Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 10.08.2009

Rzetelność, racjonalność i sensowność. Tylko tyle i aż tyle

Nie wyobrażamy sobie Polski bez przemysłu stoczniowego. Stąd tak ogromna determinacja i wizyta i rozmowa z premierem Kataru podczas urlopu we Francji.
Posłuchaj
  • Sebastian Karpiniuk
Czytaj także

Jakub Urlich: Łączymy się teraz ze studiem w Koszalinie, gdzie jest nasz gość: Sebastian Karpiniuk, poseł Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry, panie pośle.

Sebastian Karpiniuk: Dzień dobry, witam serdecznie pana, witam naszych słuchaczy.

Wiesław Molak: Dziś między innymi możemy przeczytać, że Maciej Płażyński kolejnym konkurentem Donalda Tuska w wyborach prezydenckich. To, oczywiście, ze znakiem zapytania. Namawiają go między innymi politycy związani z ruchem Polska XXI. Jeśli podejmie wyzwanie, kampania może przerodzić się w bratobójczą walkę założycieli Platformy Obywatelskiej: Tusk – Olechowski – Płażyński. Co pan na to, panie pośle?

Sebastian Karpiniuk: Ja myślę, że to należy traktować z takim mocnym przymrużeniem oka. Są wakacje, trzeba szukać tematów, a ten fajnie brzmi, to znaczy pewnie nikt jeszcze nie zapytał Macieja Płażyńskiego. Ja myślę, że po pierwszym pytaniu rozwialibyśmy wszelkie wątpliwości, ale ponieważ nikt Macieja Płażyńskiego o to nie zapytał, no to dzisiaj jest możliwość i właśnie tego rodzaju tytułów w gazetach. Nie sądzę, żeby Maciej Płażyński, który przecież był marszałkiem sejmu, bardzo przyzwoitym wojewodą gdańskim, swego czasu podejmował ryzyko startowania tak naprawdę z komitetu Polska XXI, który ma realne szanse osiągnąć 0,3% w wyborach. No, to byłaby deprecjacja nazwiska, Maciej Płażyński swojego nazwiska niewątpliwie nie będzie chciał deprecjonować.

Jeśli chodzi zaś o Andrzeja Olechowskiego, myślę, że trochę podobna sytuacja, trochę większe prawdopodobieństwo, ale tylko trochę z tego powodu, że Stronnictwo Demokratyczne wtedy, kiedy będzie miało realną siłę, a dzisiaj tak naprawdę w wyborach prezydenckich będą startować tylko i wyłącznie postaci, które mają bezpośrednie zaplecze w każdej polskiej gminie, w każdym powiecie, inaczej taka osoba nie będzie miała szans liczyć się w wyborach parlamentarnych. Dzisiaj nie wystarczy mieć dobrego nazwiska, ale trzeba mieć solidne struktury w terenie, solidne poparcie ludzi, którzy będą pracować w tych wyborach. W przeciwnym wypadku można tak naprawdę spalić swoje imię i nazwisko, swój dorobek zupełnie niepotrzebnie.

W.M.: Czyli Maciej Płażyński, Andrzej Olechowski według pana żadnych szans w starciu z Donaldem Tuskiem by nie mieli.

S.K.: Nie, jak tak nie twierdzę. Mówię, że Maciej Płażyński nie sądzę, żeby w ogóle rozpatrywał taką okoliczność, natomiast Andrzej Olechowski, znam trochę pana Andrzeja Olechowskiego, wystartuje tylko i wyłącznie wtedy, kiedy będzie widział solidne poparcie w SD, będzie obserwował, będzie tzw. inżynierem–obserwatorem do czasu, kiedy zauważy, czy jest realna szansa. Wtedy, kiedy uzna, że SD jest tą siłą, która jest w stanie wynieść go co najmniej powyżej 10%, wtedy podejmie decyzję. I (...) panowie moje słowa, że jeżeli SD nie będzie notowało w sondażach powyżej 10%, na pewno takiej decyzji ze strony pana Andrzeja Olechowskiego nie będzie.

J.U.: Panie pośle, premier Donald Tusk robi wszystko, żeby uratować stocznie w Gdyni i Szczecinie. W sobotę premier zdecydował się odwiedzić przebywającego na urlopie w Nicei szefa rządu Kataru, prosił go o interwencję w sprawie zakupu tych obu zakładów przez katarski fundusz QInvest. Udało się? Będą pieniądze?

