Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 15.12.2009

Kontyngent do Afganistanu bez podpisu prezydenta

Prezydent nie podpisał jeszcze wniosku o zwiększenie naszego kontyngentu w Afganistanie. Bo taki wniosek nie wpłynął.

Prezydent nie podpisał jeszcze wniosku o zwiększenie naszego kontyngentu w Afganistanie. Bo taki wniosek nie wpłynął - ujawnił w "Sygnałach Dnia" szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak.

Wyjaśnił, że rząd musi przygotować formalny wniosek, w którym uzasadni potrzebę zwiększenia liczby żołnierzy oraz wskaże środki finansowe, opisze, w jaki sposób zapewni ich bezpieczeństwo, jakie wojsko będzie miało wyposażenie i środki transportu. Takie jak pojazdy i śmigłowce. A tych ostatnich naszym siłom w Afganistanie brakuje - zauważył gość Programu Pierwszego.

Władysław Stasiak zapewnił, że co do zasady to między prezydentem a rządem nie ma różnic, jeśli chodzi o wysłanie dodatkowych żołnierzy do Afganistanu. Prezydent uważa, że nasze zaangażowanie w Afganistanie odsunęło pewne zagrożenia od polskich granic. Ale formalności muszą być dopełnione - tłumaczył szef prezydenckiej kancelarii.

Rozmówca "Sygnałów Dnia" zapewnił, że prezydent wraca do zdrowia. Ale posłuchał zaleceń lekarzy i dlatego ostatnio ograniczył działalność publiczną. Poprzednio prezydent zlekceważył zalecenia i przeziębił przeziębienie. Dlatego jutro Lech Kaczyński nie pojedzie do Wilna na spotkanie prezydentów państw nadbałtyckich.

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Szef Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Władysław Stasiak, gość Sygnałów Dnia. Dzień dobry, panie ministrze.

    Władysław Stasiak: Kłaniam się, dzień dobry.

    K.G.: Prezydent powinien być jutro w Wilnie na spotkaniu z prezydentami Łotwy, Estonii i Litwy, ale...

    W.S.: No, wybierał się, rzecz jasna, ale stan zdrowia niestety nie pozwala. Zdrowie poprawia się, poprawia się wyraźnie, jest coraz lepiej, ale prezydent wcześniej przeziębił przeziębienie, jak to się niejednemu z nas zdarza, no i tym razem lekarze są bardzo stanowczy.

    K.G.: To już dość długo trwa chyba.

    W.S.: No, trochę trwa, ale tym razem już myślę trzeba sprawę wyleczyć do końca. Takie jest zdanie lekarzy.

    K.G.: Rokowania są...

    W.S.: Jak najlepsze.

    K.G.: Jak najlepsze, czyli już wkrótce.

    W.S.: Myślę, że tak.

    K.G.: Panie ministrze, na pewno zna pan informację, którą publikowała wczorajsza Gazeta Wyborcza na temat sytuacji polskich żołnierzy w Afganistanie. Rzecz w tzw. środkach latających, mówiąc wprost śmigłowcach. Jest ich mało, ba, za mało, ale żołnierzy będzie coraz więcej. Czy podejmując decyzję o zwiększeniu polskiego kontyngentu, nie brano pod uwagę sytuacji ze śmigłowcami?

    W.S.: A, no właśnie, to jest dobry przykład, dlaczego pan prezydent bardzo liczy na pełny, kompletny, dobrze uzasadniony wniosek pana premiera i rządu, bo jak wiemy, zgodnie z procedurą to jest tak, że rząd postanawia o zwiększeniu kontyngentu, znaczy proponuje zwiększenie kontyngentu i przedkłada prezydentowi do zatwierdzenia wniosek. Ostateczną decyzję oczywiście podejmuje prezydent, natomiast w tym wniosku musi się znaleźć kompletne uzasadnienie. Także takie, które będzie gwarantowało, że zrobiono wszystko dla odpowiedniego wyposażenia tego zwiększonego kontyngentu. Dlatego prezydent wcale nie czeka na to, żeby ten wniosek był sporządzony z dnia na dzień jako czysta formalność, ale to musi być naprawdę kompletny, dobrze przygotowany dokument...

    K.G.: Czyli w tej chwili takiego wniosku nie ma?

    W.S.: Nie, nie ma i nie czekamy wcale, żeby był z dnia na dzień sporządzony. Właśnie dlatego, chociażby dla takiego powodu, o którym pan wspominał przed chwilą. To naprawdę musi być bardzo dobrze przygotowana operacja i ten wniosek musi być bardzo dobrze uzasadniony, właśnie jeżeli chodzi po pierwsze o środki finansowe, pan premier musi wyraźnie wskazać, jak chce zabezpieczyć ten zwiększony kontyngent, musi wskazać środki, jakie będą użyte, żeby zwiększyć bezpieczeństwo, a jednocześnie skuteczność działania na miejscu kontyngentu. Mowa tutaj zarówno o formule organizacji, jak i wyposażeniu, sprzęcie zarówno indywidualnym żołnierzy, jak i na przykład, no właśnie, śmigłowcach, transporterach, ale także ten wniosek musi zawierać uzasadnienie, które odnosi się do organizacji współpracy z innymi kontyngentami tam na miejscu po to, żeby być jeszcze bardziej skutecznym i jeszcze bardziej chronić naszych żołnierzy.

