w tej chwili, żałoby, która tak naprawdę jednoczy. To będzie miało później przełożenie na społeczeństwo?

    B.B.: Myślę, że będzie miało przełożenie. Jak dalece, jak długo, trudno mi odpowiedzieć, mam jednak obawy, że wszystko wróci do normy w ciągu mniej więcej miesiąca. Kampania może być wyborcza do wyborów prezydenckich znacznie bardziej łagodniejsza i niestety także może pójść w drugą stronę. Nie chciałbym, żeby tak się stało. Więc myślę, że ta katastrofa będzie bardziej miała dalekosiężne skutki dla naszych stosunków z Rosją i z Rosjanami niż dla tych stosunków wewnętrznych.

    G.S.: No to porozmawiajmy o tych stosunkach z Rosją. Śledztwo jest cały czas prowadzone i przez rosyjską, i przez polską prokuraturę. Jak pan ocenia to śledztwo?

    B.B.: Z tego, co wiem i z tego, co czytam... Znaczy nie mam dostępu do materiałów śledczych i informacji o śledztwie w tej chwili, nie mam tego dostępu innego niż panowie i państwo. Na tej podstawie mogę powiedzieć, że nie można mieć jakichkolwiek zastrzeżeń do śledztwa.

    G.S.: Wierzy pan, że to wydarzenie tragiczne odmieni stosunki polsko–rosyjskie, że to jest jakiś przełom rzeczywiście?

    B.B.: Tak, bo ono już odmieniło. Tak, to jest przełom, choć te stosunki poprawiały się, pracowaliśmy nad tym dość ciężko od paru lat i ja od 2006 roku, od mojego pierwszego spotkania z moim odpowiednikiem, panem Siergiejem Mironowem, z którym się zresztą spotkałem w Rzymie.

    G.S.: No więc właśnie, był pan też na posiedzeniu senatów w Rzymie...

    B.B.: Tak, byłem. Szef włoskiego senatu, który był gospodarzem, poprosił mnie, żeby jednak przyjechał, bo chciano oddać cześć ofiarom katastrofy, złożyć kondolencje na moje ręce. Poleciałem do Rzymu, faktycznie był nastrój żałobny i atmosfera żałobna. Cała Europa współczuje nam i z całej Europy przewodniczący senatu złożyli kondolencje na moje ręce. No a potem zdążyłem powrócić w ostatnim momencie, wylądowałem przed czwartą, otwarte lotnisko zostało zamknięte dla lotów.

    G.S.: I później powitanie ofiar.

    B.B.: No i dzisiaj... przepraszam, wczoraj, tak, wczoraj kolejny transport...

    G.S.: Ciał ośmiu osób.

    B.B.: ...trumien z ciałami ośmiu osób, w tym dwóch osób, których bardzo dobrze znałem i byłem też w jakiś sposób zaprzyjaźniony – ciało Przemysława Gosiewskiego i pani poseł Jarugi–Nowackiej.

    G.S.: Powstanie taka wyrwa w polityce po tych wszystkich... nie tylko w polityce, ale to i wojskowi, i...

    B.B.: Tak, niestety tak. Oczywiście jest mechanizm, który zapewnia ciągłość, będą zapewne w jakimś okresie nowe nominacje i także wybory uzupełniające do senatu, a w sejmie ci następni z listy zajmą miejsca tych, którzy zginęli, ale oczywiście muszę powiedzieć, że były to szczególnie ważne osoby dla wszystkich partii politycznych, jak popatrzymy, to widzimy, jak były to ważne osoby. Oczywiście najtrudniejsza sytuacja jest w Prawie i Sprawiedliwości.

    G.S.: Miejmy nadzieję, że będzie jednak tak, że ta katastrofa przyczyni się do tego, że zmieni się język polityki, że to będzie trochę inna sytuacja niż była dotychczas, że politycy trochę inaczej będą rozmawiać o problemach i o sporach, które są między nimi.

    B.B.: Ja też mam taką nadzieję, ale chcę powiedzieć, że w jaki sposób rozmawiają politycy, zależy także od wyborców i od dziennikarzy. Więc tu jest...

