Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 21.12.2009

Jerzy Szmajdziński łączy a nie dzieli

Jerzy Szmajdziński może być prezydentem łączącym, a nie dzielącym Polaków. A w drugiej turze wszystko może się zdarzyć.

Polacy potrzebują w fotelu głowy państwa męża stanu, który będzie łączył, a nie dzielił - mówi w "Sygnałach Dnia" lider SLD Grzegorz Napieralski. Często zarzuca się Szmajdzińskiemu, że nie ma energii. Ale ten spokój Szmajdzińskiego to jego atut - zachwalał kandydata Sojuszu na prezydenta. Będzie szukał kompromisów, a nie dzielił świat polityczny na prawicę i lewicę - zwraca uwagę rozmówca Programu Pierwszego.

W opinii przewodniczącego SLD, Jerzy Szmajdziński - obok Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska - jest jedynym zdecydowanym kandydatem w wyborach prezydenckich. Za kandydatem SLD przemawiają też charakteryzujące go: równowaga, doświadczenie i spokój. Wejście do drugiej tury wyborów będzie sukcesem - mówi Napieralski. I przekonuje, że w drugiej turze wszystko może się zdarzyć.

Grzegorza Napieralskiego nie martwią wyniki sondaży, w których Jerzy Szmajdziński cieszy się jednoprocentowym poparciem. Szef Sojuszu jest przekonany, że to poparcie zwiększy się. Tym bardziej, że obecne badania nie pokazują prawdziwego poparcia dla kandydata SLD. A to dlatego, że w sondażach uwzględniani są politycy lewicowi, którzy nie zamierzają startować w wyborach prezydenckich - mówi Grzegorz Napieralski.

*

Krzysztof Grzesiowski: Lider Sojusz Lewicy Demokratycznej Grzegorz Napieralski, gość Sygnałów. Dzień dobry, witamy.

Grzegorz Napieralski: Witam serdecznie, dzień dobry państwu.

K.G.: Spełniają się państwu sny?

G.N.: Tak, często.

K.G.: Często? A jak to u Aleksandra Kwaśniewskiego z tym jest? Nie pytał pan?

G.N.: Myślę, że dobrze, skoro śniło mu się, że jest zgoda na lewicy i to się sprawdziło 19 grudnia, no to dobrze, bo następny sen prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego był taki, że wybory prezydenckie będą po myśli Sojuszu.

K.G.: Naprawdę?

G.N.: Naprawdę.

K.G.: No dobrze, a ile w tym realnych możliwości, w tym, że Jerzy Szmajdziński, kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej, na prezydenta osiągnie sukces?

G.N.: To są bardzo realne wypowiedzi, realne zamierzenia, dlatego że mamy dzisiaj dwóch kandydatów: Lech Kaczyński i Donald Tusk. To są dwaj prawicowi kandydaci na prezydenta. I oprócz nazwiska nie mamy nic. Jest nazwisko Lech Kaczyński, jest nazwiska Tusk i wszystko, i koniec. Natomiast Jerzy Szmajdziński zaprezentował i ja jako przewodniczący SLD zaprezentowaliśmy pewną wizję prezydentury, jaki ten prezydent powinien być. I tu mamy...

K.G.: Pan nawet powiedział: ponadpartyjny, zdaje się.

G.N.: Dokładnie, my już udowodniliśmy, że taki prezydent może być, patrz: Aleksander Kwaśniewski, o którym rozmawialiśmy na początku. I właśnie Jerzy Szmajdziński takim prezydentem może być, człowiekiem, który będzie szukał kompromisów, a nie dzielił tylko na prawicę i lewicę, człowieka, który będzie poszukiwał rozwiązań takich, które doprowadzą przede wszystkim w sejmie do spokoju, do uchwalania ustaw, a nie ciągłego wetowania czy ciągłej kłótni. Polacy potrzebują dzisiaj stabilnego męża stanu, człowieka, który będzie znał świetnie politykę zagraniczną. Jerzy Szmajdziński jest takim kandydatem. Przecież to były minister obrony narodowej, to przecież wicemarszałek sejmu, to wieloletni parlamentarzysta. I ludzie potrzebują człowieka, bo przecież prezydent przecież inicjuje wiele inicjatyw społecznych, ale również wiele inicjatyw, które trafiają do parlamentu, potrzebują człowieka, który świetnie zna tworzenie prawa. No to Jerzy Szmajdziński, wicemarszałek sejmu i wieloletni parlamentarzysta świetnie się zna, bo zoowuż się w to wpisuje. Więc dwie najważniejsze cechy są przy Jerzym Szmajdzińskim. I to, co wszyscy przeciwnicy oczywiście polityczni, bo nie przyjaciele, ale to, co wszyscy przeciwnicy polityczni mówią, że jest słabością Jerzego Szmajdzińskiego, właśnie ten spokój, równowaga, takie duże doświadczenie, zrównoważony taki po prostu mężczyzna, jakim jest Jerzy Szmajdziński, ja to uważam za wielki atut.