    K.G.: Zaraz, czegoś nie rozumiem. Podjęto decyzję o zwiększeniu kontyngentu...

    W.S.: Formalnie nie, właśnie formalnie decyzji takiej nie ma. Decyzja będzie ostatecznie podjęta wtedy, kiedy...

    K.G.: Od kwietnia 2010 roku ma być 2600 żołnierzy.

    W.S.: Ale ja właśnie mówię...

    K.G.: To jest informacja oficjalna.

    W.S.: To jest informacja oficjalna, ale ona... nie, na razie jest informacja taka, która jest przekazywana przez media, natomiast oficjalna, ostateczna będzie wtedy, kiedy Rada Ministrów pod kierunkiem pana premiera sformułuje wniosek do prezydenta, który musi zawierać te wszystkie elementy, o których wspomniałem przed chwilą, na to bardzo liczy prezydent i na to czeka prezydent, żeby to było naprawdę kompletne uzasadnienie, i ostateczna decyzja należy w tej sprawie do prezydenta, ale wszystkie przesłanki do podjęcia decyzji – tej formalnej, tej ostatecznej – musi dostarczyć pan premier.

    K.G.: To zapytam inaczej: czy prezydent widzi potrzebę zwiększenia liczby polskich żołnierzy w Afganistanie?

    W.S.: Tutaj jakiegoś sporu politycznego nie będzie...

    K.G.: Uwzględniając otoczenie i możliwości.

    W.S.: Tak, tutaj sporu politycznego co do zasady nie będzie. Ja wczoraj rozmawiałem z szefem dowództwa natowskiego na Europę, panem admirałem, który przedstawił mi taki ogólnonatowski punkt widzenia. Nie mieliśmy sporu, natomiast cała rzecz polega na tym i dlatego ja bardzo mocno podkreślam wagę tego wniosku, który ma być przedstawiony prezydentowi, że to nie jest tylko czysta formalność, ale jednak ten wniosek ma dać gwarancję prezydentowi, że jeżeli zwiększamy kontyngent w Afganistanie, to wszystkie środki finansowe, organizacyjne, techniczne dotyczące bezpieczeństwa żołnierzy zostały naprawdę podjęte. Na takiej podstawie można w pełni podejmować decyzje, ale to rząd prezydentowi przedłożyć. I podkreślam: to nie jest tak właśnie, że prezydent czeka na ten wniosek z dnia na dzień. Daje czas rządowi, żeby porządnie się przygotować.

    K.G.: Czy pana zdaniem ta oferta, użyjmy takiego słowa, pod adresem Stanów Zjednoczonych nie została złożona zbyt szybko ze strony polskiej?

    W.S.: Rozmawiał pan premier w tej sprawie, więc przede wszystkim pewnie pytanie do pana premiera, ale myślę sobie tak: uczestniczymy w Przymierzu Północnoatlantyckim, które jest solidarnym przymierzem bezpieczeństwa, i pamiętajmy, że NATO jest tak naprawdę zasadniczym gwarantem bezpieczeństwa, ale wtedy, kiedy działa na zasadzie solidarności, kiedy może wspólnie podejmować działania. Nie ma czegoś takiego, jak niektórzy mówią, wojsko natowskie. Jest Wojsko Polskie, jest wojsko Francji, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, które razem tworzą wojsko natowskie, tworzą różne formy działania, możliwości. Ale tylko wtedy, kiedy będziemy się nawzajem wspierać, NATO będzie skuteczne. Ta misja...

    K.G.: Ale czy to jest jedyny argument solidarność we wnętrzu układu, paktu?

    W.S.: Ta misja natowska... Bardzo istotny. Bardzo istotny, bo inaczej nie ma po prostu tego paktu, jakby nie miał sensu, byłby czystą atrapą, gdyby tej solidarności wewnętrznej nie było. Tak że to jest akurat wniosek fundamentalny. Drugie jest sytuacja w regionie, bardzo trudna w regionie Afganistanu, ale także Pakistan, to także wiele punktów zapalnych. Musimy pamiętać, że gdyby nie ta misja, to pewnie zagrożenie byłoby znacznie bliżej Polski. Ale wszystkie szczegóły, wszystkie uzasadnienia dotyczące zwiększenia polskiego kontyngentu będą zawarte, jak sądzę i jak wszyscy się spodziewamy, we wniosku, który będzie kierowany przez pana premiera do pana prezydenta, bo jak powiadam, to jest punkt wyjścia do tego, żeby w sposób rzetelny i ostateczny zdecydować o zwiększeniu kontyngentu w Afganistanie. Ja tu nie widzę pola sporu politycznego, natomiast to, na czym prezydentowi zależy szczególnie, to jest fakt, żeby ta misja była przygotowana bardzo, bardzo porządnie, z wielką odpowiedzialnością za bezpieczeństwo i skuteczność naszego kontyngentu, tego prezydent oczekuje.