S.K.: Oczywiście, bardzo nam na tym zależy, jest determinacja rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, jeśli chodzi o ratunek polskich stoczni, polskiego przemysłu stoczniowego. Tę determinację widać od początku funkcjonowania tego rządu. Udało się tak naprawdę zakończyć ten proces i uzyskać akceptację Unii Europejskiej, jeśli chodzi o Stocznię Gdańską, mamy ogromne zaniedbania, były jeśli chodzi o rząd Prawa i Sprawiedliwości. Temu rządowi udało się ten proces doprowadzić od A do Z do końca. Teraz jest ogromna determinacja, jeśli chodzi o Stocznię Szczecińską i Stocznię Gdyńską. Udało się tak naprawdę przyjąć ustawy, które mają dawać rękojmię środków finansowych dla stoczniowców, a w perspektywie pracę dla tych ludzi, bo przecież nie wyobrażamy sobie Polski bez przemysłu stoczniowego. Stąd tak ogromna determinacja i stąd ta wizyta i rozmowa z premierem Kataru podczas urlopu we Francji.

J.U.: Jakie są jej efekty, panie pośle? Efekty tej rozmowy, tego spotkania?

S.K.: Efekty pewnie poznamy 17–18 sierpnia, choć oczywiście te efekty nie są, nie mogą być bezpośrednie. To nie premier Kataru będzie podejmował decyzję, tak jak w Polsce nie premier odpowiada za wszystkich przedsiębiorców i nie za cały kapitał w całym kraju. Premier, oczywiście, ma autorytet w danym kraju, może próbować w takim bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu wpływać i przekonywać, natomiast, oczywiście, kapitał podejmuje decyzje samodzielnie i tak też będzie w tym przypadku. Jestem o tym głęboko przekonany, bo jest to wiarygodny kapitał, że będziemy mogli po 18 sierpnia również poinformować opinię publiczną o pozytywnych efektach.

W.M.: Panie pośle, a sytuacja nie jest podbramkowa, jeżeli trzeba szukać premiera Kataru gdzieś na urlopie, gdzieś w Europie? No, wydaje się, że jest to taka ostatnia deska ratunku.

S.K.: Nie, wydaje się, że tak naprawdę jest to rzetelność, racjonalność i sensowność postępowania premiera polskiego rządu, który na tyle solidnie stara się rozwiązać polskie problemy, że szuka każdej okoliczności, żeby pomóc w sytuacji, w której tak naprawdę do tej pory przez wiele lat każdy kolejny rząd unikał odpowiedzialności i nie udało się rozwiązywać tych kłopotów, tych problemów. To świadczy o odpowiedzialności premiera. Tylko tyle i aż tyle.

W.M.: W tych stoczniach mają być budowane tankowce przewożące skroplony gaz, ale podobno w Europie i na świecie zapotrzebowania na takie statki nie ma i byłby problem nie tylko z budową, ale sprzedażą też tych statków komukolwiek.

S.K.: No nie, jest to też kłopot dywersyfikacji ewentualnie naszych środków, jeśli chodzi o energię, jeśli chodzi o gaz. Mam nadzieję, że to będzie kolejny z etapów po pierwsze umożliwiających pracę dla polskich stoczni, a po drugie właśnie dodatkowe źródło zaspokajania mieszkańców naszego kraju, ale nie tylko, jeśli chodzi o gaz. To jest można powiedzieć dwa w jednym, to jest koncepcja przyzwoita i wydaje się realne do rozwiązania.

W.M.: Ale fachowcy mówią, że nam to wystarczy jeden taki statek, po co budować więcej dla nas. A jeżeli nikt od nas tych statków nie kupi, no to będzie... no, to nie będzie interesu stoczni.

S.K.: Myślę, panie redaktorze, że jak w trójkę rozmawiamy w tym studiu, żaden z nas nie jest fachowcem od gazu, natomiast jestem przekonany o tym, że kalkulacja ekonomiczna była przeprowadzone rzetelnie i jeśli inwestor katarski podjął decyzję o sensowności takiego przedsięwzięcia i polski rząd, no to jest należycie skalkulowane.

J.U.: Panie pośle, ale też od pewnego czasu mówi się o tym, że grozi nam kryzys gazowy. Mówi o tym otwarcie wicepremier Waldemar Pawlak. Rosjanie naciskają, żeby podpisać już niebawem, na początku września w czasie wizyty premiera Putina w Polsce umowę długoterminową na dostawy gazu za pośrednictwem Gazpromu do 2035 roku. Będzie podpisana taka umowa? Bo dzisiejsza prasa pisze, że podobno rząd ma jakiś tajny plan, jak sobie z tymi naciskami Rosjan poradzić.

S.K.: No więc po pierwsze przed chwilą panowie mieli wątpliwości co do tego, czy powinniśmy właśnie realizować tego rodzaju przedsięwzięcia gazowe, a z drugiej strony mówimy o możliwościach kryzysu gazowego. No więc widać sensowność pierwszego przedsięwzięcia. Po drugie skończyły się czasy bratnich narodów, wtedy kiedy podpisywano z uśmiechem niekorzystne kontrakty. Dzisiaj polski rząd nigdy nie będzie podpisywał niekorzystnych kontraktów dla naszego kraju. Będą podpisywane tylko te kontrakty, które z punktu widzenia każdego Polaka, polskiej gospodarki będą uzasadnione ekonomicznie. Żadnych innych kontraktów ten rząd na pewno nie będzie podpisywał.

