Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 31.03.2009

Nie rozdeptujmy własnych mitów

Świat cały ma wiele do zawdzięczenia Polsce i Polakom. Polacy jednak, kiedy prowadzą tego typu debatę, zamazują i burzą ten wielki, pozytywny mit.

Jakub Urlich: W naszym studiu witamy posła Polskiego Stronnictwa Ludowego Janusza Piechocińskiego. Dzień dobry.

Janusz Piechociński: Dzień dobry.

Jacek Karnowski: Dzień dobry, panie pośle. Mamy kolejną awanturę – Lech Wałęsa grozi wyjazdem z Polski, Donald Tusk likwidacją IPN, a wszystko to po publikacji książki „Lech Wałęsa– idea i historia” autorstwa młodego człowieka Pawła Zyzaka, którą to książką Lech Wałęsa poczuł się urażony. Dodajmy, że książki nie wydał IPN, natomiast Paweł Zyzak jest pracownikiem IPN.

J.P.: No, dotknął pan istotnej sprawy. Mamy kolejną awanturę i czasami zadaję sobie pytanie: po co nam te awantury, skoro koń jaki jest, każdy widzi? Lech Wałęsa jest bardzo mocną postacią i pomnikiem w polskiej historii, nikt go z tego pomnika nie zdejmie. Mamy do czynienia z takim bardzo przykrym zjawiskiem, że dla części opinii publicznej nieważne już są zasoby archiwaliów, bo już wyrok wydała, także na Lecha Wałęsę. Dzieje się to także w przestrzeni politycznej, rywalizacji, powiedziałbym, dogrywki za lata 90., ale z drugiej strony gdyby polityk każdy reagował po każdym artykule czy książce na jego temat i zawartych tam informacjach decyzją o emigracji, to niedługo trzeba by było wyprowadzać się na księżyc. A więc zachowajmy pewne proporcje.

I to, co jest najgorsze w tej chwili, to można przenieść ten incydent, bo tak to nazwijmy, incydent przykry dla Lecha Wałęsy i przykry, myślę, dla jego rodziny w płaszczyznę wielkiej debaty publicznej i przy okazji też wielkiej walki politycznej, bo za chwilę będą zwolennicy obrony IPN–u i okopów „świętej trójcy” i zawartych tam prawd, półprawd, z drugiej strony dotkniemy wolności badań naukowych, za chwilę też wolności publikowania...

J.K.: Czy pan to interpretuje jako swego rodzaju temat zastępczy?

J.P.: Zdecydowanie... To jest ważna sprawa na pewno, bo krzywda dotyka jednej z ważnych postaci, ale to polskie piekiełko rozdeptuje jedno: bardzo pozytywny mit, mit Polski i Polaków roku 80–89, kiedy to Lech Wałęsa, Solidarność, Jan Paweł II wpisali się w historię naszego świata w sposób szczególny. To rzadko kiedy w historii imperia padały albo bloki militarno–polityczne się rozpadały tak niewielkim kosztem, także naszego społeczeństwa czy naszego regionu. A więc Europa Środkowo–Wschodnia, świat cały ma wiele do zawdzięczenia Polsce i Polakom. Polacy jednak, kiedy prowadzą tego typu debatę i my w tym też przecież uczestniczymy, zamazują i burzą ten wielki, pozytywny mit i w to miejsce wchodzi czeska „aksamitna rewolucja”, a już na pewno niemiecki mur berliński. I jeżeli to w roku obchodów 20–lecia polskiego przełomu, polskiego powołania pierwszego niekomunistycznego rządu i wielkiego zwycięstwa nad doktrynami, układami, militariami skromnego ruchu Solidarność, który przerodził się w pewien symbol..

J.K.: No, tam jeszcze były dodatkowe czynniki, panie pośle.

J.P.: Ja wiem, ale wie pan, jest coś w tym, że...

J.K.: Impuls z Moskwy był jednak.

J.P.: W porządku. I były spotkania na Malcie i w Reykjawiku, ja też się fascynuję, czytam to, szukam...

J.K.: Żebyśmy nie stracili wszystkich czy nie przeznaczyli całego wywiadu na historię...

J.P.: No tak, ale wie pan, dla pańskich dzieci, dla moich dzieci, dla naszych wnuków istotne jest jedno – żeby z końca XX wieku w następne pokolenia poszedł pozytywny sygnał o ważności tego, co wydarzyło się w Polsce i było także polskim udziałem. A możemy to po prostu zniszczyć i zamazać.

J.K.: O postaciach pomnikowych też to naturalne, że się rozmawia, dyskutuje, że pojawiają się bardziej krytyczne i bardziej pochlebne biografie, to jakby naturalne.