    K.G.: Mając świadomość zdania opinii publicznej na temat obecności w Afganistanie polskich żołnierzy.

    W.S.: Tak, tylko widzi pan, odpowiedzialność w polityce polega na tym, żeby czasem podejmować decyzje trudne. Jeżeli chodzi o prezydenta, prezydent się nie boi podejmować decyzji trudnych, natomiast musi mieć gwarancje i ma takie podejście do podejmowania decyzji, że wszystko to, co było możliwe, zostało zrobione, że tu nie jest cokolwiek robione pochopnie, nie jest robione no tak, po prostu, bo tak wyszło z rozmowy, tak wyszło z jakiejś kalkulacji. Nie, to musi być bardzo dobrze przygotowana decyzja. Natomiast na tym polega odpowiedzialna polityka, że nie jest się tylko politykiem sondażowym. Trzeba czasem podjąć trudne decyzje w długofalowym interesie kraju, ale na dzisiaj, na dzisiaj powiem prezydent czeka na wniosek od pana premiera.

    K.G.: Marek Ostrowski w ostatniej Polityce na temat właśnie obecności naszej w Afganistanie użył takiego zdania „idziemy za panią matką”. Ta „matka” to Stany Zjednoczone.

    W.S.: A, to ja myślę zbyt proste skojarzenia. Ludziom się nakładają kalki – Stany Zjednoczone, Układ Warszawski. Ale to ja już myślę czas wyjść z tego, czas bardziej odpowiedzialnie działać, bo widzi pan, widzą państwo, my bardziej musimy aktywnie podchodzić do naszego uczestnictwa w Przymierzu Północnoatlantyckim. Często mówi się: wstąpiliśmy do NATO, jesteśmy bezpieczni, jakby trochę się pomija tę zasadę solidarności. Ale oczywiście musimy szerzej patrzeć na nasze uczestnictwo w Przymierzu Północnoatlantyckim.

    Co to znaczy? A to znaczy tyle, że musimy aktywniej walczyć o miejsce Polskim musimy aktywniej walczyć o nasze bezpieczeństwo wtedy, kiedy mowa o nowej koncepcji strategicznej NATO. W tej chwili trwa praca i muszą tam się znaleźć bardzo ważne sformułowania z naszego punktu widzenia właśnie o solidarności, właśnie o skuteczności Artykułu 5, czyli o kolektywnej obronie, bo to jest dla nas fundament i to koniecznie musi być w tej nowej koncepcji strategicznej zawarte. Muszą być także sporządzone plany, które zwiększą nasze bezpieczeństwo.

    Bardzo mocno to podkreślam, że nie ma tak, że do NATO się przystępuje i ma się święty spokój i się drzemie po prostu, tylko trzeba każdego dnia być aktywnym, żeby to przymierze, ten sojusz nas realnie wspierał, tak jak my realnie powinniśmy wspierać innych członków Sojuszu. Czyli to jest praca każdego dnia. Tu nie ma pani matki, tutaj każdy... właśnie, musimy się w końcu zdobyć na podmiotowość, nie szukać pań matek, nie nawiązywać do tego, co było 20–30 lat temu. Mamy prawie rok 2010, czas na polską dojrzałość, odpowiedzialność w interesie naszego bezpieczeństwa, bezpieczeństwa naszego kraju.

    K.G.: Obyśmy tylko jako podmiot byli traktowani, panie ministrze.

    W.S.: Zacznijmy od tego, żebyśmy sami się zaczęli traktować jako podmiot. Mamy chyba, od tego się zaczyna i obyśmy z tym nie mieli problemu, jeżeli sami się zaczniemy traktować jako podmiot, jeżeli sami zaczniemy formułować własne cele, dążenia, powiedzmy jasno, czego chcemy w nowej koncepcji strategicznej, zawalczmy o to, powiedzmy, czego chcemy w planach obronnych i zawalczmy o to, to trudno... to jest trochę tak jak z wykupywaniem losu – trzeba dać szansę i trzeba dać szansę losowi, wykupując kupon, ale to chyba coś nawet więcej, bo to nie jest kwestia hazardu, tylko własnej determinacji, własnego określenia celów, świadomości tego, że możemy coś zrobić. No pewnie, że nie należymy do największych, ale też nie do ostatnich. Więc naprawdę zacznijmy działać podmiotowo i pilnujmy swoich spraw. To jest podstawowe wyzwanie na dzisiaj.

    K.G.: Władysław Stasiak, szef Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej, gość Sygnałów Dnia. Dziękuję bardzo, panie ministrze.

    W.S.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)