J.U.: Dziennik Polska pisze, że polski rząd znalazł sposób na ogranie Rosjan w sprawie gazu. Surowiec od Rosjan będzie można kupić za pośrednictwem firm z Zachodu.

S.K.: No tak, no są jakieś sztuczki techniczne nawet na Rosjan. Ja uważam, że tak naprawdę relacje Polski z Rosją, jeśli o tzw. stosunki bilateralne, są w miarę przyzwoicie kształtowane od dwóch lat, kiedy funkcjonuje rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, ale w większości spraw – i to Polska nadała ten nowy, pozytywny trend – powinniśmy rozmawiać poprzez Unię Europejską jako solidnego partnera gospodarczego, od którego jest uzależniona również gospodarka rosyjska. Wtedy mamy ogromną siłę oddziaływania, a Polska jako lider części środkowoeuropejskiej, nowych krajów Unii Europejskiej poprzez Partnerstwo Wschodnie, poprzez własne inne inicjatywy ma dużą siłę w Unii Europejskiej. Ja widzę w tym dużą możliwość oddziaływania na Rosję i na decyzje gospodarcze, które mają mieć pozytywne przełożenie na polską gospodarkę.

J.U.: Panie pośle, wróćmy do kraju, zajmijmy się sprawą, która niepokoi pacjentów głównie z Radomia, ale podobno protest pielęgniarek, który ma miejsce w tamtejszym szpitalu, może rozlać się na cały kraj. Tak mówi Dorota Gargias, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek. Mówi: „To może być początek fali protestów w całym kraju”. Czy rząd, czy koalicjanci tego się nie obawiają?

S.K.: Oczywiście, jest ogromny szacunek dla zawodu polskiej pielęgniarki. Mamy świadomość tego, że jest to jeden z tych zawodów, który powinien być dużo bardziej nagradzamy, jeśli chodzi o finanse, mamy tego świadomość. Rząd Platformy...

J.U.: Powinny dostać podwyżki?

S.K.: Nie, chciałem powiedzieć, że rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego od początku swojego funkcjonowania stara się doprowadzać do sytuacji, w której pielęgniarki będą godnie zarabiać. Dzisiaj, w dobie trudnej sytuacji gospodarczej, przecież tak naprawdę mamy w Polsce spowolnienie, da Bóg, że nigdy nie będziemy mieli do czynienia z recesją w naszym kraju. Nie jest to łatwa sytuacja, ale trzeba znaleźć tzw. złoty środek, to znaczy spróbować znaleźć środki finansowe, które zaspokoją przy tej sytuacji gospodarczej oczekiwania pielęgniarek z Radomia, ale jednocześnie przedstawić sytuację ekonomiczną. Przecież pielęgniarki nie są oderwane od rzeczywistości. To są osoby, które codziennie funkcjonują przy polskich pacjentach i wiedzą doskonale również, jaka jest sytuacja gospodarcza w kraju. I to są te osoby, które doskonale rozumieją sytuację. Wystarczy przyzwoita rozmowa i wydaje mi się, że ta sytuacja w Radomiu zostanie zaspokojona.

J.U.: Czyli powinny odpuścić, powinny nie domagać się aż tak dużych podwyżek.

S.K.: Nie, nie, pielęgniarki są świadome sytuacji gospodarczej, a jednocześnie dyrektor szpitala na pewno jest świadomy tego, że dzisiejsze zarobki pielęgniarek nie są na skalę ich trudnego zawodu. Zresztą wszyscy jesteśmy tego świadomi. I mamy w perspektywie na pewno to, że ten zawód wymaga większych nakładów finansowych. Wtedy, kiedy – da Bóg – w miarę szybko będą lepsze czasy, również powinniśmy o tym bardzo, bardzo, bardzo mocno myśleć, tak jak udało się to w stosunku co do polskich lekarzy, którzy dzisiaj już zarabiają bardzo przyzwoicie.

W.M.: Czy to prawda, że rząd chce jeszcze w tym roku zrobić porządek z Kasą Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego? Na niższe stawki mogliby liczyć najbiedniejsi, bogaci płaciliby więcej w zależności od dochodów gospodarstw.

S.K.: No, to zawsze był taki kierunek myślenia Platformy Obywatelskiej, natomiast wiem, że...

W.M.: No ale jest jeszcze PSL.