    G.S.: No to tutaj też bijemy się w piersi.

    B.B.: Nie, nie, ja nie mam żadnej pretensji, ja tylko mówię, jaka jest sytuacja – że jeżeli wyborcy oczekują spektaklu, a nie jakiejś pogłębionej refleksji na ważne tematy, no to tak się dzieje.

    G.S.: No, panie marszałku, my akurat jesteśmy w Programie 1 Polskiego Radia, więc raczej tu jest refleksja, a nie...

    B.B.: Tak, chcę powiedzieć, że Polskie Radio i ten program, do którego przychodzę, tutaj nie możemy postawić jakichkolwiek zarzutów.

    G.S.: Panie marszałku, tydzień już minął od tej katastrofy. Pan jak się o tym dowiedział?

    B.B.: Otrzymałem informację od ministra spraw zagranicznych.

    G.S.: I pierwsza reakcja?

    B.B.: A potem oczywiście włączyłem radio i telewizor. I ta informacja już płynęła coraz bardziej wartkim potokiem, czyli najpierw niedowierzanie i zaskoczenie, zaskoczenie... Wie pan, bo tego typu sytuacje katastrof rozważa się tylko teoretycznie, dotyczą, myślimy, takie podejście, że one mogą dotknąć innych...

    G.S.: A nie nas.

    B.B.: ...a nie nas. Ja też latałem tym samolotem.

    G.S.: Ale nigdy...

    B.B.: Też się zdarzało, że były złe warunki pogodowe. Ale oczywiście ta... Nie było takiej świadomości, że coś takiego jest realne, że coś takiego jest faktycznie realne, że to może być sytuacja realna. Pamiętam 11 września, przecież wszyscy pamiętamy, oglądaliśmy to, wydawało się, że to jakiś jest film science fiction...

    B.B.: Ale to było daleko, panie marszałku, to było daleko.

    B.B.: Tak, tak, to było daleko. Nasza tragedia jest tragedią, mówię, nie tylko dlatego, że zginęło kilkadziesiąt osób, ale dlatego, że oni byli bardzo ważni dla państwa polskiego i dla polskiej polityki.

    Jakub Urlich: Panie marszałku, dziś sobota, tydzień mija od tragedii, jutro pogrzeb pary prezydenckiej. Jak pan sobie wyobraża poniedziałek? Jaki to będzie dzień?

    B.B.: Wie pan, następny tydzień to także pogrzeby, dla mnie przynajmniej.

    J.U.: Nie będzie już żałoby, prawda?

    B.B.: Tak, ale to są pogrzeby. To jeszcze cały tydzień będę uczestniczył w pogrzebach senatorów, posłów, moim przyjaciół też.

    J.U.: A następny poniedziałek? Kiedy już zakończą się pogrzeby ofiar? Jaka wtedy będzie Polska?

    B.B.: Ja myślę, że rozpocznie się już taki tydzień bardziej polityczny, bo oczywiście żałoba nie może trwać wiecznie. Ona nie może też trwać za długo. Musimy wrócić do normalnego stanu, ale ten stan... znaczy do momentu pochowania to naprawdę są trudne, najtrudniejsze chwile dla rodzin i dla nas wszystkich..

    J.U.: A potem wrócimy do normalnego stanu, takiego, jaki był przed katastrofą? Kłótni, nienawiści...

    B.B.: Ja mam obawy..... No, wie pan, mam obawy, że tak. Już przecież różne głosy czytałem ludzi, którzy nie szanują tego czasu żałoby.

    J.U.: Strach pomyśleć, co się będzie działo.

    B.B.: Nie...

    J.U.: Potem wybory prezydenckie.

    B.B.: Nie należy się bać sytuacji takiej jakby powrotu do normalnego życia politycznego. Oczywiście wszyscy mamy nadzieję, że będzie lepiej, ale będzie chyba tak samo.

    J.U.: Zostańmy jednak z tą nadzieją.

    B.B.: Dziękuję bardzo.

    J.U.: Bardzo dziękujemy za wizytę w studiu. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

    (J.M.)