Chciałem jeszcze pana zapytać... znaczy nie jeszcze, chciałem pana zapytać o autostrady, no bo rząd twierdzi, że jednak dojdzie autostrada do Warszawy na Euro 2012. Ten odcinek Stryków–Warszawa, kluczowy, został podzielony na 5 odcinków, osobne przetargi. To ma ułatwić, czy rzeczywiście ułatwi pańskim zdaniem?

J.P.: No, szkoły są różne – i otwocka, i falenicka. Najważniejsze, żeby wreszcie to zrobić, a przestać o tym rozmawiać. Pragnę zwrócić uwagę, że w podobny sposób podzielono dużo krótszy odcinek. Mówimy tu o Konotopa, przejście północno–zachodnie przez Bemowo ekspresową obwodnicą Warszawy. Wystarczy pojechać na Bemowo i zobaczyć, że wszystkie harmonogramy są dotrzymywane, nie ma żadnych komplikacji na styku 2 odcinków, bardzo intensywna trwa praca. Jesienią zeszłego roku mieszkańcy okolicznych osiedli skarżyli się, że pracowano ponad 16 godzin na (...)

J.K.: Bo istota rzeczy polega na tym, że mniejszy odcinek łatwiej ogarnąć, tak?

J.P.: Nie, polega na tym, że łatwiej jest znaleźć... po pierwsze łatwiej rozstrzygnąć przetarg, dlatego że jest więcej roboty na kilku... jest kilka przetargów, a więc może nie dojść do konfliktu...

J.K.: Ale jak jeden z kolei nie wywiąże się z kontrahentów?

J.P.: Tak, no więc tutaj... Ale mówię – po owocach ich poznacie. To, co jest najsmutniejsze, to to, że w stosunku do harmonogramów i od Marka Pola, Jerzego Polaczka, dzisiaj Cezarego Grabarczyka mamy istotne odstępstwo in minus, a więc znaczące przesunięcie w czasie z reguły w stosunku do harmonogramu półtora roku...

J.K.: Premier Tusk tuż przed wyborami mówił... przed wyborami mówił: „Za budowę dróg w Polsce odpowiadają ofermy”. Biła z tego taka wiara, chyba autentyczna, że wystarczy chcieć, by zbudować te drogi, tymczasem rząd objął władzę i jak to Polityka podsumowała w najnowszym wydaniu, tygodnik Polityka, no, też poległ na tym, de facto poległ.

J.P.: Za chwilę będzie mój raport o stanie przygotowań do Euro. Ja się specjalizuję w tej części infrastrukturalnej, robię te raporty co pół roku i dla znacznej części zadań infrastrukturalnych kolejowo–drogowych w ciągu 2 lat mamy opóźnienie ponad 12 miesięcy. Z różnych powodów – skali protestów, opóźniania się procedur przetargowych, powtórzenia decyzji środowiskowych. Te sprawy pokazują jedno – nie tylko wolę czy brak woli ze strony polityków, ale wydolność państwa. Takie procesy, jak budowa autostrad, linii kolejowych, duże inwestycje dworcowe, to jest tak naprawdę weryfikacja stanu i racjonalności zachowań nie tylko po stronie prawa, rynku, wykonawstwa, projektowania, ale także administracji. Dzisiaj w tej triadzie, ja to powtarzam od półtora roku, w tej triadzie: wykonawstwo, rynek, kapitał, prawo, administracja, no, najsłabszą częścią jest administracja, rozstrzyganie procesów, postępowania w sądach administracyjnych, sposobów wykupu gruntów – to po prosty w tym jest siła i sprawność państwa. I nie jest z tym najlepiej. I to jest naprawdę ponadpartyjne wyzwanie, bo kolejne ekipy czyszcząc politycznie administrację, reorganizując ją ciągle, nie stwarzając stabilnych warunków, doprowadziły do dużej niewydolności aparatu państwa.

J.K.: Panie pośle, tak, a jak to jest z funduszami unijnymi? Bo mamy taki dysonans – z jednej strony opozycja alarmuje, że jest bardzo źle, z drugiej strony rząd mówi: te projekty ruszają, to jest perspektywa 7–letnia te 67 miliardów euro. Czy pan potrafi to jakoś ocenić, zweryfikować? Dziennikarze mają z tym problem, no bo cóż mogą zrobić, tak? Musieliby konkretne projekty śledzić.