K.G.: A przeszłość polityczna? To już nie ma znaczenia?

G.N.: Bardzo dobra, dlatego że przy kłócących się dwóch prawicowych politykach właśnie spokojny kandydat na prezydenta będzie mógł przekonać Polaków, że to ja jestem tym gwarantem spokoju, będę stał na straży Konstytucji, będę przestrzegał prawa, będę walczył, żeby w Polsce było o wiele lepiej, będę starał się, żeby była silna Polska w Unii Europejskiej i będę starał się o dobre relacje z Rosją, z krajami wschodnimi, będę starał się o dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi. I to jest kandydat, który naprawdę może zrobić wielką niespodziankę. Przypominam...

K.G.: No to w zasadzie wszyscy powinni na niego zagłosować, panie przewodniczący, ma pan rację, ale ja wiem, za chwilę pan powie, że sondaże są zupełnie nieistotne, fakt jest faktem, że Jerzy Szmajdziński może liczyć w tej chwili na poparcie śladowe w sondażach.

G.N.: To dobre pytanie. Dobrze, że pan o to zapytał, dlatego że my obserwujemy w Sojuszu Lewicy Demokratycznej otóż takie dziwne zjawisko. Kiedy wymawia się czy bada się prawicowych kandydatów, to jest tylko Donald Tusk i Lech Kaczyński, rzadko jakieś inne nazwisko, a zdarzają się, ale bardzo rzadko. Nikt nie bada pana ministra Ziobro, nikt nie bada Bronisława Komorowskiego z Platformy Obywatelskiej, nikt nie bada Jerzego Buzka. Natomiast na lewicy czy po lewej stronie sceny politycznej cały czas się bada różnych kandydatów, którzy zresztą powiedzieli, że nie startują, a to Włodzimierza Cimoszewicza, a to Grzegorza Napieralskiego, który wielokrotnie mówił, że nie. No to jak ja mam mieć jakiekolwiek poparcie, skoro mówię, że nie? No to ludzie słyszą i widzą, że Napieralski nie chce. Więc... I co chwila jesteśmy wrzucani do takiego worka różnych kandydatów. Przecież nikt się nie pyta o Dorna, nikt się nie pyta w badaniach o Marka Jurka, który był marszałkiem sejmu, a wszyscy pytają o różne nazwiska z lewicy. Więc ja jestem święcie przekonany (sondaże odkładamy na bok), że jak zacznie się kampania i rozpocznie się tak naprawdę praca Jerzego Szmajdzińskiego już jako kandydata na prezydenta, te sondaże się absolutnie zmienią i znowuż będzie niespodzianka tak jak w roku 95.

K.G.: Za sukces uzna pan udział w II turze Jerzego Szmajdzińskiego, tak pan powiedział.

G.N.: Tak.

K.G.: Czyli na sukces pan nie liczy ostatecznie.

G.N.: No, II tura to już jest sukces, a w II turze wszystko się może zdarzyć i możemy wygrać.

K.G.: A, na tej zasadzie. Dobrze, Andrzej Olechowski podobno ma dzisiaj zadeklarował swoją chęć startowania w wyborach prezydenckich. Pytam specjalnie o niego, bo niedawno Aleksander Kwaśniewski tak troszkę na dwoje dzielił, że może Jerzy Szmajdziński, może Andrzej Olechowski jako postaci wiodące na lewicy w wyścigu o fotel prezydencki.