S.K.: Tak, oczywiście, uwzględniamy oczekiwania naszego partnera koalicyjnego, wiem, że miała być przygotowana właśnie wspólnie w środowisku Polskiego Stronnictwa Ludowego i Platformy koncepcja reformy KRUSU. Nie znam daty, w której ona zostanie przedstawiona do konsultacji rządowych, natomiast niewątpliwie taka reforma jest potrzebna i nie tylko ze względu na to, że mamy tę trudną sytuację gospodarczą, ale od wielu lat oczekują tego Polacy.

W.M.: Mówiliśmy o pielęgniarkach. Podwyżek domagają się też nauczyciele.

S.K.: No i tutaj mogę powiedzieć, że zawsze należy patrzeć na pewien punkt odniesienia. Warto spojrzeć na rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. My dostaliśmy w dziedzictwie po rządzie Prawa i Sprawiedliwości budżet na rok 2008, gdzie skalkulowana podwyżka była 3,3% i pierwszą decyzją rządu Platformy Obywatelskiej było podniesienie tej stawki o 10% w 2008 roku. To zostało zrealizowane. Przyjęliśmy również na siebie zobowiązanie, że taka sama podwyżka będzie w roku 2009 – 5% nastąpiło w styczniu 2009 roku, od września będzie następne 5%. I proszę spojrzeć, że jesteśmy przecież w niełatwej dzisiaj sytuacji gospodarczej, ale premier Tusk i rząd podjął absolutnie zdeterminowany decyzję, że na nauczycielach nie będziemy oszczędzać i miliard złotych, miliard złotych w tej trudnej sytuacji gospodarczej od września powędruje do nauczycieli. Tutaj szczególna...

J.U.: Ale w 2010 już sytuacja nie będzie tak różowa, prawda?

S.K.: Tutaj szczególna determinacja jest jeśli chodzi o zachętę i zatrzymanie w zawodzie młodych nauczycieli, którzy jeszcze w 2007 roku za rządów Prawa i Sprawiedliwości dostawali wynagrodzenie dość żenujące, to było w granicach 1300 złotych brutto. I warto dzisiaj pamiętać o tym, że to wynagrodzenie gdzieś dzisiaj oscyluje, no, ponad na pewno 2 tysiące złotych brutto. Oczywiście, nie jest to skala zadowalająca ze względu na zawód, który przecież kształtuje oblicze Polski i Polaków, tak jak w przypadku pielęgniarek, ale widać jednak, że w ciągu tych dwóch lat, w szczególności jeśli chodzi o młodych nauczycieli, to ten wzrost jest naprawdę solidny i przyzwoity. Jeśli chodzi o rok 2010, determinacja jest ogromna, żeby również tutaj był wzrost wyższy niż w pozostałej budżetówce, natomiast myślę, że również nauczyciele zdają sobie z tego sprawę, że wspólnie powinniśmy doprowadzić do sytuacji, w której w lepszych czasach będzie taka konsekwentna postawa, jak w roku 2008, 2009, kiedy podjęliśmy decyzję o podwyżkę 10%. Na pewno znajdziemy...

J.U.: Ale w tym przyszłym roku zamiast 10% nauczyciele mogą liczyć tylko na 4% podwyżki. No i co to oznacza konkretnie? Pensja stażysty wzrośnie o 77 złotych, o 79 złotych więcej dostanie nauczyciel kontraktowy. Najbardziej podwyżki odczują nauczyciele dyplomowani – 95 złotych wzrosną ich pensje. To są grosze.

S.K.: Ale to nie jest jeszcze po pierwsze przesądzone, po drugie – nie jest również rozstrzygnięta decyzja, jak poszczególni nauczyciele będą dostawać te podwyżki. Ta pierwsza propozycja, zupełnie wstępna, która została złożona, nie jest, oczywiście, zaakceptowana przez obie strony, to jest dopiero początek rozmów. I ja jestem przekonany przy zdolnościach negocjacyjnych pana ministra Boniego i przy szacunku dla jego osoby środowisk nauczycielskich uda się znaleźć rozwiązanie, które będzie satysfakcjonować na rok 2010, który mam nadzieję będzie ostatnim trudnym rokiem polskiej gospodarki. Wzrost, który będzie satysfakcjonował polskich nauczycieli z perspektywą takiej konsekwencji, z jaką mieliśmy do czynienia w roku 2008 i w roku 2009, kiedy rząd Platformy podnosił stawki dla nauczycieli 10% rocznie.

W.M.: Nadzieja dla stoczniowców, nadzieja dla pielęgniarek, nadzieja dla nauczycieli. Bardzo dziękujemy. Sebastian Karpiniuk...

S.K.: Ale też fakty i realne przedsięwzięcia, które były realizowane przez dwa lata, w których gospodarka nie była w tak trudnej sytuacji jak teraz.

W.M.: Poseł Platformy Obywatelskiej Sebastian Karpiniuk w Sygnałach Dnia.

(J.M.)