J.P.: Bo nie wolno tego robić, analizować w przestrzeni prostej, takiej politycznej, partyjnej, często podsyconej sosem „za moich czasów to było prawie wszystko w porządku, a za twoich czasów to wszystko jest do kitu”. Ja się w tym specjalizuję, więc ostatnio zaprezentowałem raport wykorzystania choćby środków w transporcie publicznym, bardzo szczegółowy dla perspektywy finansowej 2004–2006, która jeszcze rozliczana jest w roku 2009 i nie tylko dlatego, że późno zgłosiliśmy te projekty, nie tylko dlatego, że część samorządów była nieprzygotowana, ale choćby były powtarzane przetargi i generalna ocena tego programu, a mówię to... były tam 33 zadania, generalna ocena jest bardzo pozytywna. Można powiedzieć tak, że szkoda, że samorządy w roku 2004/2005, ci przyszli beneficjenci środków na komunikację publiczną w tak małym stopniu i tak mało złożyli wniosków, bo wystarczy popatrzyć na metro, wystarczy popatrzyć na...

J.K.: Czyli rząd sobie radzi pańskim zdaniem.

J.P.: Nie, tu są samorządy, tu są wnioski samorządowe przede wszystkim. Wystarczy popatrzeć na tramwaje w Elblągu, na kilka zadań w Poznaniu czy w Krakowie łącznie z organizacją ruchu, żeby zobaczyć, że są z tego doświadczenia. I teraz sprawa kluczowa – nie rozgrywajmy tego w płaszczyźnie partyjnej, pani Gęsicka i obecna minister rozwoju regionalnego, ale analizując w wąskich obszarach poszczególne programy, patrzmy, co się udało, co się nie udało, jakie błędy popełniliśmy, dzielmy się tym doświadczeniem...

J.K.: Jaki jest wniosek?

J.P.: Jeżeli... Więcej pracy, więcej konsekwencji, dzisiaj w związku...

J.K.: Czyli nie jest dobrze.

J.P.: Dziś... Ale to zawsze może być lepiej. I proszę zwrócić uwagę, nawet jak w statystyce takiej prostej przerobienia pieniędzy unijnych, wykorzystania każdego euro, żeby się nie zmarnowało tak fizycznie, żeby nie zostało w budżecie Unii, tylko zostało wytransferowane w polskiej przestrzeni społeczno–gospodarczej, to jeszcze bardzo istotne jest, na co to wydamy i kiedy to wydamy.

J.K.: Panie pośle, jeszcze na koniec...

J.P.: I dzisiaj... Jeszcze ostatnie zdanie.

J.K.: Proszę.

J.P.: Dzisiaj, kiedy mamy tę zaliczkę unijną 30%, powinno się wokół procesów wykorzystania środków unijnych robić coś na kształt zarządzania kryzysowego, gdzie politycy, administracja, samorząd, na bieżąco także z przedstawicielami Komisji Europejskiej współpracują, żeby uruchamiać i przyspieszać wykorzystanie tych pieniędzy.

J.K.: Na koniec...

J.P.: A nie tylko zwoływać konferencje prasowe, bo to jest jałowe.

J.K.: Na koniec – złoty znów słabnie. Pytanie: dlaczego? Czy to jest epizod, czy też ta fala osłabianie złotówki idzie dalej? Czy to jest jakiś trend, którego się nie da powstrzymać? Czy konieczna jest interwencja rządu?

J.P.: No, proszę zwrócić uwagę, że dwa czy trzy tygodnie jeden z portali internetowych podał... wybitnego znawcy, że będzie się bardzo umacniał i za chwilę zejdzie do trzy z kawałkiem. Wtedy wyśmiewałem, skąd te informacje. To jest pochodna sytuacji międzynarodowej, także możliwości sprzedawania polskich papierów rządowych, to jest pochodna stanu naszej gospodarki i wysysania kapitału europejskiego przez „odkurzacz” amerykański. Amerykanie dodrukowują tego dolara, ale jednocześnie ściągają wolne środki, stąd między innymi w partnerstwie publiczno–prywatnym nie powstanie autostrada Stryków–Konotopa, bo strona prywatna przedstawiła takie warunki, ceny pieniądza przy gwarancji ministra finansów zwrot na kapitale na poziome 7–8 lat, to było dla strony polskiej zupełnie nie do przyjęcia.

J.K.: Czyli państwo musi przenieść te obowiązki...

J.P.: W związku z tym jest potrzebne bardzo racjonalne działanie. Patrzymy z nadzieją na G20, na spotkanie czołówki światowej, ale też w obszarze polskiej polityki, współpracy pomiędzy bankiem centralnym i Ministerstwem Finansów nadchodzi trudny czas weryfikowania postaw i umiejętności współpracy.

J.K.: Bardzo dziękujemy.

J.P.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)