G.N.: Każdy ma prawo startować, żyjemy w wolnym kraju.

K.G.: Nie, ale pytam o Aleksandra Kwaśniewskiego.

G.N.: No to musi pan zapytać Aleksandra Kwaśniewskiego.

K.G.: Jest szefem komitetu wyborczego?

G.N.: Był na konwencji, poparł Jerzego Szmajdzińskiego, więc (...)

K.G.: Pan mówi o głośno o innej osobie także? Wchodzi to w grę?

G.N.: Ja słyszałem Aleksandra Kwaśniewskiego na konwencji, zagrzewał nas do boju, mówił, że (...)

K.G.: Intencje ma czyste.

G.N.: No, nie mogę twierdzić inaczej.

K.G.: Dobrze. Panie przewodniczący, dziś Janina Paradowska, publicystka Polityki co prawda, ale w dzienniku Polska The Times w swoim komentarzu pisze, że konwencja SLD, która miała nas rzucić na kolana wypracowanym programem, zmieniła się w ogólnopartyjne święto przebaczania, koniec cytatu.

G.N.: Każdy ma prawo...

K.G.: Leszek Miller wraca do SLD, Józef Oleksy może wróci do SLD.

G.N.: Każdy ma prawo do opinii, pani redaktor również. Żałuję, że czasami tak płytko się spogląda na wydarzenia. To było bardzo ważne dla nas wydarzenie, że doszło do porozumienia. Proszę zwrócić uwagę, jak jest w innych partiach europejskich. Nawet jeżeli premierzy rządów lewicowych czy prawicowych popełniają błędy w czasie rządzenia, to żadna partia nie pozbywa się ich jakby ze swojego otoczenia. Przypominam chocby Hiszpanię, znakomity premier, lewicowy premier Felipe Gonzales, który musiał, że tak powiem, odejść i odszedł w nie najlepszej atmosferze, dzisiaj przez socjalistyczny rząd w Hiszpanii został delegowany do mędrców Europy. Pokazuję, że po prostu u nas w Polsce wydarzyła się nietypowa historia, że zawsze ważni ludzie, a szczególnie na lewicy, gdzieś byli z boku. I ja chciałbym to zmienić. Proszę zwrócić uwagę, Jerzy Buzek był najgorzej ocenianym premierem Rzeczypospolitej Polskiej. To są fakty. Przez ekonomistów, specjalistów, również przez wyborców. Akcja Wyborcza Solidarność, której on był premierem, nie weszła do parlamentu. To pierwsze się zdarzyło w historii, że partia, która rządziła, nie weszła do parlamentu.

K.G.: Może dlatego, że to nie była partia.

G.N.: Ruch polityczny, ale ludzie odbierali to jako partię polityczną. I Jerzy Buzek jest dzisiaj szefem Parlamentu Europejskiego. Stąd ja uważam, że to dobrze się stało, że osoby, które były związane z lewicą i tak się wypowiadają, i tak reprezentują tę lewicę, powinny powiedzieć: tak, ile rzeczy się nie udało, ale też wiele rzeczy zrobiliśmy dobrze. Józef Oleksy, jego rządy to wzrost gospodarczy, Leszek Miller to największy sukces Polski – wejście Polski do Unii Europejskiej, to dla Polaków (...)

K.G.: I afera Rywina przy okazji.

G.N.: Afery Rywina nie było i to już wiemy, i to nie jest żadna opinia Sojuszu Lewicy Demokratycznej, tylko niezawisłych sądów.

K.G.: No dobrze, ale Leszek Miller jako taki zwykły, szeregowy członek Sojuszu Lewicy Demokratycznej?

G.N.: Tak.

K.G.: Nie ma pan żadnej obawy, że...

G.N.: Nie, nie mam żadnej obawy...

K.G.: ...może chciałby czegoś więcej?

G.N.: Nie ma żadnej obawy...

K.G.: Przecież to polityk z krwi i kości.

G.N.: Bardzo dobrze, i warto wykorzystać i jegodoświadczenie, i doświadczenie Aleksandra Kwaśniewskiego i wielu innych ważnych polityków. Kierownictwo jest jasne i czytelne, w Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest odnowione, otrzymaliśmy kolejny mandat zaufania, czyli potwierdziliśmy, że skutecznie zarządzamy partią, że ja skutecznie też zarządzam tą partią, więc nie ma na pewno takich zakusów ze strony Leszka Millera, nie ma takich zakusów ze strony nikogo, najważniejsze jest, że mamy swojego kandydata i mamy program. Gdyby... wrócę znowuż do pani redaktor, gdyby pani redaktor wsłuchała się choćby w debatę, która trwała na konwencji, usłyszałaby bardzo dużo postulatów dotyczących edukacji, spraw socjalnych, powróciliśmy do pomysłu pani poseł Anny Bańkowskiej, która przegrała niestety głosowanie w sejmie dotyczące zasiłków rodzinnych, przez decyzję rządu Platformy Obywatelskiej ponad 2 miliony ludzi nie dostanie zasiłków rodzinnych. Więc to są nasze realne propozycje. W zakresie służby zdrowia mówiliśmy bardzo konkretnie i bardzo realnie, że dzisiaj do specjalisty czeka się miesiącami, a nawet latami. A my chcemy tę kolejkę skrócić do 2–3 tygodni. Więc to były realne, jasne (...)

K.G.: Panie przewodniczący, wszyscy chcą, a nikomu się nie udaje z tą służbą zdrowia. Ale zostawmy...

G.N.: SLD jak rządziło, to nam się udało.

K.G.: Zostawmy to na chwilę. Czy to prawda, że otrzymał pan 73% poparcia?

G.N.: Nie pamiętam, ale gdzieś w tych granicach.

K.G.: Jako wotum zaufania?

G.N.: To bardzo dużo, to bardzo dobry wynik, za co dziękuję delegatom i delegatkom, dlatego że przypominam – półtora roku temu można powiedzieć było...

K.G.: A ktoś dostał mniej z członków kierownictwa?

G.N.: ...było niewiele. Żeby tylko dać mi dokończyć, bo ja wygrałem z Wojciechem Olejniczakiem spór wtedy o przywództwo niewielką ilością głosów, to było 21 głosów, przypominam, na kongresie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, czyli można powiedzieć 51%. Z 51% czy z 21 głosów zrobiło się 75%, czyli ponad 20% więcej osób zagłosowało na tak za Grzegorzem Napieralskim. To odnotowuję jako swój wielki sukces.

K.G.: A ktoś miał mniej?

G.N.: Nie wiem, ja nie zajmowałem się tymi rzeczami. Nawet nie słyszałem dokładnie, kiedy przewodniczący komisji skrutacyjnej to ogłaszał. Powiedział, że wszyscy otrzymali wotum, to znaczy, że zarząd krajowy SLD bardzo dobrze pracował.

K.G.: Czy to koniec działalności politycznej Grzegorza Napieralskiego w roku 2009, dziś?

G.N.: Dziś, tak.

K.G.: Znaczy dziś i do końca roku?

G.N.: Dziś z rodziną wracamy do naszego rodzinnego Szczecina, jedziemy na święta do moich rodziców, do rodziców mojej małżonki, córki się najbardziej cieszą, Ala i Ola, bo zobaczą babcię i dziadka.

K.G.: Ale pan też widzę zadowolony.

G.N.: Bardzo, no bo wymarzony...

K.G.: Wystarczy?

G.N.: Tak, wymarzony, oczywiście, wypoczynek. Święta bardzo rodzinne, sylwester również bardzo rodzinny, więc zapowiada się naprawdę bardzo przyjemne kilka dni.

K.G.: To wszystkiego dobrego na święta, panie przewodniczący.

G.N.: Dziękuję. Również wszystkim słuchaczom Polskiego Radia życzę wszystkiego najlepszego, spokojnych, radosnych, bardzo sympatycznych świąt i dobrej perspektywy na rok 2010, żeby wszystko się udało. I, oczywiście, całej redakcji Sygnałów Dnia również wszystkiego, wszystkiego najlepszego na święta.

K.G.: A w przyszłym roku to dopiero będzie się działo.

G.N.: Oj, będzie się działo, będzie istny maraton wyborczy.

K.G.: Grzegorz Napieralski, lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej, gość Sygnałów Dnia. Dziękuję bardzo.

G.N.: Dziękuję uprzejmie.

(J.M.)